W Paryżu od 14 do 20.10 odbywały się największe targi motoryzacyjne w Europie. I co jasno trzeba stwierdzić, był to renesans tego rodzaju imprez na Starym Kontynencie. W ostatnich latach każda kolejna edycja targów była coraz mniejsza, brakowało zarówno wystawców jak i ciekawych premier. Natomiast to, co zobaczyłem w Paryżu, przynosi sporo nadziei.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Oczywiście nie wszystkie firmy były obecne, ale z drugiej strony producenci z Francji, grupa Volkswagen, BMW, Cadillac czy Tesla przygotowali naprawdę ciekawe stoiska. No i byli oczywiście Chińczycy. Pokazali dużo ciekawych modeli, część po raz pierwszy w Europie, a część wręcz miała światowe premiery. Mówili dużo o swoich planach na rozwój na naszym kontynencie. Jednym słowem działo się naprawdę sporo i rozmowy z innymi uczestnikami potwierdzały, że nie tylko ja byłem pozytywnie zaskoczony.
Oczywiście sporo rozmów było na temat ostatniego głosowania w Europarlamencie w sprawie ceł na auta elektryczne z Chin. Ale jak już wspomniałem na samym początku, najwięcej o nich mówiono na stoiskach firm z Niemiec.
Przedstawiciele BMW czy Volkswagena potwierdzali, że ich firmy są zdecydowanie przeciwne i chcą, oraz że potrafią rywalizować z firmami z Chin bez dodatkowych wspomagaczy, które chce zaserwować Komisja Europejska. Natomiast sami Chińczycy oczywiście mówili, że cła są szkodliwe i niesprawiedliwe. Ale w następnym zdaniu koncentrowali się na tym, że ich plany nie ulegają zmianie. Chcą być w Europie i sprzedawać swoje pojazdy także Polakom. A te pojazdy mają być każdego rodzaju i napędzane każdym paliwem.
Właściwie każdy producent mówił, że zamierza inwestować w produkcję, a nawet całe łańcuchy dostaw budowane w Unii Europejskiej lub państwach ościennych jak Turcja czy Maroko. Co było bardzo znamienne, wręcz nalegali, abym przekazywał im swoje uwagi co do samochodów, które wystawiali i mówił, co mają poprawić, aby dopasować ofertę do wymagań klientów na naszym kontynencie.
Widać było także dumę z tego co osiągnęli. Wręcz chwalili się najnowszymi technologiami produkcji czy najbardziej zaawansowanymi materiałami. Zapraszali także do odwiedzenia ich centrów technicznych, które w większości przypadków są umieszczone w Niemczech.
Oczywiście zamierzam skorzystać z takich zaproszeń więc będzie można już niedługo przeczytać relacje z tego, co tam zobaczę.
Z ciekawostek to oprócz samochodów było sporo firm oferujących ładowarki do aut elektrycznych. I wśród nich zdecydowanie najlepsze stoisko miała polska firma Ekoenergetyka. Zawsze miło, gdy spotyka się nasze firmy na międzynarodowych targach. A szczególnie jeśli błyszczą one na tle konkurencji.
Na producentach z Europy nie będę się koncentrować, tak samo jak na tych z Korei czy USA. Moją pasją są samochody z Chin, więc po kolei przedstawię mam, co poszczególne marki pokazały w Paryżu. Kolejność będzie alfabetyczna dla porządku.
Aito
Ta firma miała największe stoisko ze wszystkich chińskich firm. Ale co ciekawe nie podano jeszcze żadnych szczegółów dotyczących oferty tego producenta. Według słów przedstawiciela marki potrzebują oni jeszcze około rok czasu, aby przystosować swoje samochody do europejskich wymogów. Zarówno pod względem hardware jak np. złącze ładowania, jak i software.
Cały ich pokaz dotyczył przede wszystkim technologii. Na przykład tego jak wykorzystują giga prasy do tłoczenia za jednym razem całych elementów nadwozia. Pokazano też niezwykle światła matrycowe, które są tak dokładne, że mogą na ścianie wyświetlić film jak rzutnik multimedialny.
