Wraca sprawa bokserki, która nie przeszła testu płci. Jej ojciec ma "ostateczny dowód"
redakcja naTemat.pl
03 sierpnia 2024, 21:10·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 03 sierpnia 2024, 21:10
Nie milkną echa pojedynku 1/8 finału bokserskiego na igrzyskach olimpijskich w Paryżu. Reprezentantka Włoch Angela Carini poddała walkę, bo nie wytrzymała naporu ciosów Algierki Imane Khelif. Ale to nie postawa Włoszki jest komentowana, ale fakt, że reprezentantka Algierii w zeszłym roku nie przeszła testów płci przed mistrzostwami świata. Głos w sprawie zabrał ojciec Khelif.
Reklama.
Reklama.
Przypomnijmy, że Algierka Imane Khelif awansowała do ćwierćfinału kategorii 66 kg kobiet po wyprowadzeniu dwóch silnych ciosów na Angelę Carini. Włoszka miała krew na spodenkach i nie była w stanie kontynuować walki z powodu poważnie zranionego nosa. Po pojedynku upadła na kolana i zalała się łzami.
Carini wyjaśniając, dlaczego tak się zachowała, powiedziała: – To dla mojego ojca. Przykro mi, że nie udało mi się doprowadzić Włoch na podium – Odchodzę z podniesioną głową – dodała. Podkreśliła, że nigdy nie otrzymała tak silnego ciosu, dlatego zrezygnowała. Nie wytłumaczyła jednak, dlaczego po walce nie podała ręki wygranej zawodniczce.
Afera wokół testosteronu Khelif
Sprawa wywołała spore poruszenie w mediach. Przypomniano bowiem, że Khelif i tajwańska zawodniczka Lin Yu-ting, która walczyła w piątek w wadze 57 kg, zostały zdyskwalifikowane z mistrzostw świata w zeszłym roku, ale uznano je za uprawnione do występu w zawodach kobiet w Paryżu.
25-letnia Khelif została zdyskwalifikowana po tym, jak "podwyższony poziom testosteronu nie spełniał kryteriów kwalifikacyjnych".
Wcześniej w czwartek Algierski Komitet Olimpijski (COA) potępił to, co nazwał "złośliwymi i nieetycznymi atakami skierowanymi przeciwko ich wybitnej zawodniczce, Imane Khelif przez niektóre zagraniczne media".
Rzecznik MKOl Mark Adams powiedział dziennikarzom w tym tygodniu w tej kwestii: – Wszyscy rywalizujący w kategorii kobiet przestrzegają zasad kwalifikacji do zawodów. I dodał: – W paszportach mają wpisane, że są kobietami.
Później MKOl wydał odrębny komunikat, w którym czytamy, że:
"Każdy człowiek ma prawo do uprawiania sportu bez dyskryminacji. Wszyscy sportowcy biorący udział w turnieju bokserskim Igrzysk Olimpijskich Paryż 2024 przestrzegają przepisów kwalifikacyjnych, a także wszystkich obowiązujących przepisów medycznych określonych przez Jednostkę Bokserską Paryż 2024. [...] W raportach widzieliśmy wprowadzające w błąd informacje o dwóch zawodniczkach rywalizujących w igrzyskach olimpijskich Paryż 2024. Obie zawodniczki od wielu lat rywalizują w międzynarodowych zawodach bokserskich w kategorii kobiet, w tym w igrzyskach olimpijskich Tokio 2020, Mistrzostwach Świata Międzynarodowego Stowarzyszenia Boksu (IBA) oraz turniejach sankcjonowanych przez IBA".
Ojciec Khelif odpowiada
Ale to i tak nie uciszyło głosów krytyki, którym odpowiedział na łamach brytyjskiej prasy ojciec Imane – Amar Khelif. Mężczyzna zarzeka się, że jego córka urodziła się kobietą. Jako dowód pokazał dziennikarzom jej zdjęcie z dzieciństwa oraz akt urodzenia.
– Ataki na nią są niemoralne i niesprawiedliwe. Imane jako mała dziewczynka uwielbiała sport. Odkąd miała sześć lat, grała w piłkę nożną. Ci krytycy i plotkarze mają na celu jej zdestabilizowanie. Nie chcą, żeby została mistrzynią – powiedział "The Sun" Amar Khelif.
– To jest nasz rodzinny oficjalny dokument, 2 maja 1999 r., Imane Khelif, kobieta. Jest tu napisane, możesz to przeczytać, ten dokument nie kłamie. (...) Moje dziecko jest dziewczynką, została wychowana jako dziewczynka. To silna dziewczyna, wychowałem ją na pracowitą i odważną, ma silną wolę pracy i treningu – dodał w rozmowie ze Sky News.