Podczas ćwiczeń na lotnisku Kosakowo pod Gdynią w piątek po południu doszło do wypadku samolotu. Maszyna uderzyła w płytę lotniska. Po południu przedstawiciel polskiego lotnictwa poinformował, że major Robert Jeł, pilot z 41 Bazy Lotnictwa Szkolnego nie żyje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– To jest bardzo ciężki dzień dla nas wszystkich lotników. Jestem zdruzgotany tą wiadomością. Robert był nie tylko świetnym pilotem, ale także wspaniałym człowiekiem – przekazał mediom inspektor sił powietrznych gen. Ireneusz Nowak.
Pilot Robert Jeł nie żyje. Siedział za starami M-346 Bielik
I dodał: – Robert osierocił córkę, zostawił żonę i rodziców. Nie ma dla nas teraz ważniejszego zadania, jak objęcie opieką rodziny Roberta. Gen. Nowak poinformował również, że "nie było próby katapultowania z maszyny".
"Odszedł na 'Wieczną Wartę'... Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dzisiaj podczas wykonywania lotu treningowego M-346 Bielik na lotnisku 43 Bazy Lotnictwa Morskiego w Gdyni Babich-Dołach zginął tragicznie mjr pil. Robert 'Killer' Jeł. Łącząc się w żałobie i smutku przekazujemy Rodzinie i Bliskim wyrazy współczucia" – przekazało z kolei Dowództwo Generalne.
Kondolencje rodzinie przekazał też szef MON. "Podczas lotu treningowego na lotnisku w Gdyni zginął tragicznie mjr pil. Robert Jeł. Wspaniały żołnierz, mąż i ojciec. Człowiek, który Ojczyźnie oddał to, co najważniejsze… Rodzinie i bliskim składam najszczersze kondolencje" – napisał Władysław Kosiniak-Kamysz.
Major Robert Jeł uwielbiał latać. W wywiadzie, który ukazał się na oficjalnej stronie 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego stwierdził, że daje mu to radość i spełnienie.
– Pozwala oderwać się na chwilę od spraw "przyziemnych". Oczywiście nie mówię tu o totalnym oderwaniu od rzeczywistości, gdyż w powietrzu mam konkretne zadanie do wykonania, ale daje możliwość popatrzenia na świat z innej perspektywy – mówił w tamtej rozmowie.
Pilot osierocił córkę i zostawił żonę Joannę
O lotnictwie marzył już jako dziecko. – Już w szkole podstawowej myślałem o zostaniu pilotem – wspominał wówczas. I dodał: – Tym bardziej, że realia na tamte czasy były zupełne inne. Mało tego byłem najniższym chłopcem w klasie.
Z informacji na stronie 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego wynika, że jego żona ma na imię Joanna, a córeczka Wiktoria. – Staram się poświęcać córce maksymalnie dużo uwagi i spędzać z nią jak najwięcej wolnego czasu – chwali się wówczas.
Do wypadku doszło w piątek po południu. "Dziś na lotnisku w Gdyni podczas lotu treningowego M-346 Bielik uderzył w płytę lotniska. Trwa akcja ratunkowa" – podało wkrótce po wypadku w bardzo krótkim komunikacie Dowództwo Generalne RSZ.
Wypadkiem i badaniem jego przyczyn zajmie się Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Z nagrań dostępnych w mediach widać, że maszyna została mocno zniszczona. Po uderzeniu w płytę lotniska, samolot zapalił się.
M-346 Bielik jest to dwumiejscowy i dwusilnikowy samolot. Jest przeznaczony do zaawansowanego ćwiczenia lotniczego. Od 2020 roku mamy w Polsce 16 takich maszyn.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.