nt_logo

Powiedz mi, jaki był twój ojciec, a powiem ci, kim jesteś... Co mówią badania o roli taty w życiu?

redakcja naTemat.pl

02 lutego 2024, 09:03 · 7 minut czytania
Kiedyś ojciec towarzyszył w wychowaniu dzieci. Wychodził do pracy, przynosił pieniądze. W domu bywał. W życie emocjonalne się nie angażował. Sam nie miał wzorców. Teraz wychowuje dzieci razem z ich matką. Jego rola jest niezastąpiona – jest tak samo potrzebny dziecku, jak mama.


Powiedz mi, jaki był twój ojciec, a powiem ci, kim jesteś... Co mówią badania o roli taty w życiu?

redakcja naTemat.pl
02 lutego 2024, 09:03 • 1 minuta czytania
Kiedyś ojciec towarzyszył w wychowaniu dzieci. Wychodził do pracy, przynosił pieniądze. W domu bywał. W życie emocjonalne się nie angażował. Sam nie miał wzorców. Teraz wychowuje dzieci razem z ich matką. Jego rola jest niezastąpiona – jest tak samo potrzebny dziecku, jak mama.
Zaangażowanie ojca w życie dziecka wpływa na jego rozwój Photo by Jan Kopřiva on Unsplash

Janusz, 38 lat, dyplomatycznie o relacji z tatą: – Miałem ojca, jakiego miałem...

Kiedy na świat przyszła jego córka, dziś nastolatka, wiedział, że chce być dobrym tatą. – Zdawałem sobie sprawę, jaka jest tego waga: dziecko jest szczęśliwsze, lepiej się rozwija. Po kilkunastu latach wiem, że to zaprocentowało.

Marcin, 35 lat, ma kilkuletnią córkę, też nie zbudował z ojcem relacji. Do dziś nie potrafią rozmawiać.

– Nie miał dla mnie zbyt wiele czasu. Uciekał w pracę, sam nie miał wzorców. Teraz, kiedy mam córkę, nie mam zbyt wiele czasu na inne sprawy, bo przede wszystkim jestem tatą. Wiem, jak duże znaczenie dla dziecka ma relacja z ojcem. Mnie taty często brakowało. Nie chcę, by moja córka kiedykolwiek pomyślała, że było dla mnie coś ważniejszego od niej. Chcę być dla niej oparciem. Pomagać jej poznawać świat, opowiadać, przygotowywać na trudne momenty. Odpowiadać na każde: "dlaczego?", "po co?". Chcę, by wiedziała, że jestem dla niej zawsze i ze wszystkim może do mnie przyjść.

Młodzi ojcowie nie chcą powielać błędów swoich ojców. Do gabinetu terapeutki Sandry Pasek, która współpracuje z Wellbee, coraz częściej trafiają mężczyźni, którzy chcą wiedzieć, jak rozmawiać z dzieckiem, jak dostarczyć mu wsparcia, jak radzić sobie z trudnymi emocjami.

– Często te osoby nie miały wzorców. Ich ojcowie byli niedostępni, dużo pracowali, wyjeżdżali za granicę. Tym mężczyznom zależy na budowaniu relacji, kontakcie z dziećmi, którego oni nie mieli ze swoimi ojcami. Teraz czytają książki, słuchają podcastów, uczestniczą w warsztatach dla ojców – mówi Pasek.

– Na męskość i rolę ojca zaczyna się patrzeć inaczej niż do tej pory. Należy też zauważyć, że zmienił się przekaz medialny, który pełni rolę psychoedukacyjną – dodaje terapeuta Krzysztof Bąk z poradni Wellbee.

Ojcowie zmienili myślenie

– Mój mąż przez pierwszy rok życia nie dotykał dziecka, bo twierdził, że jest za małe, że może mu zrobić krzywdę. Wszystko było na mojej głowie – opowiada Mariola, matka dorosłych już dzieci. To historia sprzed kilkunastu lat. Teraz jest inaczej.

Potwierdzeniem, że zmienił się stosunek ojców do wychowania dzieci, jest także raport Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę pt. "Tata". Po raz pierwszy opublikowano go w 2014 roku. W tym z 2022 roku widać już, że większy odsetek badanych wskazuje na równą odpowiedzialność zarówno matki, jak i ojca w wychowaniu potomstwa.

