Nauka religii bije rekordy niepopularności. Według najnowszych danych na te lekcje we Wrocławiu chodzi tylko co dziesiąty uczeń szkoły ponadpodstawowej. W innych polskich miastach jest podobnie. Księża narzekają, że mają zły wizerunek, ale odpływu dzieciaków nie umieją zatamować.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na katechezę we Wrocławiu nie chodzi 89 proc. licealistów. Coraz więcej rodziców wypisuje dzieci także w podstawówkach – czytamy w Gazecie Wrocławskiej. Portal podaje, że w tym mieście padł kolejny rekord dotyczący liczby uczniów, którzy wypisali się z lekcji religii.
Ta maleje z roku na rok. Obecnie we Wrocławiu uczy się 80,5 tys. uczniów. W podstawówkach jest 47,5 tysiąca dzieciaków, w szkołach ponadpodstawowych 33 tysiące.
W liceach, technikach i zawodówkach na religię zapisało się jedynie ok. 4 tysięcy uczniów, czyli 11,31 proc. W poprzednich latach ten odsetek wynosił odpowiednio ponad 15 i ponad 18 procent.
W podstawówkach na religię chodzi więcej dzieci. Odsetek tych, które uczęszczają na katechezę wynosi 54,2 proc. Jak mówią nauczyciele, nawet mocno wierzący rodzice często nie posyłają dzieci na religię.
Dlaczego? Te lekcje w miarę możliwości mają być ustawiane na początku lub na koniec planu. Jeśli więc dziecko może nie iść na religię i wrócić do domu powiedzmy o godz. 14, albo iść i wrócić godzinę później, rodzice wolą wybrać pierwszą opcję.
Fakt chodzenia lub niechodzenia na religię jest bez znaczenia dla średniej ocen. Uczniowie pełnoletni sami decydują o tym, czy chcą chodzić na lekcje dodatkowe. Do wyboru mają religię, etykę i wychowanie do życia w rodzinie. I coraz częściej wolą się nie angażować religijnie.
– Na to składa się na pewno kilka czynników. Po pierwsze, jest to odzwierciedlenie poziomu religijności w Polsce, która, czy to się komuś podoba, czy nie, po prostu spada. Tegoroczny spadek we Wrocławiu jest spowodowany również sporym procentem uczniów ukraińskich, którzy dołączyli do polskich klas, a nie chodzą na religię. Znam przypadki, gdzie uczniowie tworzą tacy nawet 1/3 klasy – mówi Gazecie Wrocławskiej Maciej Rajfur, rzecznik Archidiecezji Wrocławskiej. Maciej Rajfur to pierwszy w Polsce rzecznik kurii, który nie jest księdzem.
– Do tego wszystkiego dochodzi negatywny obraz kościoła u nastolatków, a także ich rodziców, którzy o kościele słyszą czy czytają w mediach raczej w negatywnym kontekście. Nie przebija się ta dobra codzienność, tylko afery – dodaje.
Wrocław nie jest wyjątkiem na mapie
Jak czytamy na łamach "Wyborczej" jeszcze 5 lat temu na lekcje religii w szkołach w Łodzi chodziło 38 tys. dzieci. Z aktualnych danych udostępnionych przez Urząd Miasta Łodzi wynika, że w roku szkolnym 2024/25 o Bogu uczy się o 10 tys. dzieci i nastolatków mniej.
Najgorzej sytuacja wygląda w szkołach średnich. Tam uczy się 24 tys. uczniów, z czego zaledwie 3,5 tys. uczęszcza na religię. Łatwo policzyć, że 86 proc. nie jest zainteresowanych tymi zajęciami. Zamiast tego kończą lekcje godzinę wcześniej, lub pojawiają się w szkołach godzinę później. Bo tak mają ułożony plan.
Ale falę wypisywania dzieci z religii widać także w szkołach podstawowych. Tam dzieci znikają z zajęć chwilę po przystąpieniu do pierwszej komunii. – Później następuje gwałtowny spadek w klasach siódmych i ósmych. I jest on zbliżony do spadku w liceach – przyznał Piotr Bors, dyrektor Departamentu Pracy, Edukacji i Kultury w łódzkim magistracie.