Takich scen Prawo i Sprawiedliwość chyba jeszcze nie widziało. Publiczne spekulacje o tym czy Beata Szydło straci stanowisko wiceprezeski PiS, tak ją zirytowały, że postanowiła ostro (i również publicznie) odgryźć się oponentom. Do tej pory partia prała swoje brudy w zaciszu gabinetów. Co przyniesie nam najnowsza wojenka wewnątrz PiS? Zapytaliśmy o to politologa prof. Rafała Chwedoruka z Uniwersytetu Warszawskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Prawie i Sprawiedliwości trwają przygotowania do wyborów prezydenckich. Obejmują one przygotowanie struktur i całej partii do wyborów. Ma dojść do reorganizacji, w wyniku której stanowiska mogą stracić obecni wiceprezesi: Beata Szydło i Antoni Macierewicz – pisze dziś "Rzeczpospolita".
Dziennik przytacza kilka wypowiedzi jej partyjnych kolegów, zapewniających, że wymiana wiceprezesów jest już przesądzona. Szydło nie pozostawiła tej publikacji bez odpowiedzi.
Była premier, obecnie europosłanka zwróciła się z bezpośrednim i dosadnym apelem do swoich oponentów wewnątrz rodzimej partii.
"Jeśli tak bardzo nie chcecie mnie w kierownictwie PiS, to powiedzcie to publicznie, a nie biegajcie anonimowo szeptać dziennikarzom. Odwagi, Panowie" – napisała na swoim profilu w X (d. Twitter).
To sytuacja niecodzienna
Po pierwsze partia Kaczyńskiego do tej pory prała swoje brudy w zaciszu gabinetów. Na zewnątrz wydostawały się jedynie strzępki informacji, często wiele miesięcy po fakcie. Druga sprawa to fakt, że Beata Szydło, obecnie znajdująca się nieco w cieniu, jest w Małopolsce bardzo popularna. W swoim regionie od lat uzyskuje niezwykle wysokie poparcie.
– I dodajmy do tego, że jest pewnym symbolem. W zasadzie wszystkie ważne społecznie reformy z czasów PiS były dokonywane albo co najmniej inspirowane za jej premierostwa – przypomina w rozmowie z naTemat.pl prof. Rafał Chwedoruk, politolog.
Dodaje, że doskonałe wyniki osiągała w bastionie PiS, czyli Małopolsce. Co prawda obecnie ten region można przyrównać nieco do tzw. swing states w USA, ale nie zmienia to faktu, że Szydło była tam "postacią niemalże symboliczną".
Prof. Chwedoruk tłumaczy jednak, że obecna sytuacja nie powinna nas zaskakiwać.
– Nie dziwmy się obecnej sytuacji. Mamy strategiczne osłabienie PiS-u, porażki wyborcze, ale i ujawniają się czynniki strukturalne. Czyli nic nie daje PiS-owi rękojmi zwiększenia poparcia. Większość Polaków ma inny niż PiS sposób myślenia, rozdźwięk między ich poglądami a tym, co mówi prawica, jest coraz większy – mówi politolog.
– W sytuacji, gdy tradycyjne kierownictwo PiS przeżywa kryzys, różne rzeczy "się przestawiają". Oznaką tego zjawiska jest choćby to, że politycy tej partii nie boją się głośno mówić tego, co myślą. A przypomnijmy, że środowisko skupione wokół Beaty Szydło ma nieskrywane pretensje za jej odwołanie – dodaje prof. Chwedoruk.
Mówi o sytuacji sprzed kilku lat, gdy wbrew zapewnieniom Beata Szydło została zastąpiona Mateuszem Morawieckim. A miała wtedy spore poparcie, PiS był na fali wznoszącej. Warto też przypomnieć, że Mateusz Morawiecki nowej jakości do polityki PiS nie wniósł. Beata Szydło nie mogła zapomnieć tego upokorzenia zarówno kierownictwu PiS, jak i Morawieckiemu.
Jednych osłabiać, drugich wzmacniać
– Obecnie ujawniają się różne nurty w obozie PiS, które do tej pory zmuszone były skrywać swoje pretensje, bądź artykułować je pośrednio. Kierownictwo PiS walczy o to, by utrzymać partię, w tym celu musi jakoś zarządzać tymi ambicjami. Jednych awansować, innych osłabiać – tłumaczy prof. Chwedoruk.
Dodaje, że sporo zmienił w tej kwestii tzw. kryzys Małopolski, podczas którego partia Kaczyńskiego była o krok od utraty władzy w województwie, pomimo formalnego zwycięstwa w wyborach samorządowych. Szydło stanęła tam w opozycji do kierownictwa PiS, narzucającego regionowi wolę centrali bez liczenia się ze specyfiką regionu i wolą partyjnych dołów (oraz wyborców).
Według informacji Newsweeka prezes partii miał być tak zły na europosłankę, że przestał zapraszać ją na spotkania prezydium komitetu politycznego PiS. Kaczyński miał też rozważać zawieszenie Szydło w prawach członka partii.
Prof. Chwedoruk dodaje, że i Beata Szydło nie jest tak silna, jak kiedyś.
– Popularność samej pani premier jednak topnieje, dotyka ją inflacja. Należy do dawnych bohaterów naszej politycznej opowieści. Najwyraźniej prezes Jarosław Kaczyński uznał, że może rozpocząć proces jej osłabiania – mówi w rozmowie z naTemat.pl.
A co to oznacza dla przyszłości partii? Prof. Chwedoruk zauważa, że wszystko odbywa się przed zbliżającymi się wyborami prezydenckimi.
– Wola eliminacji popularnej pani polityk z grona ścisłego kierownictwa partii może osłabić ją, ale i wzmocnić kogoś innego – zauważa. I prawdopodobnie właśnie o nadchodzące wybory może właśnie chodzić. Jeśli tak jest, to oznacza, że PiS zamierza wystawić kogoś pozostającego w opozycji do Beaty Szydło. Partia na razie milczy o tym, kto będzie jej kandydatem w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego.