Wielki Czwartek to jedno z ważniejszych świąt w Kościele. W dniu ustanowienia kapłaństwa duchowni wsłuchują się w słowa swoich przełożonych. To, co polscy hierarchowie kościelni mówili w tym roku, pokazuje, że w polskim Kościele dominuje poczucie oblężonej twierdzy. Pojawiają się jednak głosy nawołujące do zmiany postawy samych księży – w takim tonie wypowiadał się kard. Kazimierz Nycz. O jego obecnej i przyszłej roli w Kościele rozmawiamy z ks. Wojciechem Lemańskim.
Czy polski Kościół jest obiektem antyklerykalnej nagonki, jak zdiagnozował abp Józef Michalik, czy raczej jego kłopoty wynikają z tego, że księża się wywyższają, jak stwierdził kardynał Kazimierz Nycz?
Mamy w Kościele hierarchę postawionego wyżej niż abp Michalik i kard. Nycz. To papież Franciszek, którego dotychczasowe słowa i czyny pokazały, że to raczej optyka kardynała Nycza jest właściwa, to znaczy katolicka. Warto przysłuchiwać się temu, co mówi Biskup Rzymu, by później nie mówić rzeczy, które nie przystają do nauczania Kościoła. A przekaz jest jasny – Kościół jest po to, by nieść Dobrą Nowinę każdemu, nawet jeśli to będzie wymagało wyruszenia w trudną drogę.
Poczuł się ksiądz osobiście wywołany do tablicy? Abp Michalik mówił o duchownych, którzy "uwierzyli w siebie i swoją mądrość i dołączyli do tzw. reformatorów Kościoła i zamiast załatwiać sprawy wewnątrz, poszli do wrogów, szukają sławy".
Wiem, że i ja i inni ludzie mamy nie tylko samych przyjaciół. Wie o tym również abp Michalik, który każdego dnia w modlitwie "Ojcze nasz" powtarza "i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom". Myślę, że to nie są tylko puste słowa.
Nie sądzę, bym jakoś bratał się z wrogami Kościoła. Nawet jeśli rozmawiam z kimś krytycznie wypowiadającym się o Kościele, to nie uważam go za wroga, ale za przyjaciela. Dobra Nowina jest także dla liberalnych mediów, dla socjalistów, lewaków, gejów, feministek i ateistów. Każdy człowiek jest skarbem Kościoła, jest drogą, którą musimy podążać. Wsłuchuję się z szacunkiem w argumenty tych ludzi, ale to nie znaczy, że odchodzę z Kościoła.
Sądzę, że liberalne media czasem lepiej potrafią dostrzec i opisać problemy Kościoła niż media typowo katolickie. Te używają na co dzień swoistej wewnętrznej cenzury. Ostatni przykład to sprawa biskupa gdańskiego, która przez lata była wewnętrzną sprawą Kościoła. Gdy opisały ją media, okazało się, jak długo trwa ten problem. Teraz przemówił ksiądz arcybiskup i być może będą kolejne kroki w tej sprawie.
Która z grup czy który pogląd przeważa w polskim Kościele? Ta reprezentowana przez abpa Michalika czy przez kard. Nycza?
Ciężko to zdiagnozować, bo trzeba pamiętać, że media pokazują nam tylko wycinek rzeczywistości, dostrzegają te najbardziej wyraziste sprawy. Możliwe, że bp Ryczan, bp Dydycz, abp Michalik czy abp Głódź także mówili o tym, że kapłani powinni być bardziej pokorni, więcej z siebie dawać wiernym. Jednak powiedzieli też o atakach na Kościół i to zostało dostrzeżone. To specyfika mediów, by wybierać te fragmenty wypowiedzi, które uznają za ciekawe i ważne.
Msza święta, jaką w tak ważnym dniu jak Wielki Czwartek papież Franciszek odprawił w więzieniu, jest jasnym sygnałem, w którym kierunku Kościół ma iść. Nie powinien szukać swojego miejsca wśród polityków, oligarchów, parlamentarzystów, celebrytów, ale właśnie wśród odtrąconych i ubogich.
Kardynał Kazimierz Nycz to największy reformator w polskim Kościele?
Trudno o takie ogólne sądy, ale przede wszystkim nie wydaje mi się, żeby Kościół w Polsce wymagał jakiejś radykalnej reformy. On potrzebuje nawrócenia do normalnej pracy, do katechizacji i głoszenia Dobrej Nowiny. Słowa kardynała Nycza to głos z jednej z ważniejszych archidiecezji, głos ze stolicy kraju i jego waga jest na pewno znacząca. Wydaje mi się, że to dobrze, że jego słowa wybrzmiały w przekazie medialnym, ponieważ część ludzi mogłaby odnieść wrażenie, że głosy biskupa kieleckiego czy drohiczyńskiego to jedyne, co Kościół ma do powiedzenia, a tak nie jest.
Kardynał Kazimierz Nycz ma szansę stać się jednym z liderów Kościoła w Polsce? Niekoniecznie formalnie, ale intelektualnie.
Trudno mi to ocenić. Mogę powiedzieć, że przez moje zaangażowanie w dialog chrześcijańsko-żydowski dostrzegam, że kardynał Nycz ma ogromny potencjał. Dla mnie cieniem na jego posłudze kładzie się sprawa krzyża na Krakowskim Przedmieściu. Nietrafione wypowiedzi w tej sprawie, odciąganie w czasie podjęcia decyzji na pewno zaszkodziły. Niestety ksiądz kardynał w wielu sprawach zabierał głos bardzo późno, czekał na opinię innych.
Kardynał Nycz nie ma odwagi, by zająć poważniejsze stanowisko w Kościele?
Dostrzegam w środowisku wewnątrzkościelnym potrzebę wsłuchiwania się w słowa kardynała Nycza w ważnych sprawach. Myślę, że to znak, że jego głos może być bardzo ważny dla całego polskiego Kościoła katolickiego. Proszę pamiętać, że kardynał Nycz jest jednym z niewielu purpuratów w Polsce, był na ostatnim konklawe i już to stawia go w nieco innej sytuacji niż resztę biskupów w naszym kraju.
Być może brakuje mu nieco świadomości tego, że może wyrazić opinię odmienną niż to, co mówią pozostali polscy biskupi. Powinno być stać go na autonomię. Przykład daje papież Franciszek, który po wyborze nie czekał na konsultacje z kolegium kardynalskim, współpracownikami z Kurii czy papieżem emerytem, tylko po prostu zaczął podejmować decyzje. Podobnie w Polsce – kiedy wierni potrzebują wskazówki, może warto nie czekać na stanowisko Konferencji Episkopatu Polski, ale wyrażać swoje zdanie w danej kwestii.