2 września rozpoczyna się nowy rok szkolny. Rok przełomowy, bo po raz pierwszy od bardzo wielu lat z mocno okrojonym znaczeniem religii w szkołach. Moim zdaniem to chowanie głowy w piasek, zamiast zmierzenia się na poważnie z podstawą programową tego przedmiotu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Na lekcje religii w jakiejś formieuczęszczała większość dorosłych dziś osób. Jedni mieli ją już w szkołach, inni musieli na nią chodzić do salek katechetycznych. Słuchaliśmy o Biblii, Jezusie, Maryi, ale i całym złu (na czele z Halloween), które ma nas ciągnąć ku potępieniu. Tkwienie przy "jedynej słusznej religii" wynikało z polskich realiów i pozycji Kościoła w naszym kraju, ale na przestrzeni lat to znacząco się zmieniło. Polski Kościół ma problem z brakami nie tylko wśród wiernych, ale i... nowych księży w seminariach.
Te zmiany społeczne wspierane działaniami polskiego kleru sprawiły, że dziś przedmiot ten spychany jest na margines.
Uważam jednak, że potrzebuje on nie wykluczenia, a po prostu całkowitej zmiany podstawy programowej.
Religia w szkołach zatrzymała się dekady temu. Tak samo jak cały Kościół
Księża, zakonnice i katecheci z dnia na dzień mogą stracić pracę. Wszystko z powodu masowego odpływu uczniów z zajęć religii. Nietrudno jednak dziwić się rodzicom. Kolejne afery ciągnące się za Kościołem, mieszanie się w politykę, a przede wszystkim tkwienie przy nauczaniu, które w żaden sposób nie pasuje do dzisiejszych realiów, sprawiło, że przedmiot, na którym mieliśmy się uczyć o chrześcijaństwie, ale przede wszystkim moralności, miłości i zasadach, jak żyć dobrze, został zepchnięty na margines.
I słusznie. Polacy nareszcie zrozumieli, że chrześcijaństwo nie jest jedyną religią świata. Przestaliśmy w ciemno wierzyć w to, co opowiada ksiądz na kazaniu i w szkole. Nadszedł dobry moment na zrewidowanie tego, jakie miejsce w naszym życiu powinna zajmować religia. Ale nie oznacza to, że powinniśmy się przestać o niej uczyć.
Wychowywałam się w przekonaniu, że jeżeli nie wierzysz, to przynajmniej warto wiedzieć w co. Na świadectwach z religii mam piątki, a raz nawet szóstkę. Przyjęłam wszystkie sakramenty do bierzmowania włącznie. Ukończyłam nawet studia dziennikarskie na wydziale teologicznym (nie, nie u Rydzyka). Ale z Bogiem do dziś nie jest mi do końca po drodze. Nie zgadzam się z wieloma założeniami kościelnej doktryny. Jednak lekcje religii w szkołach moim zdaniem powinny być obowiązkowe. Tylko że ich forma musi zostać całkowicie zmieniona.
Religia na nowych zasadach. Nie jedna słuszna, a wiele możliwości
– Dziękuję, że tu jesteście, jak nakazuje nasza tradycja budowana od ponad tysiąca lat. Tradycja chrześcijańska, na której oparta jest nasza kultura, nasza codzienność i byt naszego narodu, a także przetrwania i istnienie naszego państwa, a przede wszystkim narodu – mówił w niedzielę 1 września prezydent Andrzej Duda na Jasnej Górze.
Szkoda tylko, że zapomniał o innej części naszego kulturowego dziedzictwa. Warto bowiem pamiętać, że chrześcijaństwo powstało na dawnych wierzeniach pogańskich, których elementy w naszej kulturze pozostały do dziś. Starsi górale podczas halnego wysypują mąkę, a w cerkwiach i kościołach Podhala, Karpat i nie tylko rzeźbione są przepiękne sześcioramienne rozety, które niegdyś miały mieć magiczne właściwości.
Może właśnie tego, skąd pochodzimy i w co wierzyliśmy jeszcze mniej więcej do XVI wieku, powinniśmy się uczyć na lekcjach religii? Bo choć pogan prawie już nie ma, to elementy ich wierzeń nadal są w nas żywe i warto je utrwalić dla kolejnych pokoleń.
Czytaj także:
Prawosławni, żydzi, buddyści i wyznawcy islamu są wśród nas. Nadszedł czas, żeby ich zrozumieć
Ale nie patrzmy tylko na przeszłość, bo i teraźniejszy świat, jest bardzo zróżnicowany religijnie. Ścieżki do Boga można szukać na niezliczoną liczbę sposobów. Ważne jest jednak, żeby rozumieć kulturę i tradycję innych wyznań. Sami podróżujemy, ale do Polski przyjeżdża także wielu imigrantów. I dlatego tak ważne jest zrozumienie, w co oni wierzą. Bo tak jak chrześcijaństwo jest częścią naszej kultury, tak inne religie ukształtowały ich kulturę.
Dlaczego polscy księża żyją w celibacie, a duchowni z cerkwi mają żony? Dlaczego wyznawcy islamu modlą się pięć razy dziennie, podczas gdy chrześcijanom wystarczy "zdrowaśka" rano i wieczorem plus wizyta na mszy w niedzielę. Z jakiego powodu przed wejściem do buddyjskiej świątyni zdejmuje się buty i nie siada się z nogami wyciągniętymi w kierunku posągu? O tym wszystkim nie rozmawia się z dziećmi ani młodzieżą na religii. I właśnie to trzeba zmienić.
Słowa "Allahu Akbar" wielu osobom kojarzą się wyłącznie z zamachami terrorystycznymi. Jednak nie trzeba głębokiego researchu, żeby zrozumieć, że oznaczają "Bóg jest wielki" i są modlitwą. W islamie wypowiada się je bardzo często. Mimo tego w masowej świadomości mają zupełnie inne znaczenie. Czym są świecie chanukowe i co oznaczają? Może gdyby ktoś w porę nauczył posła Brauna zrozumienia dla tradycji, nie mielibyśmy jednej z głośniejszych afer kulturowych w polskim sejmie.
Czytaj także:
Religia miała być miejscem, gdzie uczyliśmy się miłosierdzia, wybaczania i miłości. Dołóżmy do tego otwartość, zrozumienie i szacunek, a być może nasz świat stanie się odrobinę bardziej przyjazny. Zamieńmy przestarzałe zajęcia z "katolicyzmu" na nowe z religioznawstwa, żeby pokazać, jak wielobarwna może być nasza rzeczywistość. Zacznijmy uczyć o sektach i związanych z nimi niebezpieczeństwami, ale też nie straszmy dzieci i młodzieży światem, bo ten może ich wiele nauczyć.
Nie usuwajmy lekcji religii ze szkoły. Ale miejmy odwagę naruszyć wieloletni monopol księży i katechetów. Katolicyzm nie jest jedyną słuszną religią. W wielu religiach Bóg jest jeden, być może nawet ten sam, i tylko modlimy się do niego na różne sposoby. Właśnie tego powinno się uczyć na obowiązkowych zajęciach religii.