Obsługa w restauracjach często pozostawia wiele do życzenia
Obsługa w restauracjach często pozostawia wiele do życzenia fot. Jacek Lagowski/Agencja Gazeta

Wizyta w kawiarni powinna być przyjemnością. Wybierając się w takie miejsce, oczekujemy miłej atmosfery i dobrej obsługi. W końcu to my, klienci jesteśmy tam gośćmi. W zamian za spory rachunek oczekujemy nie tylko smacznego posiłku, ale i profesjonalnej obsługi. Tymczasem w wielu wypadkach kelnerzy i barmani, nawet w tych modnych i często odwiedzanych miejscach traktują nas jak zło konieczne. Zebraliśmy nasze subiektywne spostrzeżenia tego, co nas najbardziej irytuje w zachowaniach obsługi. Jesteśmy przekonani, że moglibyście stworzyć własną listę skarg i zażaleń. Czekamy na nie w komentarzach.

REKLAMA
Uprzedzamy zarzut. Wiemy dobrze, że praca kelnera nie jest łatwa. Wielu z nas ma swoje doświadczenia w tym zawodzie. W studenckich czasach też dorabialiśmy w knajpach czy za barem. Dlatego wiemy, że takie zajęcie to spory stres, wysiłek, a wymagania klientów są spore. Wielu gości traktuje obsługę po arogancku i stawia jej nierealne wymagania. Przy pełnej sali nie da się być obsłużonym szybko i w pierwszej kolejności. Mimo tego niektórych zachowań obsługi nie da się wytłumaczyć stresem i pośpiechem. Wiele z nich po prostu irytuje i sprawia, że wychodzimy z lokalu niezadowoleni. Praca w charakterze kelnera może nie jest najlepiej opłacanym zawodem, ale my klienci za wizytę w takim miejscu płacimy spore rachunki. Do tego obowiązkowy napiwek dla kelnera. Warto chyba więc trochę postarać. Oto nasza lista zachowań, które wkurzają nas w pracy obsługi:
Załatwiają swoje prywatne sprawy w trakcie pracy
- Zrobiłem trzy kawy pod rząd. Teraz twoja kolej! - taką rozmowę pomiędzy obsługą podsłuchała niedawno Anna, częsta klientka lokalu na warszawskim Muranowie. Mówienie o podsłuchiwaniu jest nieco na wyrost. Dyskusja była bowiem tak głośna, że słyszała ją większość klientów przy stolikach. Pracownicy obsługi potrafią więc publicznie kłócić się o swoje obowiązki i pokazywać klientom swoje animozje. W czasie pracy załatwiają też swoje prywatne sprawy. Stojąc za barem prowadzą chociażby głośne rozmowy telefoniczne, wysyłają SMS-y lub sprawdzają Facebooka. Tymczasem kolejka przy barze rośnie i czeka na łaskawe zainteresowanie realizacją zamówienia.
Nie słuchają, co do nich mówimy
- Zamawiam whisky i zawsze w szklance dostaję lód, chociaż nigdy o niego nie prosiłem - żali się Michał. Taki alkohol jego zdaniem najlepiej smakuje bez jakichkolwiek dodatków. Dlatego whisky z lodem odsyła z powrotem do baru. To zawsze spotyka się ze zdziwieniem kelnera. - Trudno jest im potem wytłumaczyć, że zanim dołożyli lód, powinni zapytać, czy chcę go dostać - mówi Michał. Takie błędy są notoryczne. Zdarzają się nawet wtedy, gdy klient wyraźnie podkreśli, że danego składnika w potrawie sobie nie życzy. Przynoszą lody z bitą śmietaną, pomimo wyraźnej prośby o jej niedodawanie. Dosypują pieprz do zupy, nawet jeśli go nie chcemy. A wystarczyłoby zapisać.
Tłumaczą, że są pierwszy dzień w pracy
Każdy kiedyś gdzieś zaczynał, a początki nie zawsze są łatwe. Trzeba poznać nowe miejsce pracy, nauczyć się panujących tam zasad. Praca kelnera polega jednak na kontakcie z klientem. Pracodawca często już pierwszego dnia wysyła go na salę, gdzie musi realizować zamówienia. Nowy pracownik powinien być przygotowany do pracy na swoim stanowisku. Tego zwykle wymaga się w innych branżach. Zdaje się, że w gastronomii obowiązują w tej kwestii inne zasady. Często zdarza się, że na nasze pytania dotyczące menu obsługa z filuternym uśmiechem odpowiada "nie bardzo wiem, to mój pierwszy dzień w pracy". Kelnerzy nie znają oferty w karcie albo składu potraw i drinków, a wtedy zdarzają się sytuacje jak ta, opisana w poprzednim punkcie.
Są zbyt wyluzowani
Takie zachowanie obsługi to domena znanych i modnych knajp. Tutaj pracują zwykle młodzi ludzie. Typ hipstera. Z klientami od razu przechodzą na "ty". Gości raczą swym ironicznym poczuciem humoru i czasem złośliwymi uwagami. Do tego robią zblazowane miny i sprawiają wrażenie nieco znudzonych swoją pracą. - Gdybym takie zachowanie brała na serio, to ci ludzie wpędziliby mnie w kompleksy. Zwykle chcą pokazać, że są lepsi ode mnie - mówi Magda. Kasia po wizycie w jednej z mokotowskich knajp ma podobne wrażenia. - To jest taki typ w wełnianej czapce z lamy. To nie tylko stylizacja. To stan umysłu - twierdzi.
Chcą się nas jak najszybciej pozbyć
Natalia spędziła popołudnie w jednej ze znanych kawiarni w centrum Warszawy. Miejsce uchodzi za lokal z aspiracjami. Tutaj często odbywają się wykłady i spotkania z pisarzami. Oprócz kawy i ciasta można tam znaleźć dobre książki. Natalia przyszła tam z komputerem, chciała popracować. Potrzebowała więc dostępu do internetu. Okazało się, że kawiarnia oferuje dostęp do wi-fi tylko na godzinę. Można go oczywiście przedłużyć, jednak za każdym razem trzeba prosić obsługę o nowe hasło dostępu. - To było bardzo irytujące. Poczułam się, jakby moja obecność w tym miejscu nie była zbyt mile widziana. Tak na zasadzie "przyjdź, zamów i wyjdź, a najlepiej jak najszybciej zapłać" - żali się Natalia. Tym bardziej, że za kubek kawy w takim lokalu należy zapłacić kilkanaście złotych. Obsługa często sprawia wrażenie, że ze swojej knajpy zwyczajnie chce się nas pozbyć. Stąd zniecierpliwione spojrzenia w naszym kierunku. Zbyt dokładne sprzątanie ze stołu i zbieranie niepotrzebnych naczyń. Kelnerzy chcą się nas pozbyć, gdy niespodziewanie zadają pytanie o formę płatności rachunku. Zdarza się, że nagle kwitek z kwotą ląduje przed nami na stoliku. Oczywiście z miejscem na napiwek.
Macie swoje spostrzeżenia o irytujących nawykach obsługi? Podzielcie się nimi na forum!