Firma ma zamiar oferować na naszym kontynencie zarówno auta w pełni elektryczne jak i hybrydowe, przy czym ta hybryda działa na takiej zasadzie, że silnik spalinowy nie ma fizycznego połączenia z kołami. Napędza on jedynie generator prądu, który uzupełnia jego poziom w akumulatorze samochodu. Koła zaś wprawiane są w ruchu wyłącznie przez silnik elektryczny. Lub dwa silniki w wersjach z napędem na wszystkie koła.
Zaprezentowano wszystkie trzy modele tego producenta, Aito 5 to średniej wielkości SUV o długości ok. 4.7 m. Ma dwa rzędy siedzeń i naprawdę dobrej jakości wykonanie wnętrza. Pomimo że to najmniejsze i najtańsze auto w gamie, wyposażenie jest bardzo bogate. Nie zabrakło skórzanej tapicerki, kamer 360° czy wentylacji we wszystkich fotelach. Dodatkowo kierowca i pasażer w przednim rzędzie mogą rozkoszować się przyjemnym masażem.
Aito 7 od modelu 5 odróżnia się przede wszystkim tym, że jest dłuższy, ma trzy rzędy siedzeń i mieści 6 osób. Natomiast największe wrażenie zrobił flagowy Aito 9. To już konkurent dla Mercedesa Maybacha GLS. Potężny SUV o długości 5.2 m, który wręcz rozpieszcza luksusem.
Wszystko, czego się dotknie, jest bardzo przyjemne, drzwi otwierają się elektrycznie, a dywanik na podłodze auta ma tak długie włosie, że aż miałem ochotę ściągnąć buty, wchodząc do środka. Samochód może także parkować sam. W taki sposób, że kierowca wskazuje, w które miejsce ma wjechać auto i sam z niego wysiada. W ogóle firma jest jednym z liderów autonomicznej jazdy.
Oczywiście to jak dalece te funkcje będą dostępne u nas, zależy od uwarunkowań prawnych w Europie.
BYD
Muszę przyznać, że to stoisko mnie trochę rozczarowało. W końcu ta firma ma ogromne ambicje i chcę być liderem europejskiego rynku. A tymczasem pokazali tak naprawdę cztery samochody, w tym jeden, który zrobił potężne wrażenie, ale przynajmniej na razie nic nie wskazuje, aby był dostępny w Europie. Mowa o Yanwang U8. To potężny SUV o długości ponad 5 m, który nie tylko ma potężne zdolności terenowe, ale także potrafi zawracać w miejscu jak czołg, a nawet pływać jak amfibia.
U8 imponuje nie tylko swoją wielkością i możliwościami, ale także wykończeniem wnętrza, jest ono naprawdę premium i w każdym miejscu czuć, że nikt nie oszczędzał na kosztach, co ciekawe w tak drogim samochodzie drzwi otwierają się manualnie, a nie elektrycznie co wzbudziło moje zdziwienie, w końcu Chińczycy uwielbiają gadżety.
Samochód waży 4 tony, ale cztery silniki elektryczne o łącznej mocy 1300 koni mechanicznych zapewniają wręcz niesamowite osiągi jak na auto, które jest wielkości sporej przyczepy kempingowej. Oprócz tego pokazano Europejską premierę modelu Sea Lion 7.
To akurat auto, który może stać się w Europie bestsellerem, a przynajmniej wśród aut napędzanych tylko na prąd. Jest to bowiem sportowo stylizowany SW o długości 4 i 7 m, a więc bardzo popularnym w Europie rozmiarze. Porównaniu do Seala jest zbudowany na nowej platformie 3.0 EVO. Poprawia ona nie tylko sztywność nadwozia, ale przede wszystkim likwiduje jedną z wad platformy 3.0, czyli wolne ładowanie.
W Sea Lion 7 uzupełnienie baterii od 10 do 80 proc., czyli tak jak najczęściej robimy to na szybkich ładowarkach, potrwa nie 35 a 26 minut. Maksymalna moc ładowania osiąga 230 kW.
Auto będzie można wyposażyć w baterie o pojemności 93 kWh, Powinno zapewnić ponad 500 km w zasięgu w realnym użytkowaniu. Niestety na razie nie ujawniono ceny tego samochodu, ale z moich wyliczeń wynika, że powinna ona wynosić trochę powyżej 200 000 zł, a to jak najbardziej atrakcyjna kwota na tle tego co pokazuje konkurencja.
