Eliza Michalik: Co jest nie tak ze słowami Hołowni? Wszystko [FELIETON]
Eliza Michalik
17 maja 2024, 19:12·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 maja 2024, 19:12
Polska nie może się zatrzymać na drodze do zdemaskowania rosyjskich agentów wpływu w życiu publicznym. To jest kwestia bezpieczeństwa narodowego. Kto tego nie rozumie, szkodzi polskiej racji stanu. I nie ma znaczenia, że (być może) ma dobre intencje, bo efekt zastosowania się do takich "rad" byłby dla Polski i jej obywateli opłakany.
Reklama.
Reklama.
W ciągu ostatnich kilku dni marszałek Szymon Hołownia powiedział kilka rzeczy, które z punktu widzenia polskiej racji stanu i wszystkiego, co wiemy o wojnie hybrydowej, są zastanawiające. Chcę wierzyć, że to "tylko" nieuważność marszałka Sejmu – choć pamiętając z przeszłości jego dziwne zachowania, takie jak niechęć do wzięcia udziału w marszu 4 czerwca – nie wykluczam możliwości, że jednak element trwałej politycznej postawy i wyraz tego, jak widzi świat.
Polska jest w tej chwili, podobnie jak wiele innych państw w Europie i na świecie, zinfiltrowana przez rosyjski wywiad. Rosja ma tu agentów wpływu uplasowanych na kluczowych, bardziej lub mniej eksponowanych stanowiskach politycznych, publicznych i medialnych. To oczywiste – prowadzi przecież z Zachodem wojnę hybrydową. Polska zaś – ze względu na swoje położenie i bliskie związki z Ukrainą, jest dla Rosji szczególnie ważna. A dokładnie ważne dla niej jest i Putin robi wszystko, żeby to się udało, uzyskiwanie wpływu na polski rząd, Sejm, media, obronność i wywiad.
Sporą robotę dla Rosji zrobił na tym kawałku Antoni Macierewicz i paru jego ludzi (odsyłam do książek Tomasza Piątka i wywiadów gen. Pytla). To, że Rosja ma w Polsce wielkie wpływy, nie jest dziś kwestią domysłów, tylko wiedzy. I jeśli w takim kontekście marszałek polskiego Sejmu nazywa w swoim orędziu chęć odkrycia i zneutralizowania tych wpływów próbą zantagonizowania Polaków, to ja tego nie rozumiem.
Orędzie Szymona Hołowni
Hołownia dokładnie powiedział tak: "Dzielenie Polski na agentów ruskich i agentów pruskich sprawia, że większość z nas nie ma w niej swojego miejsca. Skutki polaryzacji są po prostu tragiczne. Polaryzacja rodzi radykalizm, radykalizm rodzi chaos. Chaos osłabia nas względem zewnętrznych wrogów. W lawinie oskarżeń o zdradę obcy agenci czują się doskonale. Dlatego jako marszałek Sejmu nie mam skrupułów, żeby używać wszystkich
narzędzi do studzenia temperatury sporu w Sejmie".
Co w tych słowach marszałka jest nie tak? Wszystko.
Vincent V. Severski, znany pisarz, a wcześniej przez kilkadziesiąt lat bardzo dobry oficer wywiadu, powiedział ostatnio w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że jednym z głównych przekazów dezinformacyjnych Kremla i PiS w Polsce jest zacieranie różni między demokratami a autokratami. Podstawową metodą na osiągniecie tego celu jest używanie słówka "oni", po to, żeby wytworzyć w społeczeństwie przekonanie, że wszyscy "oni" są tacy sami: wszyscy kradną, wszyscy się kłócą i wszyscy się wzajemnie oskarżają o agenturę. Wszystkie partie polityczne to w zasadzie to samo zło, więc nieważne, na kogo
zagłosujesz, są siebie warci.
Rzucanie przez PiS na prawo i na lewo absurdalnych oskarżeń o bycie "niemieckim agentem" doskonale służy właśnie temu, żeby – kiedy ktoś powie, że wśród członków partii i rządu PiS są rosyjscy agenci wpływu – można go było łatwo uciszyć, mówiąc właśnie coś w tym rodzaju "wszyscy wszystkich oskarżają o agenturę". To podstawowe metody Kremla dlatego mam ciarki, kiedy słyszę ich echa w przemówieniu marszałka polskiego Sejmu.
Takim właśnie sposobem Antoni Macierewicz uniemożliwił kiedyś lustrację: domagając się jej tak agresywnie i ujawniając listę zarówno agentów bezpieki, jak i ludzi przez nią inwigilowanych, że – niby chcą lustracji – ośmieszył jej ideę i skutecznie ją zablokował, czego skutki odczuwamy do dziś.
Mleko się rozlało
Tak, marszałek ma rację: skutki polaryzacji społeczeństwa są tragiczne, ale to mleko już się rozlało i nie dokonali tego demokraci, tylko PiS. Antagonizacja jest faktem i nie należy jej tonować za cenę oddania kraju w ręce rosyjskiej agentury i Kremla.
Przeciwnie – należy ujawnić rosyjskich agentów, zneutralizować, nagłaśniać i zdemaskować nie tylko tezy rosyjskiej dezinformacji w Polsce, ale i osoby i media, które ją powielają i w ten sposób wyrażać Polskę z łap Kremla.
Takie działanie jest jedynym możliwym kierunkiem dla każdego uczciwego patrioty i "zantagonizować" może jedynie zdrajców, którzy będą robić dużo szumu, żeby skuteczniej odwrócić od siebie uwagę. Zapewniam pana, panie marszałku, że Polska od ręki przestanie być skłócona i spolaryzowana w tym samym dniu, w którym zamkniemy ostatniego ruskiego szpiega.
Z jednym się z Hołownią zgadzam: zamiast robić komisje sejmowe (choć one mogą mieć walor tylko edukacyjny), lepiej jest postawić na skuteczne działania służb i zmiany w prawie. Oraz – to dodam od siebie – jak najszybsze zatrzymania, bez których najbardziej antyrosyjskie spoty i deklaracje rządu będą wciąż tylko retoryką. Choć rzecz jasna retoryka także ma znaczenie i dobrze, że wreszcie jest taka, jaka być powinna.