Od nowego roku szkolnego ocena z religii lub etyki znowu nie będzie się wliczała do średniej. Tak zdecydowała ministra edukacji Barbara Nowacka. Jedna z jej poprzedniczek, Anna Zalewska (PiS), załamuje ręce i twierdzi, że to małostkowość i brak szacunku dla przedmiotu. Nie ona jedna: prawica do akcji włączyła nawet Trybunał Konstytucyjny, który ekspresowo zawiesił decyzję Nowackiej. Ale jego zdaniem nikt się już nie przejmuje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Patrzę na to z absolutnym rozczarowaniem i smutkiem. Arogancja pani minister Nowackiej jest niszcząca. Pani minister łamie konstytucję i prawo oświatowe. Art.12 mówi jasno o potrzebie wypracowania porozumienia. A tu tego zabrakło – tak Anna Zalewska, była minister edukacji w jednym z rządów PiS, oceniła pomysł ograniczenia godzin lekcji religii w szkołach. Swoje zdanie wyraziła w rozmowie z Interią.
Była też pytana o niewliczanie oceny z religii do średniej na koniec roku.
– To straszna małostkowość. Próba zaznaczenia braku szacunku do przedmiotu. Ten antyklerykalizm i działanie przeciwko kościołowi zaślepia polityków – uznała Zalewska.
Przypomnijmy: w roku szkolnym 2024/2025 ocena z religii (lub etyki) nie będzie wliczana do średniej ocen, choć pojawi się na świadectwie. Dyrekcja szkoły będzie mogła też bardziej elastycznie organizować lekcje – jeśli będzie więcej niż 7 chętnych uczniów, będzie mogła tworzyć grupy międzyoddziałowe i międzyklasowe dla katechezy.
Ta decyzja zapadła jeszcze przed wakacjami. I jest to realizacja jednej z zapowiedzi wyborczych Koalicji 15 Października. Wykasowanie religii ze średniej oburzyło prawicę do tego stopnia, że włączyła do akcji skompromitowany Trybunał Konstytucyjny kierowany przez Julię Przyłębską. Przypomnijmy: wliczanie oceny z katechezy do średniej sprawiało, że uprzywilejowani wobec rówieśników byli uczniowie, którzy uczęszczali na te nieobowiązkowe zajęcia.
Przyłębska i Manowska zadziałały
Ten organ odpowiedział na wniosek kierowanego przez Małgorzatę Manowską Sądu Najwyższego, że wydał postanowienie zabezpieczające, zawieszając stosowanie nowelizacji rozporządzenia ministra edukacji w sprawie warunków organizowania lekcji religii.
Ministerstwo Edukacji Narodowej postanowiło się tym nie przejmować. Opublikowało na swojej stronie internetowej stanowisko w sprawie postanowienia Trybunału Konstytucyjnego.
"W związku z medialnymi doniesieniami dot. wydania przez Trybunał Konstytucyjny zabezpieczenia w postaci zawieszenia stosowania rozporządzenia Ministra Edukacji [...] Minister Edukacji informuje, że powyższe zabezpieczenie nie wywołuje skutków prawnych a ww. rozporządzenie zostało wydane zgodnie z prawem i ma moc powszechnie obowiązującą od dnia 1 września 2024 r." – ogłosił MEN.
Sądy precz od religii
W wypowiedziach medialnych ministra Nowacka mówiła, że według ekspertyz Trybunał Konstytucyjny w ogóle nie ma w tym przypadku prawa stosowania zabezpieczenia.
"Przypominam tylko uchwałę Sejmu, która mówi, że stosowanie się do orzeczeń, wyroków, pomysłów trybunału pani Przyłębskiej może mieć znamiona niedziałania zgodnie z prawem" – mówiła w Polsat News.
Dodała, że prezes TK Julia Przyłębska jest powołana w sposób wadliwy, a każdy powołany przez nią skład sędziowski również ma wadę prawną.
Wzburzenie prawicy budzi nie tylko niewliczanie religii do średniej i redukcja liczby godzin tego przedmiotu, ale i likwidacja prac domowych. Zalewska była pytana przez Interię i o to.
– Pani minister chce zielonego, lewicowego i cyfrowego człowieka, niesamodzielnego ucznia o bardzo powierzchownej wiedzy dlatego zdecydowała, że nie będzie zadań domowych. To absolutnie niszczące, to przeniesie edukację do rynku korepetycji – tak była ministra wyraziła się o decyzji MEN.