– Poproszę dwie kawy i do tego jedną zawieszoną – mówisz w kawiarni. Płacisz, a sprzedawca "odkłada" jedną filiżankę dla dowolnej osoby, która może ją kiedyś odebrać za darmo. Polski internet od kilku dni ekscytuje się tą szczytną, bezinteresowną ideą. Czy jest szansa, że uda się ją wcielić w życie?
Od kilku dni w internecie ogromną popularnością cieszy się krótka historia o... “zawieszonej kawie”. Rzecz dzieje się w małej kawiarni, w której kolejni klienci kupują dla siebie swój ulubiony napój, płacąc jednocześnie za jedną lub kilka “zawieszonych” kaw.
Pomysł jest bardzo prosty – spędzając czas na kawiarnianych przyjemnościach możemy w ten łatwy sposób sprawić komuś radość. Nie ważne, czy nietypowy “bonus od życia” otrzyma ktoś ubogi, kogo na kawę nie stać, czy po prostu pierwszy lepszy klient. Tak czy inaczej, damy komuś odrobinę szczęścia w któryś z tych pochmurnych, mroźnych, wiosenno-zimowych dni.
Pomysł importowany z Ukrainy
Na trop nietypowego zwyczaju wpadli redaktorzy portalu wawalove.pl. Ustalili, że pomysł przed rokiem w stolicy starał się popularyzować urodzony w Kijowie Aleksander Każurin. Podobno u naszych wschodnich sąsiadów filozofia “zawieszania” kupowanych produktów jest już szerzej znana i dotarła nie tylko do kawiarni, ale i restauracji, piekarni, księgarni, a nawet aptek.
Każurin namówił do “zawieszania” jedynie siedem warszawskich kawiarni, później wyprowadził się z miasta, a założony przez niego fanpage przestał funkcjonować. Minął rok i nagle gdzieś w bezkresnych głębinach internetu zrodziła się wzruszająca historia o kawie i żebraku, która podawana z ręki do ręki i tłumaczona na różne języki, od “share’a” do “share’a”, sprawiła, że w Polsce przypomniano sobie o pomyśle Każurina. Choć tak naprawdę, co on sam przyznaje, koncepcja nie jest jego autorskim dziełem.
Podzielić się szczęściem
Caffè sospeso (kawa zawieszona) zwana też caffè pagato (kawa opłacona) wywodzi się z południa Włoch, gdzie hołdowali jej bywalcy małych kawiarni. Gdy spotkało ich w życiu niespodziewane szczęście, dzielili się nim, zamawiając dla nieznajomego szczęśliwca dodatkową, “zawieszoną” kawę.
Choć wydaje się, że knajpy biorące udział w akcji kierują się przede wszystkim własnym interesem, Każurin w jednym z wywiadów mówił, że cel inicjatywy jest zupełnie inny. Na swojej stronie tłumaczy zaś, że nie chodzi o dobroczynność, ani o zysk, tylko o "bezwarunkowy gest dobrej woli". "Personel nie wybiera, komu można oddać zawieszoną kawę – dostaje ją każdy, kto o nią poprosi. Może to być również ktoś z personelu" – tłumaczy.
Kawa a sprawa Polska
Polski internet przyjął jednak akcję z mieszanymi uczuciami. Przeważały pozytywne opinie, nie zabrakło jednak głosów krytycznych. Jedni nie wierzą w uczciwość obsługi, drudzy twierdzą, że “wsparcie” nie trafi wcale do najbardziej potrzebujących, jeszcze inni uważają, że to po prostu chwyt marketingowy służący kawiarniom.
– Właśnie zakończyliśmy spotkanie organizacyjne w sprawie “zawieszonej kawy” – mówi Marcin Majcher, właściciel lubelskiej restauracji La Traviata. – Ta idea wymaga rozpropagowania, mamy nadzieję, że przypadnie Polakom do gustu – dodaje. Choć nie prowadzi statystyk, twierdzi, że dziesiątki jego klientów już uczestniczą w akcji.
Zobacz także:Dlaczego przepłacamy za kawę, czyli niedzielna rundka po kawiarniach
– Zależy nam na tym, aby poza promocją zwykłej życzliwości, przydać też temu pomysłowi wartości, jaką jest pomoc dla potrzebujących – tłumaczy Majcher, nieco wbrew wyjściowemu zamysłowi Każurina. Uważa, że to głównie do takich osób powinna być skierowana akcja obdarowywanie kawą czy posiłkiem. Zaznacza, że La Traviata już dziś wspiera bezdomnych, wydając im darmowe posiłki.
Czy Polacy, którym na co dzień często brakuje życzliwości dla innych, wesprą szczytną inicjatywę, niezależnie od tego, jaki dokładnie kształt ona przyjmie? A może wszystko rozejdzie się po kościach w atmosferze podejrzliwości o barmańskie przekręty, marketingowe chwyty właścicieli i niechęci klientów wobec bezdomnych spędzających czas w kawiarni?
Na stronie inicjatywy Aleksander Każurin napisał “Podaruj jeśli możesz, weź jeśli chcesz”. To bardzo proste hasło. Miejmy nadzieję, że uda się je wdrożyć w życie.
Jeszcze kilka osób weszło do kawiarni. Dwie kobiety zamówiły kawę, zapłaciły i wyszły. Następne zamówienie to siedem kaw dla trzech adwokatów: - "Trzy dla nas i cztery zawieszone". Rozważając co takiego zawieszone kawy, podziwiam piękny widok w słonecznej pogodzie. Nagle otwierają się drzwi. Mężczyzna w zniszczonym ubraniu wyglądający jak żebrak, podchodzi do kelnerki i pyta uprzejmie: - "Czy masz może zawieszoną kawę"? CZYTAJ WIĘCEJ
Aleksander Każurin
dla wawalove.pl
Polacy ciągle mówią o braku integracji społecznej. Próbowałem to zmienić, tym bardziej, że potrzeba do tego jakiegoś większego zaangażowania. Wystarczy naklejka na drzwiach lokalu lub przy barze. CZYTAJ WIĘCEJ
Luciano De Crescenzo
fragment książki "Il caffe sospeso"
W chwilach niezwykłej radości neapolitańczyk płaci w barze nie za jedną kawę, którą wypija sam, ale za dwie - jedną dla siebie, a drugą - dla klienta który przyjdzie tam później. To jakby fundował kawę całemu światu...
Aleksander Każurin
dla polska-gotuje.pl
Cel jest prosty - tworzenie tkanki społecznej przyjaznej człowiekowi. Parę razy słyszałem: "Przecież to nie Włochy, proszę Pana, w Polsce to nie zagra, nikt nie będzie chciał się dzielić”. A jednak jest jakaś magia w tym podarunku, więc po trochu sprawa się kręci. CZYTAJ WIĘCEJ
Śliwka
Chciałabym zobaczyć jak Starbucks w Polsce (na dworcu Centralnym) chętnie wydaje bezdomnemu zawieszoną kawę... CZYTAJ WIĘCEJ
Gucio
W Polsce jest taka znieczulica że coś takiego nie ma szans. A poza tym skąd masz wiedzieć płacąc za taka zawieszona kawę nie sponsorujesz jej kelnerce lub innym z obsługi. Albo właściciel bierze kasę a kawy nikomu nie daje. To chory kraj wiec wszystkiego można się spodziewać. CZYTAJ WIĘCEJ
Justyna
Skoro tutaj sami empatyczni altruiści, to może zamiast podniecać się "zawieszonymi" kawami, zainteresowalibyście się potrzebującymi w rodzinie czy sąsiedztwie? CZYTAJ WIĘCEJ