Polska w 79. minucie meczu zdołała wyrównać wynik w starciu z Francją. Niezawodny okazał się kapitan Biało-Czerwonych Robert Lewandowski, który zamienił rzut karny na gola. Chociaż trzeba dodać, że dwukrotnie podchodził do wapna. Dlaczego? Wyjaśniamy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dokładnie 74. minuta meczu Francja - Polska. Robert Lewandowski mija Antoine'a Griezmanna i kapitalnie zagrywa piłkę do Karola Świderskiego. Ten próbował się odwrócić, ale został zatrzymany w polu karnym przez francuskich obrońców.
Na trybunach wrzawa i gwizdy. To polscy kibice domagali się rzutu karnego. Po minucie Biało-Czerwoni wybili piłkę na aut, bo na boisku nadal leżał Świderski. W tym czasie arbiter podbiegł do monitora. Decyzja mogła być tylko jedna - karny dla reprezentacji Polski.
Na 11 metrze stanął Robert Lewandowski. Przymierzył się do strzału, podbiegł do piłki, kopnął i... jego strzał obronił Mike Maignan. Futbolówka wyszła na rożny, ale sędzia nie pokazał na róg, tylko podbiegł do bramki. Pokazał na linię bramkową. Okazało się, że Lewandowski jeszcze raz ma stanąć przed szansą pokonania francuskiego bramkarza.
Dlaczego Lewandowski powtarzał karnego?
Według przepisów, które obowiązują już od kilku lat, bramkarz podczas obrony rzutu karnego musi chociaż jedną nogą dotykać linii bramkowej. Maignan przy obronie strzału Lewandowskiego wyszedł z bramki, przez co delikatnie, ale jednak, skrócił dystans i pole strzału.
***
Rozwiąż nasz quiz!
***
Drugi raz nie popełnił tego błędu, ale Lewandowski też nie zawiódł i mimo posłania piłki w ten sam róg, pokonał bramkarza reprezentacji Francji doprowadzając do remisu.