nt_logo

O tych liczbach się nie mówi. Sprawdziliśmy, ile państwo płaci co roku za naprawy po wypadkach

Adam Nowiński

03 września 2024, 20:00 · 2 minuty czytania
Wypadki to często w pierwszej kolejności ludzkie dramaty. Jest jednak jeszcze jeden aspekt, o którym nie mówi się za często w mediach, a mianowicie koszty generowane przez zdarzenia drogowe. Konkretnie te, które musi ponieść państwo, żeby naprawić zniszczoną infrastrukturę drogową. Sprawdziliśmy, o jakich kwotach mowa.


O tych liczbach się nie mówi. Sprawdziliśmy, ile państwo płaci co roku za naprawy po wypadkach

Adam Nowiński
03 września 2024, 20:00 • 1 minuta czytania
Wypadki to często w pierwszej kolejności ludzkie dramaty. Jest jednak jeszcze jeden aspekt, o którym nie mówi się za często w mediach, a mianowicie koszty generowane przez zdarzenia drogowe. Konkretnie te, które musi ponieść państwo, żeby naprawić zniszczoną infrastrukturę drogową. Sprawdziliśmy, o jakich kwotach mowa.
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu. Fot. JAROSLAW JAKUBCZAK/ POLSKA PRESS/Polska Press/East News

Kiedy media relacjonują dany wypadek lub kolizję, to ostatnim, o czym można by napisać, są kwestie finansowe. Zawsze w pierwszej kolejności informuje się o ofiarach, poszkodowanych i okolicznościach zdarzenia. To jest oczywiste i zrozumiałe, w końcu to ludzka tragedia. Ale to nie znaczy, że tych kosztów nie ma.


Za każdym razem, kiedy dochodzi do wypadku na drodze publicznej, ktoś musi zapłacić za naprawę infrastruktury. Jeśli na drodze gminnej, to dana gmina, jeśli na drodze powiatowej, to powiat, wojewódzkiej, to samorząd województwa itd.

Naprawy na autostradach są kosztowne...

Są też dramatyczne zdarzenia na autostradach i drogach krajowych. Wtedy za naprawę uszkodzonej na nich infrastruktury odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Ile wydaje co roku na ten cel? Zapytaliśmy.

– Na naprawę szkód wyrządzonych w infrastrukturze drogowej na skutek wypadków i kolizji wydaliśmy: w 2022 r. ok. 62 mln zł; w 2023 r. ok. 77 mln zł, a w 2024 roku (1.01-31.07) ok. 49 mln zł – poinformował nas Szymon Piechowiak, rzecznik prasowy GDDKiA.

Ile konkretnie kosztuje np. naprawa barierki energochłonnej lub wymiana pachołków? Na to pytanie urzędnik nie mógł odpowiedzieć. Dlaczego?

– Ceny poszczególnych elementów są uzależnione od konstrukcji, przeznaczenia, indywidualnych rozwiązań producenta danego elementu, miejsca ich usytuowania itd., dlatego trudno jest jednoznacznie określić ceny jednostkowe przedmiotowych pozycji – stwierdził nasz rozmówca.

Barierka? 290 zł za metr. Ekran? 260 zł za metr kwadratowy...

Żeby jednak przedstawić przykładowe ceny danych elementów infrastruktury, poszukaliśmy ich w sieci. I ku naszemu zaskoczeniu jest parę stron, które oferują je w sprzedaży online. Każdy więc może je sobie kupić.

I tak na przykład za metr bieżący SP-05, takiej, jakich pełno wzdłuż dróg krajowych, zapłacimy ponad 200 zł plus 1600 zł za transport.

Za barierki wygrodzeniowe lub olsztyńskie trzeba zapłacić od 250 do nawet 400 zł, z kolei bariera betonowa to już większy koszt, bo prawie 1000 zł.

Jeszcze droższa jest barieroporęcz mostowa – prawie 600 zł brutto plus koszty dostawy.

Wymiana zniszczonego ekranu dźwiękochłonnego to koszt (tylko samego ekranu bez robocizny) od 240 do 260 zł za metr kwadratowy. Tańsza jest wymiana słupków prowadzących (takie z numerkami przy drogach - red.) lub elastycznych (te czasami możemy zobaczyć na autostradach) – ich koszt to od 37 do 59 zł.

Taki słupek przeszkodowy ze znakiem nakazu to koszt 343 zł.

A taka tablica prowadząca prawie 122 zł.

Jak widać każdy z elementów infrastruktury drogowej nie jest tani, a to tylko cena samych części. Do tego dochodzą koszty materiałów budowlanych, robocizny pracowników, czy też roboczogodziny maszyn.

Czytaj także: https://natemat.pl/562922,ostatnie-pokolenie-blokuje-drogi-mam-dosc-paralizowania-warszawy