Niedawno straciła matkę, 12 lat temu brata. Dziś Richardson tak zaskakująco go wspomina
redakcja naTemat
14 lipca 2024, 17:15·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 lipca 2024, 17:15
Monika Richardson niedawno pożegnała ukochaną mamę. Jednak 12 lat przeżyła inną tragedię: nagłą śmierć młodszego brata. O odejściu Filipa Pietkiewicza, który przez lata walczył z uzależnieniami od używek, opowiedziała w najnowszym szczerym wywiadzie. Wyznała, że "Filip nie nadawał się do życia", a po tragedii pomógł jej ówczesny partner Zbigniew Zamachowski.
Reklama.
Reklama.
28 czerwca Monika Richardson poinformowała o śmierci swojej matki. "Dzisiaj rano zmarła moja Mama, Barbara Trzeciak-Pietkiewicz. Wiem, że wiele osób zechce ją pożegnać, więc na pewno jeszcze napiszę. "Ale na razie nie mam słów. Przepraszam" – napisała na Instagramie.
Dwa dni później dziennikarka podziękowała za "za wszystkie wyrazy współczucia, a jeszcze bardziej za piękne opowieści o Mamie…". "Basia Pietkiewicz to była klasa sama w sobie, inteligencja, elegancja i urok osobisty. Nie mam do niej nawet startu" – dodała.
Pogrzeb 78-letniej Trzeciak-Pietkiewicz, która w swojej karierze medialnej była dyrektorką TVP2, dyrektorką programową w Polsacie, prezeską zarządu TV4 oraz członkinią Rady Fundacji Polsat, odbył się 4 lipca na Cmentarzu Grabiszyńskim we Wrocławiu.
Monika Richardson informowała przed pogrzebem, że wolą jej mamy było spocząć obok swojego syna. Brat Moniki Richardson, Filip Pietkiewicz, zmarł w 2012 lat temu w wieku 35 lat – znaleziono go martwego w jego mieszkaniu w Warszawie. Mężczyzna przez lata walczył z uzależnieniem od narkotyków.
Monika Richardson wspomina brata. Filip Pietkiewicz zmarł 12 lat temu
Dziennikarka wspominała zmarłą mamę i młodszego brata w najnowszej rozmowie z Mateuszem Szymkowiakiem z portalu Świat Gwiazd. O Filipie Pietkiewiczu mówiła wyjątkowo szczerze.
– Filip nie nadawał się do życia. To strasznie zabrzmi, wiem. Ale on by mi przytaknął. Był nadwrażliwcem. Całe życie. Był pogubionym dzieckiem, które wychowało się w rozbitej rodzinie bez modelu ojca. Wiesz, to że on zmarł, to był wielki finał jego nieumiejętności życia – mówiła Richardson.
Dodała, że jej brat był "uzależniony od wszystkiego". – Od wszystkich substancji lotnych, płynnych i stałych. I bardzo łatwo się uzależniał. To też jest typowe dla dzieci z traumą – opowiadała dziennikarka.
– Chociaż dla mnie to była również tragedia i nie będę mówiła o niej w żaden inny sposób. To ja uznałam, że Filipowi jest teraz jakoś łatwiej, jak nie musi się męczyć na tym łez padole (...) Mama chyba nigdy nie dopuściła do siebie tej myśli, że jest uzależniony, że jest chory. Mimo jego licznych odwyków. Mimo wielo, wieloletniej walki, wydawało się jej, że to jest chwilowe i zaraz minie. Że on sobie zaraz ułoży życie – wspominała.
Richardson dodała w rozmowie z Szymkowiakiem, że "Filip zmarł w takim momencie dla siebie – wydawałoby się – najlepszym". – Miał dziewczynę – fantastyczną (…), z którą chciał założyć rodzinę. Mieszkali razem we Wrocławiu. Miał pracę, miał mieszkanie. Znaleziony został w Warszawie, bo wyjechał na chwilę do Warszawy. Tak żeby – za stare czasy... – poczuć się na chwilę wolnym. Wiesz, jak to jest, wracasz na stare tory… Tym razem już nie wyszedł z tego mieszkania – mówiła była gwiazda TVP.
Richardson dodała, że to nie ona znalazła ciało brata. – Mój tato (Jerzy Pietkiewicz – red.) był przy tym. Pojechał zidentyfikować ciało. Byłam wtedy ze Zbyszkiem Zamachowskim i on też mi wtedy bardzo pomógł. Pojechał ze mną na pogrzeb – nawiązała do swojego byłego męża.
Matka dziennikarki bardzo przeżyła śmierć syna. – Mama nie miała nikogo i myślę, że ta śmierć ją uderzyła mocniej przez to – dodała Monika Richardson w rozmowie dla Świata Gwiazd. To wtedy Barbara Trzeciak-Pietkiewicz zamówiła pomnik dla Filipa i dla siebie, w którym niedawno została pochowana.