Formacja prezydenta Emmanuela Macrona przegrała wybory do Parlamentu Europejskiego ze skrajnie prawicowym Zjednoczeniem Narodowym. Z tego względu prezydent Francji rozwiązał parlament i rozpisał przedterminowe wybory. W niedzielę (30.06) odbywa się pierwsza tura tego głosowania. Co jednak jego wynik może oznaczać dla Francji, Polski i Europy? W rozmowie z naTemat wyjaśnił to historyk państwa i prawa dr Jarosław Kuisz, twórca "Kultury Liberalnej" oraz wykładowca UW, związany także z paryskim CNRS. – Wydaje mi się, że jeżeli powstałby ten hipotetyczny rząd Jordana Bardelli, będziemy widzieć gigantyczny chaos medialno-polityczny. Rozpęta się naprawdę pandemonium – wyrokuje dr Kuisz.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do tej pory sondaże wskazywały, że ZN ma szansę na zdobycie większości parlamentarnej, co oznaczałoby, że po raz pierwszy od czasów IIwojny światowej Francja znalazłaby się pod kontrolą sił tak skrajnie prawicowych.
Przedterminowe wybory we Francji. Co będą oznaczać dla Polski i Europy?
Co ważne, Macron będzie prezydentem do 2027 roku i już zapowiedział, że nie ustąpi przed końcem swojej kadencji, nawet jeśli będzie musiał współrządzić z premierem, który ma radykalnie odmienne poglądy od jego własnych.
Zanim poznamy oficjalny wynik wyborów (druga tura zaś odbędzie się 7 lipca), warto wiedzieć, co to głosowanie będzie znaczyło dla Francji, Polski, reszty Europy – w tym oczywiście dla Ukrainy.
– W tej chwili mamy dwa scenariusze na stole. Pierwszy scenariusz jest taki, że nikt nie wygrywa. To znaczy, nikt nie zdobywa większości absolutnej i nie mogą sformułować rządu. W związku z tym pojawia się taka luka konstytucyjna – zaczął tłumaczyć nam dr Jarosław Kuisz, co może stać się we Francji po tym głosowaniu.
Jak podkreślił, w zasadzie to jest sytuacja bez precedensu. – Mówi się o planie awaryjnym powołania rządu ekspertów. Ale prawda jest taka, że to jest skok w nieznane. Nikt absolutnie nie wie, jak ta sytuacja będzie się kształtować następnego dnia po drugiej turze wyborów – wskazał.
Drugą opcją jest scenariusz, że wygrywa wspomina skrajna prawica. – Sondaże z ostatnich tygodni rzeczywiście pokazują, że duet Jordan Bardella-Marine Le Pen ma szansę zdobyć większość absolutną i szansę na sformowanie rządu. To jest teoretycznie możliwe w tej chwili – uważa naukowiec związany z UW i paryskim CNRS.
Ekspert wyjaśnił nam zatem, jakby w takim przypadku wyglądało sprawowanie władzy w ich wykonaniu – zarówno z perspektywy francuskiej, jak i europejskiej.
– Gdybyśmy mieli zacząć od tej drugiej, to bym powiedział w ten sposób – Marine Le Pen i Jordan Bardella byli bardzo powściągliwi w swoich wypowiedziach na tematy międzynarodowe. W związku z tym przyglądamy się temu, co oni mówili na przestrzeni ostatnich lat oraz tym nielicznym wypowiedziom z ostatniego okresu – zauważył dr Kuisz.
Dr Kuisz: Nastąpiłaby zmiana w podejściu do polityki wschodniej
Jego zdaniem z tego wyłania się obraz mniej więcej taki, że na poziomie rządowym będzie koabitacja, prezydentem nadal jest Macron. – Ale rząd będzie kierować resortem spraw zagranicznych i oczywiście budżetem – tłumaczył.
Ekspert przypomniał m.in., że Jordan Bardella powiedział już na przykład, że on nie popiera stanowiska Macrona, w którym dopuszcza się myślenie o wysłaniu żołnierzy francuskich na terytorium broniącej się Ukrainy. – To on powiedział, więc to możemy tutaj wziąć za dobrą monetę – zauważył wykładowca UW.
Dodał jednocześnie, że drugą stroną tego medalu jest fakt, że znamy od lat, są jawne i dobrze udokumentowane powiązania Le Pen z Moskwą.
– To znaczy były to w przeszłości pożyczki pieniężne, za którymi szły przychylne dla postępowania Rosji wypowiedzi Marine Le Pen przy różnych okazjach – mówił. Jako przykład dr Kuisz przypomniał jej przychylne wypowiedzi po 2014 roku w sprawie aneksji Krymu na rzecz Rosji. – Więc to znowu jest ważny element tej zmiany, która by się dokonała – zawyrokował.
Le Pen nie będzie wiedzieć, jaką ma prowadzić politykę względem Trójkąta Weimarskiego
Historyk zapytany, jaka byłaby ich polityka względem Trójkąta Weimarskiego, stwierdził gorzko, iż sama Le Pen nie wie, ponieważ ona nie ma pojęcia, co miałaby zrobić w stosunku do struktur takich jak Trójkąt Weimarski, jaką politykę miałaby prowadzić.
