"Najwybitniejszy dowódca w historii" marszałek Kim Dzong Un
"Najwybitniejszy dowódca w historii" marszałek Kim Dzong Un Fot. ARD / youtube.com

Ambasada Korei Północnej w Warszawie poinformowała w oficjalnym oświadczeniu, że "najwybitniejszy dowódca w historii" Kim Dzong Un postanowił ostatecznie rozwiązać problem amerykańskich "imperialistycznych prowokacji". – Czas, kiedy słowa mogły coś zdziałać dawno już minął. (…) Od tej chwili relacje między Północą a Południem zostaną wprowadzone w stan wojenny. (…) Jeśli USA i południowokoreańska grupa marionetek dokona militarnej prowokacji dla wywołania wojny(…) nie ograniczy się ona tylko do lokalnej wojny. (...) Oczywistym jest, że każdy konflikt zbrojny na Półwyspie Koreańskim doprowadzi do wojny totalnej, wojny nuklearnej – napisano.

REKLAMA
Ambasada Korei Północnej w Warszawie przytoczyła na swojej stronie internetowej oświadczenie wydane w sobotę przez "rząd, partie polityczne i organizacje Koreańskiej Republiki Ludowo Demokratycznej". W dokumencie stwierdzono, że działania "amerykańskich imperialistów", zmierzające do pogwałcenia suwerenności Korei Północnej, weszły w bardzo poważną fazę. W związku z tym marszałek Kim Dzong Un postanowił położyć kres prowokacjom Stanów Zjednoczonych.
– Ważną decyzją podjętą przez niego była deklaracja bitwy na śmierć i życie w celu zapewnienia epokowej okazji do położenia kresu niekończącemu się starciu z USA i zapoczątkowania nowej ery. Jest to również ostatnie ostrzeżenie sprawiedliwości dla USA, Korei Południowej i innych antyzjednoczeniowych grup wrogich sił. Decyzja odzwierciedla silną wolę armii i ludu KRLD do zniszczenia wrogów – głosi dokument północnokoreańskich władz.

"USA chcą wojny nuklearnej"

W oświadczeniu podkreślono, że decyzja Kim Dzong Una odzwierciedla rosnący gniew "heroicznego ludu KRLD", który gotowy jest bez wahania "włączyć się do śmiercionośnej walki z wrogami i odnieść ostateczne zwycięstwo w wielkiej wojnie dla zjednoczenia narodu". Odniesiono się w nim także do trwających obecnie dorocznych manewrów sił amerykańskich i południowokoreańskich, w ramach których na Półwysep Koreański poleciały bombowce strategiczne Stanów Zjednoczonych.
Według Korei Północnej ćwiczenia te wpisują się w "amerykańską kampanię na rzecz wojny nuklearnej przeciwko KRLD", z której skorzystać chce Korea Południowa, wzywając do przeprowadzenia wyprzedzającego uderzenia na swojego północnego sąsiada.

"Podżegacze wojenni i szumowiny zostaną bezlitośnie zmieceni"

Dokument zaznacza, że za rządów wybitnego marszałka Kim Dzong Una "wszystko jest inaczej niż kiedyś w przeszłości", ogłaszając przy tym, iż Korea Północna i Korea Południowa weszły w stan wojny. Pjongjang oznajmił, że "natychmiast ukarze każdą, nawet najmniejszą prowokację godzącą w jej godność i suwerenność, poprzez zdecydowane i bezlitosne działania fizyczne, bez żadnego uprzedzenia".
– Pierwsze uderzenie rewolucyjnych sił zbrojnych KRLD wysadzi amerykańskie bazy agresji na kontynencie oraz na Pacyfiku. (…). KAL zajmie wszystkie obszary Korei Południowej, w tym Wyspę Jeju, za jednym uderzeniem, nie dając USA i marionetkowym południowokoreańskim podżegaczom wojennym czasu do namysłu (…). Ta święta wojna o sprawiedliwość będzie ogólnonarodowa, będzie ludowym oporem w którym wezmą udział Koreańczycy z Północy, z Południa i z zagranicy i w którym zdrajcy narodu, w tym ohydni maniacy konfrontacji, podżegacze wojenni i szumowiny zostaną bezlitośnie zmieceni z powierzchni ziemi – przekonuje dokument.
Zatwierdzono plany atomowego ataku na USA
W ciągu ostatnich godzin sztab generalny północnokoreańskiej armii poinformował, że zatwierdził plany nuklearnego ataku na Stany Zjednoczone. Waszyngton wezwał Pjongjang do zaprzestania prowokacyjnych zachowań.