Kilka tygodni temu Friz w opublikowanym oświadczeniu informował o wycieku "tajnych danych po włamaniu na serwery Ekipy". Teraz okazuje się, że to wszystko było ustawką. Karol Wiśniewski w nowym filmie przyznał się do tego i zaprezentował kulisy akcji.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pod koniec maja br. w mediach społecznościowych zaczęły pojawiać się nagrania z obszernego folderu z plikami, które miały należeć do Ekipy. Przez to internauci mogli zobaczyć m.in. fragmenty kłótni między członkami grupy youtuberów czy "zajawki" kolejnych projektów, które miały ujrzeć światło dzienne w innym czasie.
Z której części "Harry'ego Pottera" pochodzi ten kadr? [ARCYTRUDNY QUIZ]
Włamanie na serwery Ekipy czy ustawka? Friz wyjaśnia wszystko w nowym filmie
Do "kradzieży" materiałów miało dojść poprzez "niezabezpieczoną sieć używaną do głosowania na nagraniach z serii '100 hejterów vs …'".
"Pragnę poinformować, że jednym z priorytetów naszych działań jest zapewnienie najwyższego poziomu bezpieczeństwa w naszych strukturach organizacyjnych. Wszelkie incydenty, które mogą wpłynąć na integralność naszych systemów oraz profilów naszych twórców, traktujemy z największą powagą" – przekazał Friz w oświadczeniu opublikowanym po "wycieku" i zapewnił, że sprawą zajmą się jego prawnicy.
Wokół tej sytuacji zaczęły narastać skrajne emocje wśród odbiorców. Część z nich spekulowała, że może być to akcja marketingowa.
Tymczasem Karol Wiśniewski opublikował nowy film na kanale Ekipy, gdzie przyznaje, że był to... prank.
Tłumaczył, że celem było nie tylko "wprowadzenie elementu zaskoczenia", ale przede wszystkim uświadomienie widzom, "jak łatwo można paść ofiarą manipulacji w sieci".
– Wpadłem na pomysł, żeby sprankować cały zespół, że ktoś wykradł nam pliki i wynieść z tego kilka ważnych rzeczy. Sprawdziłbym reakcje naszych pracowników, jakby taka sytuacja naprawdę się zdarzyła. Mógłbym zleakować jakiś fragment swojego nowego programu – wymieniał Friz i tak też zrobił.
Wyjaśnił krok po kroku, jak powstała cała akcja. Ponadto dalej przekonywał, że ten plan miał "zwiększyć świadomość na temat cyberbezpieczeństwa".
A jak na ten prank zareagowali fani Wiśniewskiego? Spora część nie była w ogóle zaskoczona. "No kto by się spodziewał"; "Od początku była mowa, że to fejk" – czytamy w komentarzach. "Ciekawe jak grube pliki mają nagrane, że wszyscy byli tak spanikowani, że coś może ich mocno pogrążyć" – zwrócił uwagę inny internauta.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Naszą misją jest nie tylko wsparcie twórców, ale również budowanie świadomości na temat bezpieczeństwa w sieci. Zawsze stoimy murem za naszymi twórcami i zapewniamy im pełne wsparcie, aby mogli oni skupić się na swojej pracy twórczej bez obaw o kwestie bezpieczeństwa.