Mam uczucia ambiwalentne: z jednej strony z zeznań dyrektora Funduszu Sprawiedliwości wynika, że Zbigniew Ziobro, niewykluczone, że za wiedzą i przyzwoleniem Jarosława Kaczyńskiego kierował grupą przestępczą, która okradła ofiary przestępstw na kilkaset milionów złotych. Z drugiej do Sejmu wciąż nie trafiły wnioski o pozbawienie immunitetu Zbigniewa Ziobry (ani Jarosława Kaczyńskiego, że o Macierewiczu nie wspomnę).
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czyli mimo wiedzy, którą mamy o "szefach wszystkich szefów" – nadal mogą robić, co chcą, na przykład mataczyć i zacierać ślady.
Jak to rozumieć?
Bezsprzecznie dobrze swoją robotę robi premier Donald Tusk i szef zespołu do spraw rozliczeń PiS Roman Giertych – ale samym premierem Tuskiem i Romanem Giertychem koalicja nie pojedzie, zwłaszcza wobec rosnącej frustracji jej wyborców.
Za to samopoczucie polityków PiS wydaje się coraz lepsze – coraz częściej pozwalają sobie na rzucanie w stronę rządu "wiecznie rządzić nie będziecie, rozliczymy was ze wszystkiego".
Co zrobią politycy PiS?
Brak wniosków o uchylenie immunitetów czołowym politykom PiS oznacza, że może upiec im się do jesieni – ponieważ niedługo zaczną się sejmowe wakacje. W sytuacji, gdy sprawy i postępowania prokuratorskie są w toku, oznacza to, że osoby, które najprawdopodobniej popełniły przestępstwa ciężkiego kalibru, będą sobie na wolności knuć i zacierać ślady jeszcze przez kilka miesięcy.
Dlaczego? Czy ktoś zna odpowiedź na to pytanie? Ja nie znam, więc chętnie posłucham.
Warto odnotować, że im cięższe zarzuty wychodzą na jaw, tym bardziej alarmujące wieści o stanie zdrowia Ziobry wypuszcza jego otoczenie.
Czy kwestionuję jego chorobę? Nie, nigdy nie kwestionowałam, choć jestem podejrzliwa, bo zdecydowanie nie wierzę w pewnego rodzaju przypadki. Tak czy owak, uważam zresztą, że kiedy w grę wchodzi nagła choroba ważnej osoby publicznej, która akurat miała zacząć odpowiadać za ciężkie przestępstwa, dziennikarze mają obowiązek zadawać pytania – duuużo pytań. Czego, tak na marginesie wcale w Polsce nie robią.
Chodzi o to, w jaki sposób Ziobro za pomocą swojego otoczenia swoją chorobą gra – cynicznie i bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Już słyszymy od jego otoczenia o "zemście Giertycha", który "mści się na chorym człowieku". Żenada – owszem? Czy zadziała na elektorat Solidarnej Polski – z dużym prawdopodobieństwem tak.
Od razu po przesłuchaniu byłego dyrektora FS i ujawnieniu "taśm Ziobry" wrzutki o wyjątkowo ciężkiej chorobie kolana Kaczyńskiego zaczęło także wypuszczać jego otoczenie. Dlaczego ciągle zwracam na to uwagę? Bo uważam, że mogą to być niedopuszczalne próby manipulowania emocjami ludzi.
Dlaczego Ziobro ciągle ma immunitet?
Na przykładzie afery z Funduszem Sprawiedliwości widać dopiero w całej okazałości, jaką rolę pełnili dziennikarze wspierający Ziobrę i ministerstwo sprawiedliwości za pieniądze ukradzione ofiarom przestępstw.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Powiedzmy to wprost: bez dziennikarzy to, co zrobił Ziobro, nie byłoby możliwe. Ci, którzy oglądali Pulp Fiction, pamiętają na pewno "Czyściciela" – faceta, który za grube pieniądze sprzątał ślady po przestępstwach mafii. Taką rolę odegrali tu przekupieni dziennikarze.
Parafrazując kwestię z filmu Spotlight, w którym główny bohater mówi, że do skrzywdzenia dziecka potrzebna jest cała wioska, powiedziałabym, że do tego, co zrobił Ziobro, także potrzeba była spora wioska, nie tylko świadków, którzy widzieli, co się dzieje i nic nie zrobili, ale i aktywnych pomagierów. Którzy na marginesie są nimi nadal, bo przecież boją się, żeby ich udział w tym procederze nie wyszedł na jaw.
Bo niby wiemy, że były "suwarty" i wiemy z jakich redakcji, ale kto konkretnie – z imienia i nazwiska – jakoś nadal nie. Wniosek jest więc taki, że ta cala armia ludzi, którym Ziobro płacił, żeby mylili tropy, kłamali i zacierali ślady, nadal pracują w mediach i wciąż mają interes w tym, żeby tej sprawie ukręcić łeb i żeby PiS wrócił do władzy.
Gdyby Ziobro miał uchylony immunitet, co – przypomnę – nie oznacza, że ktoś go zamknie czy zrobi mu krzywdę, tylko tyle, że będzie musiał odpowiedzieć za swoje czyny – sytuacja zmieniłaby się na jego i jego popleczników niekorzyść.