W ostatnich dniach Waldemar Buda i Przemysław Czarnek oburzyli opinię publiczną swoimi słowami na temat Krzysztofa Śmiszka i Roberta Biedronia. Politycy PiS w niewybredny sposób próbowali kpić z homoseksualnego związku wiceministra sprawiedliwości ze współprzewodniczącym Nowej Lewicy. Takiego zachowania bez komentarza nie pozostawił premier Donald Tusk.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Kiedy oglądam barbarzyńców w rodzaju Czarnka i Budy po chamsku poniżających swoich rozmówców, widzę jak głęboka i zasadnicza jest w dzisiejszej Polsce konfrontacja między Wschodem a Zachodem. To nie jest spór wyborczy, to wojna cywilizacji" – czytamy we spisie, jaki lider Koalicji Obywatelskiej zamieścił w mediach społecznościowych.
O co dokładnie chodzi Donaldowi Tuskowi? Pierwszy homofobią "błysnął" Waldemar Buda, który 15 maja obok Krzysztofa Śmiszka był gościem programu "Debata Dnia" w Polsat News. Gdy temat zszedł na kwestię paktu migracyjnego, poseł Prawa i Sprawiedliwości, zamiast ścierać się na merytoryczne argumenty, wolał snuć rozważania nad tym, czy Robert Biedroń to "mąż czy żona" wiceministra sprawiedliwości.
Jeszcze dalej postanowił pójść jednak Przemysław Czarnek, który 19 maja na antenie Polsat News gościł w "Śniadaniu Rymanowskiego". Polityk PiS usiadł tam naprzeciw m.in. Roberta Biedronia i kiedy spierano się nad tym, czy w Polsce istniały tzw. strefy wolne od LGBT, były minister edukacji do współprzewodniczącego NoweNowej Lewicy zwrócił się per "zdegenerowany człowieku".
To doprowadziło do wyjścia ze studia innego z gości. Zachowania posła PiS nie wytrzymał wiceminister obrony narodowej Paweł Zalewski. – Nie akceptuję rozmowy, w której ktoś w taki sposób jest w stanie odnieść się do swojego rozmówcy! I bardzo państwa przepraszam, ale muszę opuścić naszą rozmowę – oznajmił przedstawiciel Trzeciej Drogi.