– Mówię to na tej podstawie, że kiedy Niemcy zaczęli się zastanawiać tak jak my, co dla nich oznaczałoby przejęcie władzy przez Marine Le Pen, to stwierdzili, że praktycznie trudno znaleźć wypowiedzi na temat Niemiec – powiedział nam wykładowca znający Francję, zaznaczając, że Marine Le Pen była powściągliwa w wypowiedziach w takich kwestiach.
– Krótko mówiąc, oni do końca nie wiedzą, co tu może się wydarzyć. Największym echem odbiło się co najwyżej to, że Marine Le Pen po jednej z takich otwarcie relatywizujących hitleryzm wypowiedzi jednego z polityków AfD, po prostu zerwała współpracę z AfD na poziomie europejskim – stwierdził, dodając, że jest ich zdecydowanie za mało, żeby w ogóle wypowiedzieć na temat tego, jaką Marine Le Pen miałaby prowadzić za politykę w stosunku do Niemiec czy Polski.
Co będzie znaczyć wygrana ZN? Ekspert: Rozpęta się naprawdę pandemonium
Co jednak taki prawicowy rząd oznaczałyby dla samej Francji? – Wydaje mi się, że jeżeli powstałby ten hipotetyczny rząd Jordana Bardelli, będziemy widzieć gigantyczny chaos medialno-polityczny. Rozpęta się naprawdę pandemonium – zawyrokował dr Kuisz.
I dalej tłumaczył: – To będzie ocean podziałów, ponieważ w tym momencie powstanie nowa sytuacja. Jedni będą się odcinać od tej partii, a inni będą wprost przeciwnie ruszać po władzę, po stanowiska. To będzie ogromna wymiana elit.
Ekspert przypomniał w tym miejscu, że my to widzieliśmy w Polsce po 2015 roku. – To będzie wymiana elit w stopniu rzeczywiście bardzo daleko idącym. Myślę też, że Francja zajmie się przede wszystkim sobą. To chyba będzie najważniejszym skutkiem takiej hipotetycznej sytuacji – jest przekonany wykładowca CNRS.
Zdaniem dr Kuisza w takim przypadku Francuzi o wiele mniejszą uwagę będą przywiązywać do spraw międzynarodowych. – Francuzi o wiele mniej będą ważyć w sprawach międzynarodowych i europejskich – stwierdził.
Dopytany, czy zatem Ukraina w polityce francuskiej pójdzie w tzw. odstawkę, wykładowca UW wskazał, że Jordan Bardella w zasadzie tylko raz wypowiedział się w tej istotnej sprawie, czyli powiedział, że on nie wyśle wojsk francuskich do Ukrainy.
– Natomiast czy to tak mocno bym sformułował, że Ukraina pójdzie w odstawkę? Prawdopodobnie nie od razu. To byłoby zbyt mocnym zerwaniem. To byłoby prawdopodobnie o krok za dużo – mówił.
Jak ten ewentualny prawicowy rząd może zachować się wobec Ukrainy?
I dodał: – Natomiast z całą pewnością temat Ukrainy jako ważny temat międzynarodowy będzie wygaszany. On po prostu będzie spychany jako drugorzędny w stosunku do problemu emigracji. To będzie problem numer jeden. Siła nabywcza pieniądza Francuzów będzie tematem numer dwa.
– A w gruncie rzeczy to będzie cały czas dyskusja o tym, jak się rozpęta wojna taka kulturowa, ponieważ oni nie będą w stanie wielu swoich obietnic zrealizować. W efekcie łatwiej będzie prowadzić takie rozgrywki medialno-polityczne, które my widzieliśmy od między 2015-2023 rokiem. Wydaje mi się, że to jest scenariusz niesłychanie prawdopodobny – podsumował dr Kuisz.
Wybory we Francji w liczbach
W niedzielnych wyborach we Francji do godz. 17 zagłosowało już prawie 60 procent uprawnionych osób. Eksperci od tego kraju podkreślają, że Francuzi traktują te wybory niezwykle poważnie.
"To najwyższy poziom frekwencji od wyborów parlamentarnych z 1986 roku i już wyższy niż w wyborach w 2012, 2017 i 2022 roku" – przekazał po południu Mathieu Gallard, dyrektor ds. badań w instytucie sondażowym Ipsos. Lokale wyborcze w kontynentalnej części Francji zostaną zamknięte o godzinie 20:00 czasu lokalnego. Druga tura głosowania jest za tydzień.
Jakie partie rywalizują w przedterminowych wyborach we Francji?
W wyborach o miejsca w Zgromadzeniu Narodowym rywalizują cztery główne bloki:
Front Ludowy to koalicja partii lewicowych (w tym komunistów) i francuskich Zielonych. Powstała na początku tego miesiąca po zwołaniu przedterminowych wyborów przez prezydenta Emmanuela Macrona;
Partia prezydenta Macrona Renaissance, która jest częścią koalicji o nazwie Razem dla Republiki. Jest to sojusz centrowy, prounijny i pronatowski oraz proukraiński;
Republikanie, czyli centroprawica, słynąca m.in. z probiznesowych postulatów.
Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Najprawdopodobniej nastąpiłaby zmiana w podejściu do polityki wschodniej. Na pewno porzucono by taką ostrą, antyrosyjską, proukraińską retorykę w polityce międzynarodowej, którą w ostatnich dwóch latach proponował Emmanuel Macron.
dr Jarosław Kuisz
twórca "Kultury Liberalnej" oraz wykładowa UW, związany z paryskim CNRS