Aktywiści z Ostatniego Pokolenia po raz kolejny zablokowali jedną z głównych ulic w Warszawie. Wywołało to złość u kierowców, którzy próbowali m.in. ściągać ich z ulicy oraz atakować gaśnicą. Aktywiści twierdzą, że policja nie chciała im pomóc. Zapytaliśmy o to w KSP.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W poniedziałek ok. godziny 8 aktywiści z Ostatniego Pokolenia zablokowali drogę siadając w rejonie skrzyżowania Czerniakowskiej z Bartycką na Mokotowie w Warszawie.
Kolejna blokada Ostatniego Pokolenia. W ruch poszła gaśnica
Na nagraniu udostępnionym przez Ostatnie Pokolenie widać, jak jeden z kierowców gaśnicą spryskał blokujących drogę. Inny kierowca podszedł natomiast do jednego z protestujących i splunął mu w twarz. Jeszcze inny mężczyzna wyrywał aktywistom tabliczki z rąk i rozrzucał. Kolejny ściągał własnoręcznie aktywistę z ulicy.
"Na blokadzie Czerniakowskiej kierowcy urządzili festiwal przemocy. Policja odwróciła wzrok" – podsumowało swoją akcję Ostatnie Pokolenie w serwisie X, oskarżając służby o brak pomocy.
Zapytaliśmy zatem w KSP o stanowisko policji ws. tego incydentu i blokady na Mokotowie. Sierżant Bartłomiej Śniadała z zespołu prasowego KSP powiedział naTemat.pl, że z jego informacji wynika, że policjanci nie byli naocznymi świadkami tego zdarzenia (przemocy wobec aktywistów z gaśnicą-red.).
Policja reaguje na oskarżenia Ostatniego Pokolenia
– Jeśli chodzi o tę gaśnicę, bo ten film jest nam znany. Natomiast nie znamy całości nagrania, ponieważ tam są jakieś urywki z pewnej całości, więc nam też się trudno odnieść do takiego pociętego filmu – wskazał policjant.
Sierżant Bartłomiej Śniadała przekazał nam również, że policjanci rozmawiali z jednym z mężczyzn, wobec którego podjęli interwencję i ten mężczyzna oświadczył, że został spryskany gazem przez nieznaną mu osobę.
– Jak sam stwierdził, był to kierowca, któremu uniemożliwił przejazd. Na pytanie, czy potrzebuje pierwszej pomocy medycznej, mężczyzna jej odmówił – zrelacjonował policjant.
W sprawie samej blokady policjanci wobec tych osób skierowali wnioski do sądu o ukaranie. – Tutaj mówimy o kodeksie wykroczeń i tamowaniu ruchu na drodze publicznej – doprecyzował przedstawiciel KSP.
W sprawie zdarzenia między aktywistami oraz kierowcami policjant dodał jeszcze, że policja nie otrzymała żadnego oficjalnego zawiadomienia. – Na tę chwilę nie mamy takiej informacji, by ktoś coś zgłaszał – poinformował, dodał, że "jeżeli chodzi o całą sytuację (ataki wobec aktywistów-red.), to można tutaj powiedzieć, że mamy do czynienia z naruszeniem nietykalności cielesnej".
Sierżant Śniadała wyjaśnił, że mówimy tutaj o art. 217 Kodeksu karnego i jest to czyn ścigany z oskarżenia prywatnego. – Taka osoba musi sama złożyć zawiadomienie w tej sprawie – podsumował.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.