W mediach społecznościowych widać sporo żalu Polaków, że w walce z powodzią nie pomagają nam inne kraje. Nie jest to prawda – niektórzy zadeklarowali taką pomocą, a inni już działają. Co również bardzo ważne – Polska nie zwróciła się o pomoc międzynarodową, a to jest kluczowe, aby społeczność międzynarodowa podjęła działania. Dlaczego tak zdecydowano? Głos w tej sprawie zabrała PSP.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przeglądając TikTok czy serwis X można natknąć się na liczne posty, w których Polacy skarżą się, że nikt nie oddelegował dla nas pomocy do walki z katastrofą na południu kraju. Komentujący przypominają, że nieraz wysyłaliśmy przecież naszych strażaków do choćby trzęsień ziemi czy pożarów w Turcji, Grecji czy Hiszpanii.
Polacy żalą się, że zagranica nie wysyła nam pomocy. Nie poprosiliśmy o nią
Dlaczego tak się stało? Wyjaśnienia jest bardzo proste. Polska nie zwróciła się o pomoc międzynarodową. Powody tej decyzji wyjaśniła Państwowa Straż Pożarna.
PSP w komunikacie dla mediów napisało, że "aby otrzymać wsparcie w postaci ratowników, sprzętu czy ekspertów, należy oficjalnie zwrócić się do społeczności międzynarodowej poprzez mechanizmy Unii Europejskiej lub ONZ".
"Nie można uprawiać turystyki ratowniczej, a na ten moment nasze środki są wystarczające. Polska nie zgłosiła się o pomoc do innych krajów. Tu działają pewne mechanizmy: państwo musi zwrócić się do Unii Europejskiej lub ONZ i poprosić o konkretną pomoc: ratowników, sprzęt, ekspertów" – czytamy w tej informacji.
PSP podkreśla, że na razie nasze siły są wystarczające
Co ważne, kiedy Polacy odpowiadali na prośby o pomoc z innych krajów, czy to w przypadku pożarów, czy powodzi, była to odpowiedź na zapotrzebowanie konkretnego państwa. "Gdy paliły się lasy w Grecji, Grecy poprosili o pomoc" – podano przykład.
Nasza straż podkreśla, że obecnie nie jest potrzebne wsparcie z zagranicy. "Wiemy, jak zarządzać akcją i nie ma potrzeby zewnętrznego wsparcia. Wykorzystujemy wsparcie około sześciu tysięcy strażaków. Kolejnych kilka tysięcy mamy w odwodach. Mamy wojsko, policję – naprawdę nie potrzeba więcej wsparcia" – wyliczono.
Straż nie wyklucza też, że w przyszłości skorzystamy z pomocy ratowniczej państw europejskich.
USA oraz Niemcy i tak nam już pomagają
Należy jednak dodać, że są państwa, które mimo tego zaoferowały nam pomoc. Tej udzielają nam amerykańscy i niemieccy żołnierze.
– Mogę potwierdzić, że trzydziestu amerykańskich żołnierzy pracuje ze sprzętem w Żaganiu. To coś więcej niż gest, to praktyczna pomoc. Dostałem również informację, że z gotowością pomocy zgłosili się również niemieccy żołnierze – poinformował w czwartek premier Donald Tusk.
W przypadku RFN chodzi o terytorialsów. – Jak zobaczycie niemieckich żołnierzy, to proszę nie wpadać w panikę – dodał szef rządu.
Tusk powiedział też, że strony tureckiej również mamy ofertę pomocy. O niej mówił także marszałek Sejmu Szymon Hołownia, który obecnie jest z wizytą w Turcji.
– Prezydent Erdogan wyraził współczucie dla narodu polskiego z powodu powodzi dewastującej nasz kraj i zapewnił, że Turcja jest gotowa do udzielenia wszelkiej pomocy, jakiej tylko Polska będzie potrzebować w tym trudnym czasie – oświadczył Hołownia po spotkaniu z prezydentem Recepem Erdoganem w Ankarze.
W Polsce działają ponadto Czesi, którzy sami walczą z wielką wodę. Ich śmigłowiec w Polsce dostarcza pomoc humanitarną do wsi Stara Morawa, Bolesławów, Kletno, Radochów, Lądek, Lutynia i Bielice, które zostały odcięte od świata przez powodzie. "Przyjaciele pomagają sobie nawzajem" – podkreślają przedstawiciele tamtejszego wojska.
O Polsce nie zapomnieli też Ukraińcy. "Ukraina podjęła decyzję o wysłaniu do Polski jednostek Państwowej Służby Ratunkowej, które mają pomóc w przezwyciężeniu skutków powodzi. Nasi ratownicy mają w tym spore doświadczenie. Musimy pomóc naszym sąsiadom w trudnej godzinie" – napisała wiceprzewodnicząca Rady Najwyższej Ukrainy Ołena Kondratiuk.
Polakom pomagają też Ukraińcy mieszkający w naszym kraju. W mediach społecznościowych można zobaczyć nagrania, które pokazują, jak organizują m.in. transporty wody i jedzenia na południe Polski.
Działają oni także przy zabezpieczeniu wałów i innych zagrożonych miejsc, w tym ostatnio we Wrocławiu.
Na wsparcie finansowe Polska będzie mogła oczywiście liczyć ze strony Unii Europejskiej. To będzie potrzebne, aby odbudować zniszczone przez powódź tereny.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.