Czekam z niecierpliwością na premierę tego produktu i możliwość jazd testowych, gdyż stacjonarnie zrobił on naprawdę dobre wrażenie. Ma bardzo dynamiczny i elegancki wygląd, a w środku wykończenie jest naprawdę dobrej jakości.
Forthing
Ta firma ma bardzo specyficzne podejście do prowadzenia biznesu w Europie. Zamiast wchodzić na rynek samej, szuka w poszczególnych krajach dystrybutorów, którzy zrobią za nią całą robotę. Dlaczego też ich polityka modelowa oraz cenowa w różnych krajach potrafi być zupełnie inne. W Paryżu pokazali znanego już z Polski minivana U-TOUR, dużego hybrydowego vana V9, oraz zupełna nowość, czyli w pełni elektryczny sedan o nazwie S7.
Jeśli chodzi o V9 to jest to ciekawe auto, jest duże, ponad 5 m długości, i ma naprawdę ciekawie rozplanowane wnętrze. Siedzenia chowają się w podłodze, co jest naprawdę praktyczne. Dzięki temu możemy przewozić 8 osób lub 5 i naprawdę sporo bagaży. Auto nie zachwyca wykończeniem wnętrza, ale podobno jego cena ma być naprawdę atrakcyjna.
Jeśli chodzi o napęd to V9 jest hybrydą ładowaną z gniazdka. Natomiast konkretne dane nie zostały jeszcze ujawnione. S7 to tym bardziej ciekawy pojazd, że zgodnie z obietnicami producenta, jest to najbardziej aerodynamiczne seryjnie produkowane auto. Jego współczynnik Cx to 0,191. Dzięki temu zużycie prądu ma być bardzo małe a zasięg duży pomimo niezbyt dużej baterii o pojemności około 55 kWh.
Auto ma ciekawą sylwetkę, ale szczególnie w tylnej części nadwozia widać, że priorytetem była właśnie aerodynamika, a nie atrakcyjny wygląd. W środku mamy tanie i twarde plastiki oraz średniej jakości zestaw infotainment. I to wszystko byłoby do przyjęcia gdyby nie cena.
W Chinach ten samochód kosztuje, w przeliczeniu na złotówki, od 68 do 80 tysięcy złotych. Zazwyczaj w Europie cena jest dwukrotnie wyższa, co oznaczałoby koszt od 136 tysięcy złotych. Jednakże cennik Forthing S7 na Słowacji, a tam jest już dostępny, zaczyna się od 44,5 tys. euro, czyli 191 tysięcy złotych. Za taką cenę można już kupić dużo lepsze samochody jak Tesla Model 3 czy BYD Seal.
GAC
To było największe zaskoczenie tych targów, bowiem ta firma do tej pory nie sprzedawała pojazdów poza swoim własnym rynkiem. Jednakże konkurencja w Chinach jest coraz bardziej zacięta i także ta firma z Kantonu postanowiła rozpocząć zagraniczną ekspansję. I właśnie Europa ma być jednym z jej fundamentów.
W Paryżu pokazali cztery samochody i tak naprawdę wszystkie zrobiły duże wrażenie. Ale niewątpliwie największą gwiazdą był Hyptec SSS. W końcu supercar o linii nadwozia przypominającej Ferrari, z drzwiami otwieranymi jak w Lamborghini iktóry ma moc 1300 KM, nie może pozostać niezauważony.
Oprócz tego był jeszcze hybrydowy duży SUV, ale jestem przekonany, że największe szanse na dużą sprzedaż mają dwa pozostałe modele. Hyptec HT to pojazd, który przypomina Teslę Model Y tylko ulepszoną w wielu obszarach. Samochód jest większy, lepiej wyposażony oraz dużo staranniej wykonany. Fotele wyposażone są w masaże, wszystkie materiały wykończeniowe są naprawdę przyjemne, a tylne fotele można położyć praktycznie na płasko.
Dodatkowo w oparciach przednich foteli znajdują się stoliki, które swoją solidnością naprawdę imponują. Póki co nie ma podanych szczegółów technicznych, ale myślę, że auto w Europie będzie kosztować trochę powyżej 200 tysięcy złotych. Drugim modelem, który ma poważne szanse, aby pojawiać się często na ulicach, także Polskich miast, jest Aion V.
