Dziurawa – do spania, z plamą – pod bluzę. Męskie koszulki mogłyby żyć wiecznie. Gdyby nie kobiety
Alicja Cembrowska
02 czerwca 2024, 11:33·7 minut czytania
Publikacja artykułu: 02 czerwca 2024, 11:33
Jest taka półka w męskiej szafie, która potrafi przenieść w czasie. To półka z koszulkami – najczęściej z ostatnich 20 lat. Wyblakłe i sprane kolory, łuszczące się printy, dziurki na każdym zakręcie i etykieta "jeszcze się przyda". Do czego? Skąd w mężczyznach bariera przed wyrzucaniem starych t-shirtów? I dlaczego to kobiety potajemnie pozbywają się tych drogocennych artefaktów?
Reklama.
Reklama.
Kłopoty w raju
Decyzja zapadła. Wasz związek wkracza w kolejny etap – wspólne zamieszkanie. To wspaniały czas, w którym można zacieśnić więzi i spędzać razem jeszcze więcej chwil, ale przede wszystkim – poznać swoje najmroczniejsze strony i najdziwniejsze przyzwyczajenia. To moment, w którym dowiadujesz się, że twój facet wcale nie jest inny niż inni i też ma tonę koszulek "do spania" i "do sprzątania" (o tym, czy to konieczne w dalszej części rozważań).
– Sterta starych koszulek? Mam wrażenie, że ma je każdy facet! Ostatnio gadałam o tym z koleżankami i aż odetchnęłam z ulgą, że nie tylko mój Tomek jest takim koszulkowym chomikiem – odpowiada Dominika. Na rosnącą populację bawełnianych lokatorów zwróciła uwagę kilka miesięcy po wspólnym zamieszkaniu. Uznała, że to urocze, że jej facet przebiera się po powrocie z pracy w porozciągany t-shirt. Tylko po co mu pięćset takich t-shirtów?
Niezaawansowane badanie pseudosocjologiczne, polegające na zadaniu pytania dziesięciu kobietom, potwierdziło: wszystkie spotkały się z tym zadziwiającym zachowaniem wśród męskich osobników homo sapiens. Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy wprowadzać zapędy kumulowania koszulek do podręczników, bez wątpienia jednak coś jest na rzeczy. Jakaś magiczna i nieuchwytna siła sprawia, że facetom trudno pozbyć się starych koszulek.
Fakt, męskie ubrania są lepszej jakości i jest to kwestia nie tylko materiałów, ale też sposobów uszycia. To na działach męskich częściej znajdziemy certyfikowaną, grubą bawełnę, len czy wełnę, solidnie przyszyte guziki i ładne wykończenia bez odstających co milimetr nici. Producenci wiedzą, że mężczyźni rzadziej pozbywają się ubrań, korzystają z nich dłużej i nie wróciliby do marki, której rzeczy po pięciu praniach nie nadawałyby się do noszenia.
Między innymi dlatego linia życia męskiej koszulki jest znacznie dłuższa niż jej siostry z działu z odzieżą damską. T-shirty dla facetów raczej nie zmieniają się w cienkie szmatki po trzech praniach, nie rozciągają się przy szyi po czterech założeniach i nawet po latach nie straszą aż tak bardzo, jak ich damskie odpowiedniki. Czy to jednak wystarczający argument? Czy jedynie dłuższa żywotność sprawia, że w wielu męskich szafach rosną już nie tyle sterty, ile całe koszulkowe pagórki? Dlaczego facetom tak trudno je wyrzucić?
Odpowiedzi szukam dalej – w teoriach kultury, filozofii podwórkowej, psychologii, stereotypach, wśród samych zainteresowanych. I ich partnerek, które niejednokrotnie podejmują radykalne kroki, by regulować populację koszulek w szafie.
Cykl życia koszulki
Nie dysponujemy danymi statystycznymi i badaniami naukowymi z zakresu tendencji do kumulowania koszulek do spania/do sprzątania/do pielenia chwastów. Rzeczy gromadzimy z powodów wszelakich – niepokoju o przyszłość ("jeszcze się przyda"), sentymentów ("kiedyś to było…"), lenistwa ("jutro to wyrzucę"), bycia mentalną cebulą ("zapłaciłem za to, więc będzie mi służyło do końca świata i pół minuty dłużej"). Bywa, że w przedmiotach lokujemy emocje, czynimy z nich wehikuły czasu, przypisujemy wartość wyższą niż w rzeczywistości.
Jeżeli wierzyć relacji Karoliny – szafa jej męża to kopalnia zaginionych koszulek. Krzysiek utrzymuje, że problem nadmiernego gromadzenia go nie dotyczy. Po prostu szkoda mu wyrzucać coś, co jeszcze może się przydać.
Według Krzyśka każda koszulka ma cykl życia. Po kilku praniach, gdy kolory blakną, a materiał rozciąga się, stopniowo odbierając koszulce kształt koszulki, staje się ona doskonałym ubraniem na "po domu", później "do spania". Nieraz do prac porządkowych w piwnicy lub do "roboty przy aucie i motorze". Często z nich korzysta? Raz na jakiś czas. Kiedy można stwierdzić koszulkowy zgon? Trudno powiedzieć.
– To jest trudne pytanie. Nie umiem sobie przypomnieć, kiedy ostatnio wyrzuciłem jakieś ubranie. Niby wiem, że wielu z nich już nigdy nie użyję, ale jakoś nie daje mi spokoju myśl, że może jednak się przydadzą – śmieje się Krzysiek. Na pytanie o akt zgonu koszulek, potrafi natomiast odpowiedzieć jego żona.
– Gdybym co jakiś czas nie wyciągała z tej magicznej półki jednej, dwóch, trzech postrzępionych koszulek, to już pewnie dawno zajmowałyby całą sypialnię – wylicza Karolina. Według niej koszulka mocno sprana, z rwącym się materiałem i łuszczącymi się nadrukami skutecznie psuje nastrój i nie nadaje się do niczego. Nie oszukujmy się – większość z nas nie lubi nosić zdziadziałych, brzydkich, starych rzeczy. Nawet po domu, nawet do sprzątania.
Krzysiek nigdy nie zastanawiał się nad potrzebą kumulowania ubrań, więc nawet cieszy się, że to Karolina podejmuje się zadania odgruzowywania szafy. – U mnie zawsze kończy się tak samo, czyli uznaję, że przecież to doskonała koszulka na działkę do kumpla! A potem wyjazd na działkę odwołany, a koszulka zostaje w czeluściach szafy – mówi. Przekonuje, że nie ma dla niego znaczenia, czy ubrania, które nosi, są nowe, czy mają kilka lat. Ceni wygodę – podsumowuje. A może po prostu wie, że ktoś przejął zadanie segregacji ubrań? Może jest leniuszkiem, który chętnie pozbywa się obowiązków?
Krasnoludki w moim domu
Trop z kategorii społeczeństwo: lenistwo. A może bardziej – przekonanie, że w domach żyją krasnoludki, które wyrzucają rolki po papierze toaletowym, przenoszą ubrania z suszarki do szafy i pozbywają się starych koszulek. Oczywiście, w ostatnich latach dynamika relacji bardzo się zmieniła, a coraz młodsze pokolenia stawiają raczej na partnerstwo i współdzielenie obowiązków.
Kiedyś, a jakże, sprzątanie, gotowanie, pranie i cała reszta, były przede wszystkim zadaniem żony. Obecnie faceci raczej nie mają problemu z tym, że odkurzanie i zmywanie naczyń nie ma płci i mogą robić to wszyscy. Daleko nam jednak do uczciwego wniosku, że mężczyźni robią w domu tyle, co kobiety.
Wiemy to z danych CBOS. Cóż, pomimo zmian społecznych, nadal w większości gospodarstw domowych wyłącznie na kobietach spoczywa wykonywanie czynności związanych z praniem (82 proc.), prasowaniem (81 proc.), przygotowaniem posiłków (65 proc.).
I ciekawy wniosek na koniec: "Spodziewaliśmy się zmian w zakresie wykonywania czynności domowych, w związku z tym, że polskie rodziny deklarują realizowanie partnerskiego modelu rodziny. Okazuje się jednak, że opiera się on głównie na pracy zawodowej obojga małżonków, bez większego wpływu na współdzielenie obowiązków w domu. Zadania 'typowo kobiece' pozostają takimi mimo upływu czasu, a zadania 'typowo męskie' coraz częściej są wykonywane wspólnie lub zamiennie".
Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że zalegające w męskich szafach stare koszulki, to efekt podejścia, że zawsze znajdzie się ktoś (mama/partnerka/żona), kto zrobi z tym porządek – tak, jak robi porządek z naczyniami czy dziurawymi gaciami.
