Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich protestują przeciwko masowej turystyce, która dotyka ich region. Lokalsi w akcie desperaci wypisują na domach i autach turystów hasła takie jak: "Jedź i nie wracaj" czy "Wyjedź z Wysp Kanaryjskich".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Portal Euronews podawał ostatnio, że jedna z grup aktywistów na Teneryfie zaplanowała strajk głodowy w związku z budową dwóch nowych hoteli w tym miejscu.
Media donoszą również, że miejscowi śpią w samochodach, a nawet w jaskiniach ze względu na gwałtownie rosnące ceny domów.
Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich protestują. Mają dość turystów
Na budynkach i wypożyczonych turystom samochodach pojawią się graffiti, nakazujące turystom "wracać do domu". "Jedź i nie wracaj", "Wyjedź z Wysp Kanaryjskich", "Turysto, jedź do domu" – to tylko kilka z tych haseł.
Euronews przypomina ponadto, że tylko w 2023 roku archipelag odwiedziło 14,1 mln zagranicznych gości, co stanowi dotychczasowy rekord. Dla porównania siedem głównych wysp archipelagu zamieszkuje jedynie 2,2 miliona stałych mieszkańców.
– My, mieszkańcy tych wysp, zawsze byliśmy bardzo gościnni dla turystów. Chcemy jednak bardziej zrównoważonej turystyki – powiedział brytyjskiej gazecie "i" Ruben Zerpa z Canaries Sold Out. Jak wskazał, "Teneryfa to mała wyspa z ograniczonymi zasobami".
Zerpa dodał również, że turystyka wymusiła wzrost cen wynajmu, przez co wielu lokalnych mieszkańców nie stać, aby tam mieszkać. – Zarabiam około 900 euro (...), ale czynsz wynosi 800 euro miesięcznie. To Santa Cruz, które nie jest nawet jedną z najdroższych części wyspy – tłumaczył.
Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich chcą bardziej zrównoważonej turystyki
Mieszkańcy Wysp Kanaryjskich są tak zdesperowani, że wieszają nawet fałszywe plakaty i naklejki z napisem "zamknięte", próbując tak odstraszyć turystów w niektórych przeludnionych miejscach.
Jak podaje z kolei Sky News, przemysł turystyczny wytwarza 35 proc. produktu krajowego brutto na Wyspach Kanaryjskich, a lokalni mieszkańcy, którzy rozmawiali z brytyjską telewizją, zgadzają się ostatecznie, że wyspy mogę nie przetrwać bez turystyki.
Telewizja rozmawiała na ten temat z Sharon Backhouse, która ma męża z tego regionu i wraz z nim prowadzi firmę GeoTenerife. Firma organizuje wyjazdy naukowe i obozy szkoleniowe na Wyspy Kanaryjskie oraz prowadzi badania nad zrównoważoną turystyką.
– Absurdem jest istnienie systemu, w którym tak dużo pieniędzy znajduje się w rękach nielicznych, niezwykle potężnych grup, które następnie są odprowadzane z Wysp Kanaryjskich – powiedziała Sharon Backhouse. Jak wskazała, "w niektórych z tych hoteli obserwujemy naprawdę niskie pensje, śmieciowe umowy i okropne warunki pracy".
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.