To auto jest na tyle udaną konstrukcją, że jest sprzedawane przez Toyotę jako BZ3X. To rodzinny SUV o długości 4.6 m, która zapewnia dobry balans między ilością miejsca dla pasażerów i bagaży a z drugiej strony łatwością parkowania i manewrowania w mieście. Auto nie jest pozycjonowane w klasie premium, ale nie brakuje w nim ciekawego wyposażenia takiego jak np. wentylacja foteli czy wbudowana lodówka z funkcją zamrażarki oraz możliwością podgrzewania posiłków.
W Chinach uwielbiają takie gadżety i producenci instalują je także w popularnych modelach. Firma zapowiedziała wprowadzenie do oferty dużej ilości modeli w różnych segmentach rynku oraz z napędami spalinowymi, hybrydowymi i w pełni elektrycznymi. Pierwsze samochody mają trafić do sprzedaży jeszcze w tym roku.
Hongqi
Marka jest już znana w Polsce z totalnie barokowego i potężnego modelu eHS9. W Paryżu zaś miała miejsce europejska premiera dwóch bliźniaczych aut, które są bardzo ważne dla tego producenta. Mowa o eH7 oraz eHS7, czyli odpowiednio limuzynie i SUVie.
Samochody wyróżniają się tym, że są pierwszymi konstrukcjami tej marki od początku zaprojektowanymi jako auta w pełni elektryczne. Dzięki temu mogą mieć bateria o pojemności nawet 111 kWh, to naprawdę dużo jak na pojazdy tej wielkości, oraz zbudowane są na platformie 800 V, która ma zapewnić ładowanie akumulatora od 10 do 80 proc. w zalewie 20 minut.
Choć firma zapewnia, że projektowała je z uwzględnieniem gustów europejskich nabywców to w ich stylistyce zdecydowanie widać wschodnie wpływy. Szczególnie jak się popatrzy na tylne światła. Natomiast całościowo są to atrakcyjne samochody zarówno na zewnątrz jak i w środku. Także materiały wykończeniowe i spasowanie poszczególnych elementów jednoznacznie pasuje do klasy premium.
A tak pozycjonuje się właśnie Hongqi. W końcu przez wiele lat samochody tej marki były przeznaczone tylko dla elity partyjnej. Jeśli chodzi o ceny, to podano tylko sam początek cennika. Limuzyna ma kosztować od 50 tys. euro a SUV od 54 tys. Nie są to ceny na bestseller, ale z drugiej strony auto tego rozmiaru i z takim wyposażeniem po prostu musi kosztować swoje.
Ambicje producenta nie kończą się bynajmniej na tych dwóch modelach. W ciągu najbliższych pięciu lat do oferty trafić ma kolejnych 10 samochodów. Jak ciekawostkę można było zobaczyć także jedną z najbardziej luksusowych limuzyn Hongqi czyli Sunflower. Tutaj mamy już pełny barok.
Leapmotor
O tej marce było w Paryżu zdecydowanie najgłośniej. Chociażby z tego względu, że w przeciwieństwie do firm z Chin była razem wystawiona z innymi markami koncernu Stellantis. W końcu to właśnie ta firma ma 20 proc. udziałów w Leapmotor i wyłączność na sprzedaż ich aut w Europie.
Producent pokazał na targach dwa znane nam modele (wstawić link do mojego tekstu o Leapmotor), była też jedna Europejska premiera, czyli model C16 oraz światowy debiut nowego modelu, nazwanego B10. C16 to tak naprawdę wydłużona i wyposażona w trzeci rząd siedzeń wersja modelu C10.
Jeśli moje obliczenia są poprawne, to samochód będzie kosztować poniżej 200 tysięcy złotych i może sprzedawać się w Europie naprawdę dobrze. W końcu elektrycznych i w miarę tanich aut mogących pomieścić więcej niż 5 osób zdecydowanie brakuje na rynku. Ze zmian technologicznych w stosunku do mniejszego brata warto wymienić architekturę 800 V.
Dzięki temu zlikwidowano dużą wadę modeli C10, czyli wolne ładowanie. Jeszcze ciekawiej wygląda B10. Choć wiemy o nim nie za dużo to przy długości 4.5 musi być tańszy od modelu C10 który sam w sobie jest naprawdę dobrze wyceniony, gdyż kosztuje w przybliżeniu 150 tys. złotych. I także będzie wspierał bardzo szybkie ładowanie 800 V. Samochód ma zadebiutować na rynku już niedługo i istnieją spore szanse na naprawdę dużą sprzedaż.
