Łukasz Ż. czeka na ekstradycję. Dramatyczne wyznanie jego byłej partnerki
redakcja naTemat
20 września 2024, 17:37·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 września 2024, 17:37
Polska policja wraz z kolegami z Niemiec zatrzymała prawdopodobnego sprawcę wypadku na Trasie Łazienkowskiej. Teraz Łukasz Ż. czeka na procedurę wydania Polsce w ramach europejskiego nakazu aresztowania. Na jaw wychodzą też nowe informacje o jego osobie. Głos zabrała teraz jego była partnerka.
Reklama.
Reklama.
O Łukaszu Ż. dla TVP Info wypowiedziała się jego była partnerka. Spotykała się z nim kilka lat temu. Kobieta powiedziała telewizji, że wówczas jego ojciec był w więzieniu, a matka pracowała w sklepie. Miała dbać o syna.
Dramatyczne słowa byłej partnerki Łukasza Ż.
– Kiedyś był dobrym chłopakiem, przecudownym, miał wielkie serce. Poznaliśmy się przez znajomych, wpadłam po uszy. Ale myśleliśmy w dwóch różnych kierunkach, dlatego nasze drogi się rozeszły. (...) Nie mam pojęcia, w którym momencie życia się pogubił. Prawdopodobnie wpływ miało środowisko, w którym dorastał – wspominała kobieta.
Przekazała też, z Łukaszem Ż. dużo się kłóciła i nawet po rozstaniu się bała. – Ogólnie Łukasz powodował dużo wypadków. Przez niego boję się wsiadać do auta i prawdopodobnie ten strach zostanie ze mną do końca mojego życia. Byliśmy razem rok. I też mieliśmy wypadek, przez co mam traumę. To było bardzo dawno temu i na szczęście nic nikomu się nie stało. Ale strach pozostał – opowiedziała.
Po zderzeniu ford wjechał w bariery energochłonne. Na miejscu zginął 37-latek, pasażer tego auta. 37-letnia kierująca i dwoje dzieci w ciężkim stanie trafili do szpitala.
Policjanci w związku z tym wypadkiem szukali od weekendu mężczyzny, który jest podejrzewany o to, że siedział za kierownicą volkswagena.
W czwartek zatrzymano Łukasza Ż.
W czwartek wieczorem TVN24 podał, iż polska policja wraz z kolegami z Niemiec zatrzymała mężczyznę. Łukasz Ż. czeka na procedurę wydania Polsce w ramach europejskiego nakazu aresztowania.
Potwierdziła to też prokuratura. "Podejrzany Łukasz Tomasz Ż. zatrzymany na terenie Niemiec. Kolejne zatrzymania na terenie Polski mężczyzn zamieszanych w pomocnictwo sprawcy wypadku. Więcej informacji jutro w godzinach popołudniowych na briefingu" – podano.
Łukasz Ż. ma niezłą kartotekę
Mężczyzna jest znany organom ścigania. Był już skazany za m.in. za przestępstwa narkotykowe oraz za oszustwo. Jeździł też po alkoholu i bez uprawnień.
– Tragicznej nocy jechał autem z wypożyczalni. To było z kolei leasingowane, co spowolniło pracę policjantów – powiedział wcześniej rozmówca TVN24.
Stacja ustaliła też, że po ucieczce Łukasz Ż. zadzwonił do kilku osób. "Podawał różne wersje zdarzeń, a każdemu, z kim rozmawiał, wskazał inny kraj, do którego zamierza uciec" – czytamy.
Telewizja powoduje się też na sytuację, która miała miejsce w mieszkaniu jego ciotki. Kobieta zadzwoniła do niego i zapytała: – Jest tu policja, co narobiłeś? Mężczyzna miał jej odpowiedzieć: "to nie ja, to jakiś Ukrainiec".