nt_logo

"Zostań ze mną" często pada na filmach, ale czy medycy tak mówią do rannych? Zapytałem

Adam Nowiński

13 września 2024, 16:27 · 4 minuty czytania
Kojarzycie te sceny z filmów lub seriali, których akcja dzieje się w szpitalu albo jednym z bohaterów jest lekarz, który walczy o życie swoich pacjentów? Dość często podczas akcji ratunkowych padają słowa, żeby osoba poszkodowana "nie zasypiała", kultowe "stay with me". Czy tak samo jest podczas prawdziwych akcji ratunkowych? Czy ma to jakieś uzasadnienie medyczne? Zacząłem googlać i dopiero rozmowa z ratownikami medycznymi dała mi jasną odpowiedź.


"Zostań ze mną" często pada na filmach, ale czy medycy tak mówią do rannych? Zapytałem

Adam Nowiński
13 września 2024, 16:27 • 1 minuta czytania
Kojarzycie te sceny z filmów lub seriali, których akcja dzieje się w szpitalu albo jednym z bohaterów jest lekarz, który walczy o życie swoich pacjentów? Dość często podczas akcji ratunkowych padają słowa, żeby osoba poszkodowana "nie zasypiała", kultowe "stay with me". Czy tak samo jest podczas prawdziwych akcji ratunkowych? Czy ma to jakieś uzasadnienie medyczne? Zacząłem googlać i dopiero rozmowa z ratownikami medycznymi dała mi jasną odpowiedź.
Na filmach często pada hasło: "zostań ze mną", "nie zasypiaj". Zrzut ekranu z serialu "Szpital New Amsterdam"

To już jest klasyk, kiedy oglądacie film lub serial z wątkami medycznymi i na ekranie rozgrywa się jakaś akcja ratunkowa, to lekarz bardzo często mówi swojemu pacjentowi, aby ten nie zasypiał, był przytomny / został z nim. Oczywiście towarzyszy temu ogromna teatralność, łzy, czasami szarpanie poszkodowanego, żeby tylko go utrzymać przytomnym.


Ale filmowa fikcja to jedno, a rzeczywistość drugie. Czy podczas prawdziwych akcji ratunkowych też padają takie teksty? Zaczęło mnie to zastanawiać, więc zajrzałem do wujka Google i zadałem mu podobne pytanie. O dziwo znalazł się jeden wątek: dość gorąca dyskusja na jednym z amerykańskich forów, w której udzielali się ratownicy medyczni oraz lekarze (tak przynajmniej byli podpisani).

Temat wzbudza sporo emocji

I było to bardzo ciekawe, ponieważ widać, że temat wzbudza spore emocje i nie brakowało argumentów zaprzeczających, ale także potwierdzających filmową tezę.

"Widziałem na własne oczy śmierć wielu ludzi, ale ani razu nie wypowiedziałem tych słów. To zdanie jest tym, co leniwi scenarzyści myślą, że mówią lekarze w chwili, zanim ktoś umrze lub straci przytomność. W rzeczywistości mówimy komuś, żeby trzymał oczy otwarte lub zadajemy mu pytania, żeby podtrzymać rozmowę" – stwierdził Brian, ratownik medyczny w straży pożarnej.

"Nigdy nie powiedziałem pacjentowi 'zostań ze mną' ani nie słyszałem, żeby jakikolwiek inny ratownik medyczny, pielęgniarka czy lekarz powiedział to samo. To jakaś hollywoodzka bzdura. Jeśli próbuję utrzymać pacjentów przytomnych lub określić ich poziom świadomości, zazwyczaj mówię ich imię głośno i dodaję 'czy mnie słyszysz?'. Ich reakcja na to może być różna: od odpowiedzi 'tak' przez zwykłe jęczenie, aż do braku reakcji. Pomaga nam to zorientować się, jak zły jest stan pacjenta. Tyle" – wtórował mu Mike, też ratownik medyczny.

"Nigdy tego nie powiedziałem i nigdy nie słyszałem, żeby ktoś tak powiedział. Po prostu rozmawiam ze swoimi pacjentami, kiedy ich leczę, niezależnie od tego, czy są świadomi, czy nie. Mówią tak w filmach i programach telewizyjnych, ponieważ jest to dramatyczne, jakby błaganie kogoś, żeby 'został ze mną', miało uleczyć ich rany i zapobiec wykrwawieniu się na śmierć lub coś w tym stylu" – dodał ratownik Richard.

Takie polecenia mają sens?

Nie zabrakło jednak opinii przeciwnych, które widzą zasadność mówienia poszkodowanym, żeby "nie zasypiali" i "zostali" z lekarzem.