Tomek: "U mnie w domu to mama zajmowała się obrotem – kupowała, oddawała, wyrzucała ubrania. Teraz myślę, że nawet nie wiem, co się działo z moimi bluzami czy koszulkami, z których wyrastałem w liceum lub których nie chciałem już nosić. Po prostu znikały. Jak zamieszkałem z Dominiką, to nawet przez myśl mi nie przeszło, że powinien robić jakiś przegląd szafy".
Dominika: "Kilka razy złapałam się za głowę. Dziury pod pachą, materiał prawie przezroczysty, a ten usilnie pakuje taką szmatę do szafy. Obserwowałam sytuację i ogarnęłam, że Tomek w ogóle się nad tym nie zastanawia, nie ma w nim jakiejś pogłębionej refleksji o starych koszulkach, on po prostu nigdy nie wyrzucał ubrań, zajmowała się tym mama. Więc wzięłam ten obowiązek na siebie, dla mnie to nie jest jakieś obciążające".
Dominika podkreśla, że kwestia koszulkowa nigdy nie była powodem kłótni w jej związku. Jej facet nie upomina się o zniszczone koszulki, więc uznała, że oznacza to ciche przyzwolenie na kontrolę stanu populacji starych bawełniaków. Tym bardziej że Tomek raczej nie jest modowym zapaleńcem…
Moda, wygoda i slow fashion
Ano właśnie. Moda. Również i w tej kwestii wiele się zmieniło – fajne ubrania i modowe stylizacje to już nie tylko domena pań, ale podobnie jak z domowymi obowiązkami, wydaje się, że i w tym aspekcie daleko nam do równości. To nadal panie przodują w konsumpcji ubrań, kupowaniu nowych i pogonią za trendami. Faceci wciąż modą interesują się rzadziej, a pytani o ubrania lakonicznie mówią, że bardziej niż estetykę, cenią wygodę.
Nieraz ubrania związane są z pasjami, jak w przypadku Grzegorza, który jest szczęśliwym posiadaczem tony koszulek z ulubionymi kapelami, bohaterami kreskówek i filmów. Jego materiałowe pamiątki dzielą się na te, które nosi nałogowo, sporadycznie i te, które kupił nie dlatego, że mu się podobały – więc od razu wiedział, że nie posłużą jako odzienie – a dlatego, że z założenia miały zasilić koszulkową kolekcję w szafie (a w głowie dział "wspomnienia").
Grzegorz raczej nie wyrzuca egzemplarzy zdziadziałych. Służą mu do spania lub jako "warstwa pod bluzę". – Wtedy nawet jak ma dziurki pod pachą to przecież tego nie widać – mówi.
Dopytuję, czy świadomość, że ma na sobie zniszczoną rzecz, nie wpływa negatywnie na jego samopoczucie. Przewraca oczami i bierze głęboki oddech, więc już znam odpowiedź. Nie, nie ma to dla niego znaczenia. Dla jego partnerki również. Agata śmieje się, że dopóki Grzesiek ogarnia, że wymiętolona i wyblakła "szmatka" nie jest idealną stylizacją na obiad rodzinny czy wyjście do teatru, to wszystko jej jedno.
Inni mężczyźni, których zapytałam o to, czy stare, zniszczone ubranie nie psuje im humoru, odpowiedzieli podobnie, jak Grzesiek – są w stanie znieść dziurkę czy sprany kolor, jeżeli bardzo lubią konkretny t-shirt, najczęściej jednak noszą go już tylko po domu.
Tomek: "Ja jestem po prostu ekologiczny i bardzo slow fashion! Nawet jak koszulka jest w nie najlepszym stanie, to można zakryć jej defekty bluzą, a z tych najbardziej zniszczonych, zrobić szmatki do sprzątania". Pytam, czy zdarzyło mu się zrobić takie szmatki. Odpowiada: "Przekazałem Dominice, że mam takie trzy absurdalnie zniszczone koszulki i jakby chciała…"
Aha, w ten sposób. Zdaje się, że jeszcze długo kobiety będą nosić na barkach obowiązek gospodarowania tonami bawełnianych t-shirtów. W tym przypadku jest to jednak bardziej śmieszne (urocze?) niż straszne. Wszak możemy uznać, że mężczyźni są bardziej wrażliwi, niż się wydaje – martwią się o planetę, pielęgnują wspomnienia, nie wyrzucają rzeczy, które mogą się jeszcze przydać, są pragmatyczni. I to wszystko wiemy tylko dzięki stertom starych, poszarpanych koszulek!