Najbardziej hardkorowe CV w Polsce? 23 strony tekstu i takie wymagania
Najbardziej hardkorowe CV w Polsce? 23 strony tekstu i takie wymagania Fot. Luis Villasmil / Unsplash, Norbert Sinkiewicz/LinkedIn (print screen)
Reklama.

Tego jeszcze w polskim internecie nie było. Norbert Sinkiewicz, Head of Product & Marketing w jednej z firm, zamieścił w serwisie LinkedIn niecodzienne CV, które trafiło niedawno w jego ręce. Dokument był jednym z 400 przesłanych w procesie rekrutacyjnym na stanowisko specjalisty ds. sprzedaży.

Sinkiewicz krótko streścił dostarczone przez "gagatka" dzieło, które wyróżnia się tym, iż zawiera... 23 strony czystego tekstu, w tym kilka stron cytatów z kodeksu cywilnego i prawa pracy. Jest też odpowiedź na 28 najczęstszych pytań rekrutacyjnych. Jednak tym, co robi największe wrażenie, są oczekiwania. Jakie? Lepiej mocno usiądźcie w fotelu...

Kandydat na sprzedawcę rozmawia tylko z prezesami. Nie traci czasu na osoby niedouczone i leniwe

Pierwszym z wymagań postawionych przez kandydata jest kontakt telefoniczny ze strony osoby decyzyjnej w firmie. W grę wchodzi jedynie właściciel, prezes lub dyrektor zarządzający.

Potencjalny pracownik nie zamierza natomiast debatować na temat swojej przyszłości z rekruterami, asystentami, sekretarkami, pośrednikami. Dlaczego? Ponieważ nie rozmawia z osobami niedecyzyjnymi, niedouczonymi, leniwymi i niekompetentnymi. Takie ma zasady i już!

Grubo? No to czytajcie dalej. Kandydat nie dojeżdża na spotkania rekrutacyjne, kontaktuje się wyłącznie przez telefon lub w formie wideokonferencji przez Internet. Pracuje też wyłącznie w ramach "home office", na co ma podkładkę w postaci odpowiedniego paragrafu w kodeksie pracy. Jeśli już podejmie się wyzwania, chce podlegać jedynie pod prezesa lub właściciela.

Umowa? Tylko o pracę i tylko na czas nieokreślony. Jeśli cały etat, w grę nie wchodzą kwoty czterocyfrowe. No i nie pracuje ów jegomość na "celach, efektach i KPI, gdyż umowa o pracę jest umową starannego działania, nie umową rezultatu".

Sonda

Kiedy staram się o nową pracę...

92 odpowiedzi

A co ze wspomnianymi załącznikami? W pierwszym z nich, aby nie marnować czasu, kandydat z góry odpowiada na "typowe" pytania padające w procesach rekrutacyjnych. Dlaczego chciałby pracować w tej firmie? Bo spodobało mu się ogłoszenie, bo praca ciekawa, bo czuje się potrzebny. Jak pozyskuje klientów? Tajemnica zawodowa.

Drugi załącznik dotyczy... patologii polskiego rynku pracy, jaką jest wypychanie ludzi z etatów na umowy B2B. W trzecim zamieszczone jest wyjaśnienie, do czego służą poszczególne umowy stosowane w Polsce.

CV na 23 stron. Internauci nie dowierzają własnym oczom

Pod postem na LinkedIn rozgorzała dyskusja. Niektórzy nie dowierzają, inni drwią, pojawiają się też podejrzenia, że CV na 23 strony nie może być prawdziwe – innymi słowy, że to fejk. Są też poważniejsze próby jego zrecenzowania.

"Pomijając złożoność dokumentu, z mojej perspektywy dyskwalifikacja następuje z powodu ogólnej niechlujności tekstu: literówek, braku polskich znaków, nadużywania caps locka, itp. Gdyby nie powyższe + brak odpowiedniego stanowiska z mojej strony - chętnie bym z hipkiem pogadał" – napisał jeden z użytkowników LinkedIn.

"Jestem na nie. Z tekstu wybrzmiewa duża buta, brak pokory i szacunku wobec innych. Jeśli ten kandydat miałby być wizytówką firmy i tworzyć relacje z klientami, to klękajcie narody, jest ktoś, kto chciałby tak budować swój wizerunek?" – to kolejny z komentarzy.

Jeden z internautów zauważył: "A może to taki swoisty happening? Ostatnio modne są różne niekonwencjonalne metody przykuwania uwagi pracodawców. Już widzę te nagłówki gazet ,"napisał cv na 23 strony obrażając rekruterów. Dostał się na rozmowę’". Całkiem przytomna uwaga zważywszy, że właśnie o tym piszemy w naTemat...

Czytaj także: