Za nami druga tura wyborów parlamentarnych we Francji. Wygrała je skrajna lewica przed centrystami Macrona i skrajną prawicą Le Pen. Niektórzy zastanawiają się, po co dwie tury wyborów parlamentarnych? Czy nie może być jedna, jak w Polsce? System wyborczy we Francji różni się od innych. Wyjaśniamy, na czym polegają różnice i dlaczego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
We Francji obowiązuje system półprezydencki, który daje głowie państwa szereg uprawnień. Innymi słowy, Emmanuel Macron ma o wiele więcej praw i obowiązków niż Andrzej Duda. Zupełnie inaczej są tam wybierani również politycy Zgromadzenia Narodowego, czyli francuskiego odpowiednika naszego Sejmu.
Dwie tury głosowania we Francji. Ogromne znaczenie ma frekwencja
We Francji wybiera się 577 członków Zgromadzenia Narodowego. Po jednym z każdego okręgu wyborczego. Ich kadencja potrwa 5 lat, chyba że, tak jak w tym przypadku, dojdzie do wyborów przedterminowych.
Posłów wybiera się w wyborach bezpośrednich, a prawo głosu przysługuje każdemu obywatelowi, który ukończył 18 lat. Frekwencja ma tam bardzo duże znaczenie, ponieważ to od niej zależy, jak wielu kandydatów będzie mogło wystartować w drugiej turze.
Część kandydatów mandat może sobie zapewnić już w pierwszej turze. W tym roku dokonało tego 76 posłów. Jak to zrobili? Podczas pierwszej tury wyborów konieczne było zdobycie ponad 50 proc. głosów w swoim okręgu wyborczym, przy minimalnej frekwencji wynoszącej tam 25 proc.
Wszędzie tam, gdzie nikt nie przekonał do siebie tak dużej liczby wyborców, lub frekwencja była zbyt niska, konieczne było przeprowadzenie drugiej tury wyborów parlamentarnych.
Druga tura wyborów parlamentarnych we Francji. Wyjaśniamy, na czym polegają walki trójkątów
O tym, ilu kandydatów powalczy w drugiej turze wyborów, decydują wynik, a także frekwencja. Żeby do niej wejść, polityk musi zdobyć minimum 12,5 proc. głosów wszystkich uprawnionych do głosowania, a nie tylko tych, którzy wzięli udział w wyborach.
Łatwo więc policzyć, że im więcej osób uda się do urn wyborczych, tym większa szansa, że w drugim głosowaniu powalczy nie dwóch, a nawet trzech kandydatów. Właśnie w tym drugim przypadku mówi się o tzw. walce trójkątów.
Jeżeli natomiast żaden z kandydatów nie osiągnął wymaganego 12,5 proc. głosów, do drugiej tury wchodzi dwóch kandydatów z najwyższym wynikiem z pierwszego głosowania. Ostatecznie w parlamencie zasiądą politycy, którzy uzyskali mandaty w pierwszej turze, a także ci, którzy uzyskali najlepsze wyniki w swoich okręgach podczas drugiego głosowania.
Skrajna prawica przegrała wybory parlamentarne we Francji. Nikt nie ma większości
Największą siłą w Zgromadzeniu Narodowym będzie Nowy Front Ludowy (skrajna lewica), który wprowadzi 182 posłów. Drugie miejsce zajął obóz polityczny Emmanuela Macrona, który wywalczył 163 mandaty. Trzecie miejsce ze 143 przedstawicielami zajęło skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe.
Choć brak zwycięstwa Le Pen cieszy znaczną część Francuzów, to sytuacja polityczna nie jest tam stabilna. Do samodzielnego sprawowania władzy potrzeba tam powiem minimum 289 mandatów. Tego progu nie przekroczyło żadne ugrupowanie. Konieczne będzie więc zawarcie koalicji. A jeżeli to się nie uda, zdaniem ekspertów Francja może pogrążyć się w jeszcze większym chaosie.