Mówią o nim, że jest pewny siebie. Że to fenomen na francuskiej scenie politycznej. Jordan Bardella, od 2022 roku lider Zjednoczenia Narodowego – którym przed nim formalnie kierowała Marine Le Pen i nieformalnie kieruje do dziś – ma właśnie swoje pięć minut. W wyborach do PE ich skrajna prawica zdobyła dwa razy więcej głosów niż partia prezydenta Francji, zmusiła Macrona do rozwiązania parlamentu i chyba wszyscy widzą, że idzie jak burza. Le Pen znają wszyscy. Ale kim jest człowiek, którego widzimy obok niej niemal na każdym zdjęciu? I który ma być kandydatem na premiera Francji?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Marine Le Pen to niekwestionowana liderka francuskiej prawicy. Twarz Zjednoczenia Narodowego, z którą raczej nigdy nie przestanie się kojarzyć. Od 2022 roku oficjalnie nie jest już jednak przywódczynią partii – ustąpiła, gdy postanowiła ubiegać się o prezydenturę Francji, ale zachowała w niej kontrolę, nieformalnie kieruje partią i jest jej liderką w parlamencie.
Ale wtedy właśnie na stanowisku przywódcy zastąpił ją Jordan Bardella. 27-letni wówczas europoseł ZN, którego nazwisko poza Francją pewnie mało kto kojarzył. Niektórzy dziwili się tylko, że nie jest z rodziny Le Pen, bo dotąd nikt – poza Jean-Marie Le Pen i jego córką – nie stał na czele ani Ruchu Narodowego, ani ZN, które z niego wyrosło.
"Uważany jest za osobę bardzo bliską Marine Le Pen i bywa nazywany jej 'cyborgiem' – ten cytat z "Le Figaro" obiegł wtedy również polskie media.
Ponad 30 proc. dla skrajnej prawicy
Jednak dziś, wraz z politycznym trzęsieniem ziemi nad Sekwaną, jego pozycja lidera ZN zmieniła się praktycznie o 180 stopni. I we Francji, i w Europie.
Wiadomo już, że Jordan Bardella ma być kandydatem na premiera Francji. W poniedziałek poinformował o tym wiceszef Zjednoczenia Narodowego Sebastien Chenu.
Przypomnijmy, w wyborach do PE, pod jego formalnym przywództwem Zjednoczenie Narodowe zdobyło ponad 32 proc. głosów, a partia Macrona mniej niż 15 proc. Internet zalały brawa ich zwolenników.
Pewny siebie, przyciąga młodych
To Jordan Bardella otwierał w tych wyborach listę Zjednoczenia Narodowego i dominował w sondażach.
"Kapitan francuskiej skrajnej prawicy" – nazywa go France24. Punktuje, że jest charyzmatyczny, pewny siebie i to on przyciąga coraz młodszych wyborców do Zjednoczenia. Jego konto na TikToku obserwuje 1,5 mln ludzi.
TikTok, zdjęcia z wyborami, ciągłe uśmiechy, eleganckie garnitury, koszule – wszyscy przed wyborami zwracali na to uwagę.
"Stał się sensacją TikToka, wykorzystując swój wygląd chłopca z sąsiedztwa i starannie wyćwiczony uśmiech, aby przyciągnąć głosy najmłodszych wyborców. Kiedy francuski tygodnik JDD sporządził listę 50 najpopularniejszych osób we Francji, Bardella był jedynym politykiem, który znalazł się na liście" – analizowało niedawno "Politico".
Przed wyborami do PEserwis usłyszał od jednego z francuskich doradców politycznych, że w ogóle "istnieje coś takiego jak fenomen Bardelli".
"Ludzie chcą zobaczyć, jak Macron dostaje lanie. W zagmatwany sposób Bardelli udaje się pojawić jako nowa propozycja polityczna dla prawicy i skrajnej prawicy" – tak go określił.
Media opisywały też, że w kampanii objeżdżał kraj, jakby to były wybory krajowe. Jeździł po najmniejszych miejscowościach. "Prezentuje się jako rzecznik spraw 'zwykłych Francuzów'. (...) Stąd właśnie najwyższe obecnie poparcie dla Zjednoczenia Narodowego na obszarach wiejskich" – wskazywał już w lutym Euractiv.
Ale krytycy wytykają mu się, że nie zajmuje wyraźnego stanowiska w żadnej sprawie, że – jak twierdzi France24 – "brakuje mu treści" i "zbyt dużo czasu poświęca na doskonalenie swojego publicznego wizerunku, a za mało na studiowanie ważnych kwestii politycznych".
Albo – jak obserwuje "Politico" – że nawet byli jego sojusznicy opisują go jako raczej płytkiego polityka.
W kampanii wyborczej odmówił też udziału w dwóch debatach telewizyjnych. Podczas kolejnej usłyszał od swoich przeciwników, że jego partia podlizuje się Kremlowi. O radykalnych, antyimigranckich, poglądach tylko wspomnijmy.
Jak i o tym, że jakiś czas temu media donosiły też, że kiedyś miał posiadać rasistowskie konto na Twitterze, czemu on zaprzeczał.
Tak związał się ze Zjednoczeniem Narodowym
Bardella pochodzi z rodziny o włoskich korzeniach, która we Francji osiedliła się w latach 60. ubiegłego wieku. Jego dzieciństwo to ubogie przedmieścia Paryża, ósme piętro w wieżowcu, dzielnica Seine-Saint-Denis, w której była przestępczość, narkotyki itp.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mówił, że dzieciństwo ukształtowało jego politykę. I ta historia podobno miała mieć wpływ na wzrost jego popularności. Choć – jak zwraca uwagę "Politico" – pojawiały się również głosy, które w nią wątpiły, twierdząc, że ojciec był dość zamożny.
W każdym razie Bardella dołączył do Le Penów jako nastolatek. Miał wtedy 16 lat. Podobno tygodniami błagał matkę, aby podpisała zgodę na jego członkostwo.
Wtedy istniał jeszcze Front Narodowy, który w 2018 roku zmienił się w Zjednoczenie Narodowe.
Szybko wspinał się po partyjnych szczeblach. Gdy miał 19 lat został sekretarzem partii w jednym z departamentów, potem członkiem rady regionu, rzecznikiem Frontu Narodowego, szefem młodzieżówki i wiceprzewodniczącym Zjednoczenia Narodowego.
W 2017 roku bezskutecznie próbował dostać się do parlamentu. Ale w 2019 roku, jako lider listy, pierwszy raz został europosłem. Miał wtedy 23 lata.
Jednak jako europoseł nie bardzo dał się zauważyć i zapamiętać. Wytykano mu wręcz, że był prawie nieobecny.
Jak będzie teraz? Jedno jest pewne. Czeka nas ciekawy czas.
Wspomnijmy jeszcze coś. We Francji spekulowano wcześniej np., że jeśli Marie Le Pen wystartuje w wyborach prezydenckich 2027 i wygra, to on może zostać premierem. Ona sama zresztą to zasygnalizowała.
Ale pojawiły się też inne pytania, w rodzaju: "Czy uda mu się zająć miejsce Marine Le Pen w wyścigu o Pałac Elizejski?".
France24 też zauważa, że Zjednoczeniu Narodowym pojawiły się pogłoski, że "młody, początkujący, może być jeszcze lepszym kandydatem niż jego mentor".
Ale są też opinie w drugą stronę – że jego zwycięstwo w wyborach do PE może tylko wspomóc Le Pen w wyborach 2027 roku.