logo
Szymon Hołownia dostał serię trudnych pytań Fot. Filip Naumienko/REPORTER
Reklama.

Szymon Hołownia, marszałek Sejmu zawitał we wtorek do Pyrzyc w ramach cyklu spotkań "Pod jedną flagą". Jego wystąpienie przeszłoby bez większego echa, gdyby nie pani Krystyna. Była jedną z uczestniczek tego spotkania i postanowiła dopytać marszałka o kwestie dla niej istotne. Niektóre realne, niektóre mocno teoretyczne.

– Pan jest mądry, mądrze pan mówi. Przez ten rok nasze państwo się rozsypuje. Na granicy zachodniej Niemcy wwożą nam nielegalnych migrantów. Ma pan żonę i dzieci, powinien się pan o nie bać. Ja się boję o moją rodzinę. Pan nie wie, czy jakiś migrant pani żony nie napadnie – mówiła.

Hołownia w ogniu pytań

– Rządzicie od roku. Wcześniej były te same problemy, ale były rozwiązywane. Co się stało? – pytała pani Krystyna.

Hołownia postanowił dopytać, jakie problemy były rozwiązywane, a nie są.

– Służba zdrowia. Wcześniej były pieniądze na wszystko. Co się teraz stało? Termin mojej wizyty przesunięto o rok. To normalne? – pytała. 

– Wie pani, dlaczego na wszystko były pieniądze? Bo się zadłużaliśmy na potęgę. Dzisiaj musimy spłacać odsetki od długów – odparował Hołownia. I opowiedział jej o budżecie Polski na 2025 rok.

100 miliardów to odsetki od długów, które w większości zaciągnęli nasi poprzednicy. 80 miliardów to samo 800+. 200 miliardów złotych to są zbrojenia – wyliczał marszałek.

– 220 miliardów to środki na ochronę zdrowia. Mniej więcej drugie tyle to emerytury i renty, a na rentę wdowią pójdzie kolejnych kilka miliardów. Program in vitro – 500 mln. Łącznie wychodzi 900 mld, z których znaczna większość idzie do obywateli – mówił.

– To nie o to chodzi – denerwowała się pani Krystyna.

"Gadanie nic nie da"

Hołownia wyjaśniał, że na ochronę zdrowia przeznaczone zostanie 6,5 proc. PKB, czyli o kilka miliardów złotych więcej niż dotychczas. Mówił, że "zamiast łatać dziury" należałoby wprowadzić rozwiązania systemowe.

– Nikt nie miał odwagi zrobić tego przez ostatnie 30 lat – dodał. Mówił też, że w tej sprawie powinien porozumieć się rząd z opozycją, aby wypracować najlepsze rozwiązania.

– Samo gadanie nic nie da – odparowała pani Krystyna. 

Który z tych wydatków pani zdaniem jest do skasowania albo zmniejszenia? – zapytał swoją rozmówczynię Hołownia. Odpowiedzi nie uzyskał. Ale pani Krystyna jeszcze kilka razy przerywała wystąpienie, dzieląc się swoimi wątpliwościami.

Całe spotkanie, łącznie z pytaniami pani Krystyny i odpowiedziami Hołowni możecie obejrzeć poniżej.

– Dlaczego do budżetu są teraz bardzo małe wpływy? Kobieta z Krajowej Administracji Skarbowej, która poruszyła problem, że znowu są kradzieże, jest już do zwolnienia dyscyplinarnego? I co pan ma zamiar zrobić z naszą zachodnią granicą? – pytała.

Hołownia podkreślił, że pierwsze pytanie odnosi się do "bardzo poważnej sprawy" i poprosił o przekazanie mu tej informacji, nawet anonimowo. Obiecał nadać jej bieg.

Wyjaśnił też, że wpływy do budżetu są niższe m.in. dlatego, że spada inflacja.

– Minister finansów trąbi o tym cały czas – dodał.

"Nie pozwólmy, by Putin wygrał wojnę w głowach"

Przyznał też, że liczba migrantów, których Niemcy chcieliby odstawić do Polski, jest większa niż liczba tych, którzy dostali się do nas przez wschodnią granicę.

– Tak wybudowano tę zaporę na wschodzie, że ona była dziurawa jak sito i dlatego dziesiątki tysięcy ludzi szło do Niemiec. Teraz próbujemy ją uszczelnić, bo problemy na zachodniej granicy biorą się ze wschodniej – wyjaśniał.

Próbował przytoczyć przykłady z własnego życia, mówił o tym, że wychowywał się na "osiedlu bez ojców", bo praktycznie w każdej rodzinie tata pracował za granicą. Ale pani Krystyna go usadziła.

– Nie mówimy o panu – skomentowała ostro.

Hołownia tłumaczył dalej, że problemy Niemiec i innych krajów zachodniej Europy wynikają z ich dotychczasowej polityki migracyjnej. Mówił, że Polska na szczeblu unijnym blokuje rozwiązania, które mogłyby nam szkodzić.

– Nieprawda! – orzekła pani Krystyna.

– Rozmawiałem wczoraj z wiceministrem spraw wewnętrznych. Nie wiem, jakie pani ma źródła – odparł Szymon Hołownia.

Kobieta zarzuciła też Hołowni, że Polska nie ma strategii migracyjnej. 

– Zapoznałem się z nią w całości. Jest naprawdę profesjonalnie przygotowana. Wkrótce stanie się projektem rządowym – odparował Hołownia.

– Nasza granica będzie bezpieczna. Natomiast nie możemy pozwolić, aby Putin wygrał wojnę w naszych głowach i uczynił z nas gorszych ludzi, niż jesteśmy naprawdę – dodał.

Czytaj także: