Nikt jej nie porwał, nikt jej nie więził, nikt nie pomagał i z nikim się nie kontaktowała. W czwartek udało się przesłuchać odnalezioną, a wcześniej poszukiwaną Izabelę P. Prokuratura Rejonowa w Jeleniej Górze nie podaje żadnych konkretnych szczegółów. Lakonicznie zapewnia tylko, że kobiecie nie działo się nic złego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Z treści jej zeznań wynika, że nie była pozbawiona wolności, z nikim się nie kontaktowała oraz nikt nie udzielał jej pomocy" – czytamy w komunikacie jeleniogórskiej prokuratury dotyczącym przesłuchania Izabeli P.
Śledczy dodają, że śledztwo "w sprawie o czyn z art.189§1kk będzie kontynuowane". Co ciekawe, ten artykuł Kodeksu Karnego odnosi się do... porwań.
"§ 1. Kto pozbawia człowieka wolności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5. § 2. Jeżeli pozbawienie wolności trwało dłużej niż 7 dni, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10" – brzmi cytowany przez prokuraturę przepis.
Co się działo z Izabelą P.?
Zaginięciem 35-latki, która mieszkała pod Bolesławcem, przez 11 dni żyła znaczna część Polski. Kobieta zostawiła swój rzekomo zepsuty samochód na autostradzie A4 i zniknęła. W aucie odnaleziono jej telefon komórkowy. Teraz kiedy kobieta się odnalazła, zainteresowanie jej losem jest równie duże.
Jednocześnie sama Izabela P. wcale tego rozgłosu nie pragnie. Podczas rozmowy z prokuratorem poinformowała, że nie chce mieć też kontaktu z rodziną.
– Pani Izabela złożyła oświadczenie, że nie chce, by media informowały o miejscu jej przebywania. Nie chce kontaktu z rodziną – przekazała Onetowi prokurator Węglarowicz-Makowska.
Dodajmy, że kobieta była członkinią zboru Świadków Jehowy. Musiała żyć wedle surowych zasad. Do zboru należał i jej ojciec, i mąż Tomasz. Ten, pytany o to, czy niechęć do nawiązywania kontaktu dotyczy rodziny, czy zgromadzenia świadków Jehowy, odpowiedział krótko: – Z pewnością nie chodzi o naszą organizację.
Takiej pewności mieć oczywiście nie można. – Pewnie się wstydzi i jest jej głupio, jak każdemu mogłoby być. A może się coś stało? Nic nie wiemy. Mamy szczęśliwy finał i trzeba się z tego cieszyć – dodał w rozmowie z mediami.
Jego słowom przeczy postawa Izabeli P., która odmawia kontaktu z rodziną.
Małżeństwo na papierze, świadkowie Jehowy nie uznają rozwodów
Para według ustaleń mediów nie była szczęśliwa. Jak opowiada jedna ze znajomych kobiety w rozmowie z portalem Onet, "w ostatnich tygodniach Iza wyglądała jak trup".
– Przestała się malować, była mocno zaniedbana, niewyspana i zapłakana. Części osób żaliła się o swoich problemach w małżeństwie, ale u nich zawsze były jakieś kłopoty, ciągle im się nie układało – mówiła.
Kobieta dodała również, że Izabela miała wspominać w pracy, że chce odejść od wiary. Pracowała w szpitalu.
– Wśród Świadków Jehowy separacja, rozwody i w ogóle rozpady małżeństwa są nie do zaakceptowania – podkreśliła. Jedna z anonimowych rozmówczyń zwróciła uwagę na to, że właściwie Izabela i jej mąż rozstali się, małżeństwem byli już tylko na papierze.
Pogląd świadków Jehowy na rozwód nie jest żadną tajemnicą. Jak przypomina serwis TopNewsy.pl, wystarczy wejść na portale prowadzone przez nich jak JW.org.pl, by dowiedzieć się, jakie są zasady.
Okazuje się, że świadkowie Jehowy nawet o separacji małżeńskiej mają negatywne zdanie. W podrozdziale "Co Świadkowie myślą o separacji?" znajdziemy następujące informacje:
"Nawet jeśli małżonkowie przeżywający kryzys proszą starszych o pomoc, nie są oni upoważnieni, żeby mówić im, co mają zrobić (Galatów 6:5). Jeżeli jednak ktoś decyduje się na rozwód bez podstaw biblijnych, to zgodnie z Biblią nie ma prawa do ponownego zawarcia małżeństwa (1 Tymoteusza 3:1, 5, 12)".
Wczytując się w kolejne biblijne zasady świadków Jehowy, można znaleźć informację o tym, że jedynym powodem rozważanym jako ten dopuszczający możliwość rozwodu są kontakty seksualne poza małżeństwem.
Nie oznacza to jednak, że to jasne zezwolenie na rozwód. Społeczność nie akceptuje takiego rozwiązania, o czym mówili świadkowie w rozmowie z Onetem.