Od początku lipca na terenie różnych dzielnic mieszkańcy Warszawy odnajdują wiele martwych ptaków, głównie wron.
– U nas, na Bielanach, na Chomiczówce pierwszą chorą wronę zauważyłam 19 lipca. Ta wrona nie przetrwała transportu do Ptasiego Azylu. Po powrocie do domu zobaczyłam wiadomość od sąsiadki, która zauważyła martwe ptaki w tym samym miejscu co ja. Okazało się, że na miejscu była martwa kawka, wrona i jedna osowiała kawka – mówiła w rozmowie z naTemat.pl Beata Niedomagała z Ptasiego Patrolu Fundacji Noga w Łapę.
Niedomagała wyjaśniła, że początkowo podejrzewała, że ptaki mogą być otruwane. Wolontariuszka zawiadomiła policję, która zaczęła ustalać okoliczności zdarzenia.
Podkom. Elwira Kozłowska przyznała, że policja przyjęła zgłoszenie w tej sprawie. – 19 lipca policjanci interweniowali na ulicy Bogusławskiego 8. Na miejscu policjanci wykonali niezbędne czynności. Kilka ptaków było martwych, a jeden trafił do Ptasiego Azylu. Przyjęto zawiadomienie, a obecnie trwa ustalanie świadków oraz okoliczności zdarzenia – poinformowała w rozmowie z nami.
Służby przekazały sprawę inspekcji weterynaryjnej i GIS, a te pobrały próbki do badań. Ich wyniki miały być podane w poniedziałek w zeszłym tygodniu, ale sprawa odwlekła się w czasie. W końcu poznaliśmy rezultaty. Wynik jest jednoznaczny.
"W pięciu z siedmiu próbek pochodzących od wron siwych przekazanych do badania w PIW – PIB w Puławach w dniu 29 lipca 2024 roku z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Warszawie, stwierdzono obecność materiału genetycznego wirusa Gorączki Zachodniego Nilu (WNV-West Nile virus)" – czytamy w komunikacie GIS.
Gorączka Zachodniego Nilu to odzwierzęca choroba wirusowa, której symptomy mogą być grypopodobne. Jeśli nie doszło do zajęcia układu nerwowego, może pojawić się: gorączka, uczucie silnego zmęczenia, ból głowy, osłabienie mięśni, dekoncentracja, wysypka grudkowa (pomiędzy 5. a 12. dniem od pierwszych objawów).
W tzw. postaci inwazyjnej może zaś dojść do: ostrego zaburzenia świadomości, zaburzenia odruchów, drgawek, sztywności karku.
Patogen wywołujący chorobę może się łatwo rozprzestrzeniać m.in. przez ptaki, które często są kąsane przez zainfekowane komary. Owady te mogą z kolei zakażać zarówno ludzi, jak i zwierzęta (głównie konie). Nie przenoszą się na duże odległości. Samodzielnie są w stanie pokonać około 3,2 km.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) potwierdza, że nawet 80 proc. przypadków zakażeń wirusem powodującym gorączkę Zachodniego Nilu może przebiegać bezobjawowo.
Jak podaje GIS: "najlepszym sposobem zapobiegania zakażeniem tym wirusem jest eliminacja owadów krwiopijnych (takich jak np. komary i meszki) oraz kleszczy ze środowiska, a także stosowanie indywidualnych środków ochrony, takich jak ubrania osłaniające części ciała narażone na ukąszenia, szczególnie w porze wieczornej, stosowanie mechanicznych barier przeciwko komarom w oknach i drzwiach mieszkań oraz stosowanie preparatów odstraszających komary (repelenty, elektrofumigatory, lampy owadobójcze i inne).