Przed ośmioma laty żaden z badanych mężczyzn nie wskazał ojca jako głównego opiekuna dziecka do pierwszego roku życia. W badaniu z 2022 roku 6,9 proc. mężczyzn twierdzi, że ojciec może być głównym opiekunem kilkutygodniowego czy kilkumiesięcznego dziecka.

Psycholog Krzysztof Bąk: – Ojciec powinien funkcjonować w świecie dziecka jako stały obiekt właściwie od samego początku. I mógłby na poziomie psychologiczno-emocjonalnym pełnić tę od momentu urodzenia. Natomiast musiałby mieć dostęp do zestawu cech, które moglibyśmy nazwać receptywnością: czułości, bliskości, empatii. Oczywiście mamy też doświadczenie karmienia piersią, którego mężczyzna nie dostarczy, pojąc dziecko butelką. Ale i butelka jest wystarczająco dobra.

Potwierdzenie w badaniach

Od kilku lat wszyscy rozpisują się, jak ważna jest rola ojca w wychowaniu dzieci. Są badania pokazujące, jaką wagę ma obecność taty i jak bardzo wpływa na późniejsze życie jego pociech.

Parę lat temu na łamach internetowego wydania "New Scientist" opublikowano wnioski kanadyjskich naukowców. Zespół pracowników Uniwersytetu McGill pod kierownictwem Gabrielli Gobbi dowiódł, że w mózgach osobników wychowywanych bez ojca dochodzi nawet do zaburzeń biochemicznych.

Badania wprawdzie przeprowadzono na myszach, ale kalifornijskich, które są monogamiczne i wspólnie opiekują się potomstwem. Trzy dni po przyjściu na świat potomstwa oddzielono je wraz z matką od ojca. Rozłąka trwała do ukończenia przez nie 40 dni. Po tym czasie przebadano aktywność mózgu małych mysz. Naukowców szczególnie interesowało to, co dzieje się w korze przedczołowej (odpowiada m.in. za nawiązywanie relacji społecznych), jaki jest przekaz dopaminy, serotoniny oraz glutaminianu.

Dowiedziono, że u osobników wychowywanych bez ojca zachodzą zmiany w transmisji dopaminy i glutaminianu. Jakie mogą być tego konsekwencje? Większa podatność na depresję, skłonność do uzależnień, problemy z przyswajaniem wiedzy.

Okazało się także, że zwierzęta wychowywane tylko przez matkę, są mniej zainteresowane nawiązywaniem kontaktów z innymi, bardziej nieśmiałe, wycofane. Kolejne wnioski płynące z eksperymentu: obecność ojca obniża poziom agresji, jego aktywny udział w wychowaniu zmniejsza ryzyko uzależnień.

Z badań dr Kyle'a Pruetta z Uniwersytetu Yale wynika z kolei, że dzieci, w których rozwój byli zaangażowani ojcowie, trzy razy rzadziej mają problemy z prawem w wieku nastoletnim i rzadziej popełniają przestępstwa.

Poza tym: dzieci aktywnych ojców w późniejszym wieku przechodzą inicjację seksualną, rzadziej zachodzą w nastoletnie ciąże. Prof. Pruett twierdzi też, że obecność ojca w życiu dziecka ma wpływ na jego wyniki w nauce i pozytywne nastawienie do życia.

Wystarczająco dobry i nieobecny

Psychoterapeutka i pedagożka Maureen Murdock w książce "Fathers' Daughters" wyróżniła osiem najczęściej powtarzających się relacji ojciec-córka: wystarczająco dobry ojciec, ojciec obecny, rozpieszczający, dominujący, uzależniony, bierny, idealizujący i uwodzący.

Najkorzystniejsza dla dziecka jest relacja z ojcem wystarczająco dobrym. To pojęcie wprowadził Donald Woods Winnicott.

– Ojciec wystarczająco dobry to ktoś, kto jest obecny, towarzyszy, ale zostawia przestrzeń, stawia granicę, żeby dziecko mogło też samo poznawać. Zauważa sygnały, że coś się dzieje, może zmienić stan dyskomfortu na komfortu – uważa Krzysztof Bąk.

Sandra Pasek dodaje: – Ojciec wystarczająco dobry jest osobą, która ma uporządkowane różne sprawy, nie jest perfekcjonistą, który ma nadmiarowe wymagania wobec dzieci. Myślę, że taki tata pozwala sobie na gorsze dni, porażki. Kiedy sam ma problemy, to potrafi poprosić o pomoc.

Tato, płacz!

"Przestań się mazać, nie bądź jak baba" – przez lata właściwie z automatu powtarzali tatusiowie, mamusie, babcie już nawet kilkuletnim chłopcom. Masz być silny. Tak samo, jak twój ojciec, dziadek, a pewnie i pradziadek. Płacz równał się słabość.

Wystarczająco dobry ojciec nie ukrywa swoich emocji przed dzieckiem. – Powinniśmy pokazywać dzieciom, że targają nami różne emocje: i te dobre, i te złe. Nie należy też chronić dziecka przed trudniejszymi aspektami życia – uważa Krzysztof Bąk O tym mówi też Sandra Pasek: – Dzieci w ten sposób uczą się nazywania własnych emocji. Jeżeli widzę, że tata jest smutny, jeśli on mi to adekwatnie do mojego wieku wytłumaczy: że to jest smutek i to jest w porządku, to też uczę się, że mogę płakać. Tylko trzeba pamiętać, żeby dzieci nie zalewać swoimi problemami. To może prowadzić do odwrócenia ról.

Na drugim biegunie jest ojciec nieobecny: czy to fizycznie, czy emocjonalnie, psychicznie. Dzieci takich ojców mają większą skłonność do stanów depresyjnych.

– Stały deficyt ważnej postaci zawsze przyniesie skutek w postaci predyspozycji do takiej czy innej patologii. Do głowy przychodzi mi głównie depresja. Bo depresja jest odpowiedzią na brak. A w tej chwili mówimy o wzorcu, w którym brakuje figury ojcowskiej – tłumaczy terapeuta Krzysztof Bąk.

Eksploracja świat

Duński pedagog i terapeuta rodzinny Jasper Juul w książce "Być mężem i ojcem" po czterdziestu latach pracy z rodzinami podkreśla, że dla dziecka bardzo ważne jest, by mieć dwoje rodziców, którzy bardzo się różnią. Pisze tak: "Z powodu naszej tęsknoty za bliskim kontaktem między mężczyznami i kobietami mamy skłonność zapominać, że obie płcie różnią się między sobą: myślą inaczej, mówią różnymi językami i mają różne wartości. Mówiąc krótko: inaczej doświadczają i interpretują rzeczywistość. I chociaż różnice te bardzo często utrudniają komunikację między nimi, to są bardzo korzystne dla dzieci".

Ojciec powinien zachęcać dziecko do ryzyka, uświadamiać, że porażka nie jest niszcząca. Powtarzać: nic złego się nie stanie, jeśli spróbujemy i się nie uda. Eksploracja świata przełoży się później na pewność siebie, poczucie własnej wartości potomstwa. I to jest na pewno wymiar, gdzie rola ojców jest bardzo duża. Krzysztof Bąkterapeuta współpracujący z Wellbee

Sandra Pasek zaznacza, że ojciec buduje odwagę dziecka, jego otwartość na świat: – Jego obecność daje poczucie bezpieczeństwa, że w razie jakichś kłopotów będzie tata, który pomoże, wysłucha, to też zaprocentuje w późniejszym życiu dziecka. Taki człowiek będzie miał większe zaufanie do ludzi, potrafił prosić o pomoc.

Wyłam się

Nie musisz być swoim ojcem, dziadkiem czy pradziadkiem, którzy zapewne doświadczyli wojny. Nie musisz powielać ich błędów. Możesz uzupełnić braki, niedostatki. Jeśli to czytasz, to znaczy, że jesteś na dobrej drodze.

– Traumy transgeneracyjne to przekazywanie pewnego rodzaju wzorców. Jeśli wnuk zacznie pracować nad sobą, swoimi niedostatkami, będzie przyglądał się swoim emocjom, to wyłamuje się z tego wzorca i już zupełnie inne zachowania przekazuje swoim dzieciom – mówi Sandra Pasek. I z nadzieją dodaje: – Nie jest tak, że my do dwudziestego pokolenia jesteśmy na coś skazani. Tylko na szczęście mamy możliwość zmieniania schematów. I zachęcałabym mężczyzn, ojców, którzy czują, że coś im uwiera, że mają jakieś niezałatwione sprawy, traumy, by nie bali się korzystać z pomocy. To świadczy tylko o dojrzałości emocjonalnej, odpowiedzialności za siebie i los swojego dziecka. Patrząc długofalowo, jeśli ja sobie poradzę z trudnymi emocjami: złością, żalem, to nie będę tego przenosił na swoje dzieci.