A może już czas wstrząsnąć Litwą, Łotwą i Estonią? Takie pytanie zadaje dziś "Rzeczpospolita". Przyczyna to ślamazarność tych krajów w budowie strategicznej drogi Via Baltica. U nas jest już skończona, na Litwie się wlecze, na Łotwie i w Estonii na dobrą sprawę nie zaczęli. A dostają na to pieniądze z UE! A militarne i gospodarcze znaczenie tej drogi jest olbrzymie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Może już czas, by wstrząsnąć bratnimi stolicami i realizacji Via Baltica domagać się od Litwy, Łotwy i Estonii bardziej stanowczo? Bo to przecież sprawa wspólnego bezpieczeństwa NATO i w każdej stolicy winno to być zrozumiałe" – pyta dziś dziennik "Rzeczpospolita" piórem swojego redaktora naczelnego, Bogusława Chraboty.
Ale czemu jakaś droga miałaby budzić wielkie emocje? Bo Via Baltica to nie jest "zwykła" autostrada. To wielki projekt połączenia krajów bałtyckich z resztą Europy. Nie da się przecież nie zauważyć, że Litwa, Łotwa i Estonia to niestety rubieże Unii a dojazd do nich nie jest komfortowy. Połączenia lotnicze to nie wszystko.
Dlatego wymyślono potężny korytarz transportowy łączący Polskę z krajami bałtyckimi i Finlandią. E67 to europejska trasa pośrednia północ-południe, łącząca Europę Środkową z Finlandią. Na odcinku od Helsinek do Warszawy nazywana jest właśnie Via Balticą.
Ten projekt zaczął się rodzić wiele lat temu. Po rozpadzie Związku Radzieckiego był uważany za kluczowy w kwestiach gospodarczych, potem również militarnych.
Znaczenia korytarzy transportowych nie lekceważy również Chrabota, przypominając historie tzw. korytarza gdańskiego (odmowa jego budowy stała się jedną z przyczyn niemieckiego ataku na Polskę). Ale po wojnie to eksterytorialna autostrada łączyła Berlin Zachodni z resztą RFN. Teraz mamy tzw. korytarz suwalski, którego domaga się Rosja. Chce budowy eksterytorialnej autostrady łączącej Białoruś z obwodem królewieckim przez terytoria Polski i Litwy.
Ktoś ten projekt sabotuje?
Determinacja Rosji powinna dać nam do myślenia i zintensyfikować budowę Via Baltiki. Ta się jednak potwornie wlecze. Nie w Polsce: u nas wszystko jest gotowe, droga zbudowana. Czekamy na resztę krajów. Na Litwie działa tylko kawałek, całość – jak przypomina Chrabota – może będzie gotowa w roku 2030. "Na Łotwie i Estonii projekt wciąż jest w proszku. Skąd ta nieodpowiedzialność?" – pyta naczelny "Rz".
"Może więc czas, by wstrząsnąć bratnimi stolicami i realizacji Via Baltica domagać się bardziej stanowczo? Bo to przecież sprawa wspólnego bezpieczeństwa i w każdej stolicy winno to być zrozumiałe. Chyba że… inni szatani są tu czynni. Jeśli tak, to atrybuowane głównie mieszkańcom kraju nad Wisłą powiedzonko 'mądry Polak po szkodzie' może zmienić swój punkt narodowego odniesienia. Oby do tego nie doszło" – konkluduje Chrabota.
Dodaje też, że szczególnie dziś przydałaby się wygodna i szybka droga, która połączyłaby sąsiednie, ale jakby odległe kraje. Ma ona olbrzymie znaczenie militarne, ale i gospodarcze. Tym bardziej dziwi fakt, że najbardziej zainteresowane korzyściami kraje nic z tym nie robią. A przecież budowa tej trasy jest w znacznej mierze finansowana ze środków europejskich.