Adam Szłapka, minister do spraw Unii Europejskiej w rządzie Donalda Tuska zrzekł się chroniącego go immunitetu. Dzięki temu będzie mógł stanąć przed sądem w czekającej go sprawie. Prokuratura chce postawić politykowi zarzut potrącenia rowerzystki. Do zdarzenia doszło w ubiegłym roku w Warszawie.
Reklama.
Reklama.
W czwartek prokurator generalny Adam Bodnar skierował do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Adama Szłapki w związku z zarzutami, które planują mu postawić śledczy. Z komunikatu przekazanego przez rzeczniczkę Prokuratury Krajowej Annę Adamiak wynika, że zgromadzony został materiał dowodowy uzasadniający podejrzenie popełnienia przez polityka występku z art. 177 § 1 kodeksu karnego.
Mówiąc konkretnie chodzi o niemyślne spowodowanie wypadku. 24 kwietnia ubiegłego roku na Saskiej Kępie w Warszawie, prowadzący samochód Szłapka zderzył się z 16-letnią rowerzystką. Stało się to na przejeździe rowerowym. Dziewczyna doznała urazów głowy, miała też złamaną kość nosową. Ponieważ stwierdzony u niej "rozstrój zdrowia" był dłuższy niż siedem dni, zdarzenie zostało sklasyfikowane nie jako wykroczenie, lecz przestępstwo.
Szłapka sam zrzekł się chroniącego immunitetu
Polityk KO nie zamierzał uciekać przed odpowiedzialnością. "Zgodnie z zapowiedzią dziś zrzekłem się immunitetu. Zrobiłem to od razu po otrzymaniu stosownego pisma od marszałka Sejmu – napisał Szłapka na swoim koncie w serwisie X w piątek.
Minister faktycznie już wcześniej zapowiadał, że nie będzie się zasłaniać immunitetem – po raz pierwszy zrobił to w czerwcu 2023 roku. Co więcej – jak pisała między innymi "Rzeczpospolita" – na miejscu zdarzenia miał nie informować policjantów, że jest parlamentarzystą. Ujawnił to dopiero dwa miesiące później podczas przesłuchania, wpisując w rubryce dotyczącej miejsca zatrudnienia "Sejm RP".
– Sprawa się toczy. Jestem w kontakcie zarówno z osobą poszkodowaną, jak i z jej rodziną – powiedział rok temu Szłapka, cytowany przez portal telewizji publicznej.
Przestępstwo, o popełnienie którego prokuratura chce obwinić Szłapkę jest zagrożone karą pozbawienia wolności nawet do 3 lat.