Politycy PiS wpadli na kolejny genialny pomysł uderzenia w rząd. Rozsiewają kłamstwa o tym, że powódź na południu Polski zabiła mnóstwo osób, zaś władze ukrywają informacje o liczbie ofiar. Domagają się też "ujawnienia" tej liczby. W mediach społecznościowych wrze. Sęk w tym, że władze nigdy nie ukrywały liczby ofiar i znamy ją od kilku dni. Najwyraźniej jest ich za mało, by zadowolić polityków i fanów PiS.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ujawnienia jawnej liczby ofiar powodzidomaga się od rządu poseł Suwerennej Polski (zaraz ma ją wchłonąć PiS) Marcin Warchoł. "Ile osób zginęło?" – dopytuje jego partyjny kolega Michał Woś. Od podobnych wpisów, domagających się od władz podania liczby ofiar (albo "rzeczywistej" liczby) aż się roi w mediach społecznościowych.
Podobnych wpisów jest multum. Każdy kolejny sugeruje większą liczbę ofiar. Ktoś napisze, że to 80 osób, inny, że 100. Widziałem nawet wpisy mówiące o 400 ofiarach śmiertelnych i kolejnych kilkuset osobach zaginionych. Oczywiście zawsze z sugestią, że rząd ukrywa liczbę ofiar i powinien ją ujawnić.
Aby zapytać o sens zadawania takich pytań i składania interpelacji zadzwoniłem do posła SP Michała Wosia. Poseł Warchoł nie odbierał. Podobny wpis zamieściła też Joanna Lichocka, ale go skasowała. Poseł Woś przyznał natomiast, że on również podpisuje się pod interpelacją posła Warchoła.
– Chaos informacyjny związany z działaniami Donalda Tuska wymaga jasnego sprecyzowania czy Donald Tusk panuje nad sytuacją, jeśli chodzi o osoby poszkodowane, pokrzywdzone. Mamy przecież sygnały, że w pierwszych dniach państwa polskiego tam nie było. To są słowa osób poszkodowanych. Stąd ta interpelacja, czekamy na odpowiedź – mówi Woś w krótkiej rozmowie z naTemat.pl.
Pytamy więc, czy poseł nie ufa policji, która na bieżąco podawała dane m.in. o liczbie ofiar śmiertelnych i poszukiwanych.
– Policja poinformowała o tym 6 dni temu, później ta liczba nie była aktualizowana. A pojawiały się sygnały choćby od radnych z Kotliny Kłodzkiej, które były bardzo niepokojące i jest potrzeba, żeby te informacje zweryfikować – dodaje poseł.
Na moją sugestię, że alarmujące informacje od jednej z radnych dość łatwo zweryfikować, bo dementowała je choćby straż pożarna, pan poseł poprosił, by szczegółowe pytania zadać mu mailowo. Co niewątpliwie uczynię.
Skąd plotka?
Panowie Warchoł i Woś prawdopodobnie bazują na dość dziwnych i nieprawdziwych doniesieniach, jakie na antenie jednej ze stacji TV podawała radna Stronia Śląskiego Natalia Skierkowska. Mówiła w Polsat News, że w mieście jest masa turystów, że w chwili gdy do Stronia Śląskiego wdarła się woda, odbywały się tam trzy wesela. Twierdziła, że ludzie szukają swoich bliskich, mówiła o 100 poszukiwanych, zwłokach na ulicy.
Weryfikacja tych sensacyjnych pogłosek nastąpiła już kilka dni temu: to kłamstwa. Dementowała je straż pożarna, policja, burmistrz Stronia i premier. Odnalezienie wyjaśnień zajmuje dosłownie kilka sekund.
Nie rozumiem też zaniepokojenia posła Wosia faktem, że nie wzrasta liczba ofiar powodzi podawana przez policję. Wbrew temu, co twierdzi, informacja ta nie jest nieaktualna, służby potwierdzają ją codziennie. Ostatni raz zrobiły to 23 września, czyli w dzień gdy poseł Warchoł poinformował o złożeniu swojej interpelacji. Ofiar nie przybywa – to powinno cieszyć.
Czy rząd ukrywa prawdę o liczbie ofiar? Nie, PiS kłamie
Po pierwsze: nie widzę, by ktoś coś ukrywał. Władze i służby od początku przekazywały informacje o osobach poszukiwanych i tych, które zginęły podczas powodzi. Podawano je codziennie. Mamy niestety 7 ofiar śmiertelnych, jedna osoba ciągle jest poszukiwana. Nie chcę wchodzić w dyskusję, czy to dużo, czy mało. Kataklizm miał potworną siłę, nie wiem jednak, czy na pewno zrobiliśmy wszystko, by uniknąć przynajmniej części ofiar.
Po drugie: niby jak władza miałaby to robić? Sugerowanie, że rząd ukrywa "prawdziwą" liczbę ofiar jest po prostu głupie. Ludzie mają rodziny sąsiadów, dobrze wiedzą kto zginął. Używają mediów społecznościowych. Niby jak władze miałyby zamknąć ludziom usta? Na dodatek od początku służby na bieżąco informowały o tym, ile osób zginęło. Na miejscu są tysiące strażaków, wojskowych, są wolontariusze, są media. Sam tam byłem.
Nie mogę uwierzyć, że komuś jest za mało ofiar
Najwyraźniej dla polityków prawicy i ich fanów siedem ofiar to za mało. No powinno być więcej, żeby skuteczniej obwiniać rząd. Takie wpisy, sugestie i knowania są moim zdaniem pluciem na groby ofiar powodzi.
Tym bardziej że z pewnością są podsycane przez kremlowską propagandę, która tylko marzy o tym, by zrobić nam opinię kraju upadłego. "Wiecie co? Najbardziej dziwi mnie i zastanawia praktycznie zero informacji o zaginionych i ofiarach śmiertelnych. Zero. Blokada czy jak? Musi być grubo!" – brzmi jeden z wpisów.
Podsycanie teorii spiskowych, wprowadzanie chaosu (informacyjnego, o którym mówi poseł Woś!), podważanie zaufania do władz to sprawdzone metody działania Kremla, a konkretnie wojna hybrydowa. Nie powinniśmy ulegać kłamstwom niezależnie od tego, kto je rozpowszechnia.