"To po prostu sposób na utrzymanie skupienia bardzo chorego lub poważnie rannego pacjenta. To zachęcające zdanie 'zostań ze mną' daje pacjentowi coś do zrobienia. Osoba poważnie chora lub ranna zazwyczaj czuje, że jej los jest poza jej kontrolą, zatem takie polecenie dyktowane przez lekarza aktywizuje pacjenta" – twierdzi lekarka Innes.

W dyskusji pojawiły się także konkretne opisy sytuacji. Jedną z nich przytoczył Tony, lekarz z oddziału ratunkowego, który przyznał, że sam niejednokrotnie wypowiadał takie słowa.

"Kiedy to mówię, nie jest to przysługa ani opcja, to raczej rozkaz. Uwaga pacjenta musi być całkowicie skupiona na życiu. Słyszałem to samo od wielu innych ratowników medycznych. Ktoś zadał pytanie, czy medycy robią to z powodu filmów. Raczej skłaniam się ku myśleniu, że filmy to pokazują, ponieważ medycy faktycznie to robią. Jeśli jesteś w takiej sytuacji, ostatnią rzeczą, o której myślisz, są filmy. Przynajmniej jeśli jesteś ratownikiem. W twojej głowie jest długa lista rzeczy, o tym 'co się dzieje, co możesz z tym zrobić i ile masz czasu, zanim będzie za późno'" – uważa medyk.

Ale to tylko część burzliwej dyskusji, z której nie można raczej wyciągnąć jednoznacznej odpowiedzi. Poza tym to dyskusja na forum internetowym i trudno jest potwierdzić prawdziwość wszystkich wypowiedzi. Dlatego też postanowiłem zapytać o tę kwestię polskich ratowników medycznych.

Czytaj także: https://natemat.pl/392641,dlaczego-ludziom-spadaja-buty-podczas-wypadkow-ratownik-tlumaczy

Polscy ratownicy medyczni: To filmowa bzdura

Pierwszy z moich rozmówców już na początku zaznacza, że teksty w stylu "zostań ze mną", "nie zasypiaj", które padają podczas akcji ratunkowej, to "wierutna bzdura".

– Jeżeli pacjent ma zaburzenia świadomości lub traci przytomność, to i tak ją straci. To czy będzie, czy nie będzie chciał, nie ma żadnego znaczenia – mówi krótko Jan Świtała, ratownik medyczny, autor książki "Polski SOR. Uwaga, będzie bolało".

– (Te polecenia - red.) są jak wiele mitów w filmach i serialach – one po prostu ładnie wyglądają na ekranie – dodaje medyk.

Jego opinię podziela inny ratownik, Karol Bączkowski. – Trzeba znać różnicę między zasypianiem a utratą przytomności. Zasypianie nie jest skorelowane z tym, czy ktoś żyje, czy nie. Stąd, jak ktoś jest po urazie i cierpi, jest wycieńczony, to żaden medyk nie bije go po twarzy, czy też nie szarpie, żeby nie zasypiał. I taki jest fakt – mówi mi Bączkowski.

Jego zdaniem w takich przypadkach laicy kierują się prostą zasadą: jak widzą, że poszkodowany ma otwarte oczy, to wiedzą, że on żyje, a jak ma zamknięte oczy, to myślą, że umiera. Dlatego ludzie szarpią ludzi, bo myślą, że "jak oko jest otwarte, to ranny wytrzyma i nie odejdzie".

Do tego dochodzi brak umiejętności sprawdzenia oznak życiowych, oddechu, spojrzenia na spokojnie, czy klatka piersiowa się unosi. Tak, według naszego rozmówcy powstał mit, który wymieszał się z wypowiedziami laików i profesjonalistów, a został rozpowszechniony w filmach.

– Jasne, (zasypianie - red.) może świadczyć o ciężkości obrażeń, ale żaden medyk nikogo nie szarpie, bo na przykład poszkodowany może mieć uraz kręgosłupa. Do tego dochodzą leki przeciwbólowe i sedujące, które jak sama nazwa mówi, mają za zadanie uśmierzyć ból oraz uśpić taką osobę. Tak więc ludzie, którzy zasypiają po urazach, nie umierają, bo zasnęli, tylko jak już dlatego, że doznali obrażeń, a uniemożliwienie im zaśnięcia nic nie da – tłumaczy ratownik i dodaje.

– To, co widzimy na filmach, jest po prostu odklejone od rzeczywistości.

Czytaj także: https://natemat.pl/398907,przesady-pogrzebowe-w-Polsce