W środę rano Robert Bąkiewicz potwierdził, że policja weszła do jego domu w celu zrobienia rewizji. Jak się okazuje, tego dnia służby wzięły się nie tylko za byłego prezesa Stowarzyszenia Marszu Niepodległości. W tym kontekście mundurowi pojawili się też u współpracownika Krzysztofa Bosaka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Dziś o 6:00 rano Policja na polecenie prokuratury zapukała do mojego mieszkania z nakazem przeszukania. Sprawa dotyczy Marszu Niepodległości 2018" – napisał w serwisie X Mateusz Marzoch.
Tego dnia policja przeprowadziła rewizję także u Roberta Bąkiewicza. Prokurator Norbert Woliński, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga w rozmowie z WP potwierdził, że chodzi o "przestępstwa popełnione podczas Marszu Niepodległości, który odbył się 11 listopada 2018 w Warszawie". Dotyczy to przewinień z art. 119 par. 1 i 126a kk.
– To przeszukanie dotyczy spraw z 2018 roku, konkretnie Marszu Niepodległości. To był największy Marsz Niepodległości - grubo ponad pół miliona ludzi. Prokuratura poszukuje jednego człowieka, który na tym zgromadzeniu miał kogoś zastraszać, używać gróźb karalnych – przekazał dziennikarzom Bąkiewicz.
Prok. Woliński wyjaśniał z kolei, że zabezpieczono nagranie, na którym jeden z uczestników kieruje groźby karalne wobec innej osoby, a ubiór i zachowanie mają świadczyć o tym, że przynależał on do Straży Narodowej. – Ustalono, że na stronie Marszu Niepodległości funkcjonował elektroniczny formularz, stąd dane ochotników musiały być gromadzone – dodał.
W środę w trakcie przeszukania śledczy chcieli znaleźć dokumenty w tej sprawie w domu Bąkiewicza.
Głos zabrał też Bartosz Malewski, prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości, który przekazał, że w środę stawił się w Komendzie Głównej Policji w Warszawie. "Byłem przesłuchiwany w sprawie Marszu Niepodległości 2018. Prokuratura na 2 miesiące przed Marszem Niepodległości żąda dostępu do nośników danych Stowarzyszenia. To działania o znamionach inwigilacji. Prokuratura zapowiedziała siłowe wejście do siedziby" – napisał.