
Choć już w co czwartym polskim domu to kobieta jest głową rodziny i zarabia więcej od mężczyzny, panowie z trudem akceptują model związku, w którym są utrzymywani przez partnerkę. Według badań tylko 2 proc. małżeństw funkcjonuje w ten sposób. – Co to za męskość, której poczucie można stracić tylko dlatego, że facet zajmuje się domem? – pyta jednak dr Aneta Chybicka.
No, zdaje mi się, że mężczyzna ma wypełniać obowiązki wobec swojej rodziny, wobec przyjaciół i wobec samego siebie. W tej kolejności właśnie. Nie mam na myśli konserwatywnej utopii, że ja pracuję, a żona siedzi w domu, bo jak pani widzi, my sobie gadamy, dziećmi zajmuje się niania, a moja żona użera się ze studentami. Ale nie zniósłbym tego, gdyby to żona mnie utrzymywała. CZYTAJ WIĘCEJ
Choć w głównej mierze chodzi o prostą matematykę, bo dwie pracujące osoby zarabiają więcej niż jedna, to na rzeczy może być coś więcej: – W Polsce wciąż powszechny jest pogląd, że to mężczyzna jest żywicielem rodziny – mówi Anna Dryjańska, socjolożka i blogerka naTemat.
Wydaje się jednak, że nawet jeśli zmiany zachodzą, to powoli. Z badania firmy Sedlak & Sedlak z 2011 roku wynika, że mąż jest na utrzymaniu żony tylko w jednym na pięćdziesiąt polskich małżeństw. Odwrotna sytuacja zdarza się niemal siedem razy częściej. Badanie pokazuje jednocześnie, że zdecydowanie dominującym modelem jest praca obojga małżonków – dzieje się tak w siedmiu na dziesięć małżeństw.
Obecnie w rzadko którym związku pracuje jedynie mężczyzna. Zaś kobiety nie dość, że zaczęły pracować poza domem, to nierzadko zarabiają więcej niż ich partnerzy i dodatkowo zarządzają domowym budżetem. Potwierdzają to dane GUS – już co czwarta żona jest głową rodziny i zwykle jej wynagrodzenie jest wyższe niż męża. Mimo to trudno przyzwyczaić się do demokracji płci. To niełatwe zadanie zwłaszcza dla panów. CZYTAJ WIĘCEJ
– W ostatnich latach wzrasta akceptacja dla wchodzenia kobiet w stereotypowo męskie role – ocenia dr Aneta Chybicka, założycielka szkoleniowej firmy Instytut Miasta, coach i autorka wielu publikacji naukowych. Dr Chybicka zwraca jednak uwagę, że dzieje się tak jedynie pod warunkiem, że kobieta jest w stanie spełniać równolegle także swoją tradycyjną rolę “opiekunki domowego ogniska”. – Silne kobiety sukcesu, bez rodziny lub chociaż partnera w pakiecie, wciąż są negatywnie postrzegane – mówi.
Zobacz: Czy prawdziwy mężczyzna musi bić kobiety?
Dr Chybicka dodaje, że jednocześnie zachodzi lustrzany proces, tzn. mężczyznom wciąż odmawia się prawa do wchodzenia wyłącznie w rolę osoby poświęcającej się sprawom domu. – Mogą np. zajmować się dziećmi, zresztą coraz częściej odczuwają taką potrzebę, ale nie mogą jednocześnie “odpuścić” sfery zawodowej – ocenia dr Chybicka.
Gdy mówiłam znajomym, że Paweł rzucił robotę i siedzi w domu, patrzyli na mnie ze współczuciem: "oj, jaka ty biedna". Ci, co go nie lubili, pytali wprost: "Fajnie mieć dekoracyjnego męża? Ciężko ci z tym trutniem?" CZYTAJ WIĘCEJ
– Nawet kiedy chodziłem z naszą roczną córką na spacery, to kobiety na ulicy spoglądały na mnie jak na kosmitę – wspomina Michał, który przez kilka miesięcy był bez pracy. – Kiedy nie pracowałem, a moja dziewczyna zarabiała, czułem się słabo. Ale przyznam szczerze, że nie chodziło o moją męską dumę, czy w ogóle jakiekolwiek kwestie płci, tylko o to, że mamy mniej pieniędzy – mówi.
Dr Aneta Chybicka uważa jednak, że problem jest bardziej złożony. – Chodzi o patriarchalny model naszej kultury, w którym kobiece zajęcia są uważane za mniej prestiżowe od męskich – tłumaczy. Jej zdaniem dopóki to się nie zmieni, mężczyźni nie będą skłonni gotować, prać, sprzątać, opiekować się dziećmi i wykonywać “kobiecych” zawodów.