W końcu będzie można kupić i serwisować w tych samych miejscach co Peugeot czy Opel. W tym kontekście bardzo ciekawie brzmią słowa prezesa Stellantis, który powiedział, że nie boi się wewnętrznej konkurencji między Leapmotor a innymi markami koncernu. Patrząc, ile kosztują elektryczne Fiaty czy Citroeny i co za te pieniądze oferują, śmiem wątpić.
Maxus
Stoisko tej firmy było zdecydowanie najmniejsze z chińskich marek, bowiem firma zaprezentowała tylko jeden model, a mianowicie dostawczy eDeliver 5. I bardzo żałuję, bo liczyłem, że zobaczę naprawdę ciekawego elektrycznego pickupa, czyli eTerron 9. Natomiast należy podkreślić, że Maxus zbudował szeroką ofertę elektrycznych aut dostawczych, i to zdecydowanie większą niż europejskie marki.
Mamy więc małego eDeliver 3, który z racji wielkości akumulatora nadaje się tylko do miasta, większego eDeliver 5, który dzięki większej baterii może być używany także na krótkich trasach. A jeśli ktoś szuka auta dostawczego na dłuższe dystanse to zawsze może wybrać eDeliver 7.
Jak najbardziej można nim pojechać nawet na drugi koniec Europy. Wiem to z doświadczenia, bowiem do Paryża z Warszawy dotarłem właśnie takim samochodem. A dla tych, którzy potrzebują więcej przestrzeni jest model eDeliver 9.
Czytaj także:
Skyworth
Firma jest już znana z polskiego rynku, gdzie rozwija sprzedaż swojego jedynego modelu nazwanego K, ale było widać po jej stoisku, że ambicje mają dużo większe. Pokazali to co już znamy, czyli model K, koncepcyjną limuzynę Skyhome, oraz dwie zupełne nowości. Duże auto dostawcze, dla którego w sumie nie podano żadnych konkretnych informacji oraz naprawdę bardzo interesujący model Q.
To niezbyt duże miejskie auto ma charakteryzować naprawdę świetnym stosunkiem ceny do tego co oferuje. Architektura 800 V, duża bateria o pojemności nawet do 80 kWh oraz bogate wyposażenie seryjne, a to wszystko w cenie poniżej 30 tys. euro.
Jeśli samochód szybko trafi na rynek, to może naprawdę solidnie namieszać. Tym bardziej że w Turcji powstaje fabryka, która będzie produkować te auta więc nie będą one podległy cłom jeśli te ostatecznie wejdą w życie.
Xpeng
Konferencja tej marki była zdecydowanie najbardziej niezwykła ze wszystkich na tych targach. Przede wszystkim dlatego, że nie do końca była o samochodach. Głównym jej bohaterem była bowiem AI.
Tak, zaprezentowano nowy model auta, piękną limuzynę P7+, ale więcej niż o parametrach technicznych, mówiono o tym, że to jest samochód, przy którego projektowaniu użyto najwięcej AI z dotychczasowych konstrukcji. Podkreślono, że jego systemy autonomicznej jazdy bazują na danych przetworzonych przez AI.
Generalnie to słowo w czasie wystąpienia He Xiaopinga, czyli założyciela marki, było odmieniane na każdy możliwy sposób. A samochody, były gdzieś tam z boku. A szkoda, bo ta marka naprawdę ma co pokazać.
Nie tylko wspomniany już P7+, także piękne SUV G6 i G9, które w coraz szybszym tempie zdobywają serca europejskich klientów. Charakteryzują się bowiem bardzo nowoczesną konstrukcją oraz naprawdę rozsądnymi cenami.
***
W tym roku Paryż zaserwował nam naprawdę dużo atrakcji. Aż żałuję, że nie mogłem spędzić tam więcej czasu. To, czego mi natomiast brakowało to jazd testowych różnymi samochodami.
Rok temu w Monachium było sporo możliwości, aby pojeździć autami, do których na co dzień mało kto ma dostęp. Mam nadzieję, że za rok we Frankfurcie nad Menem, bo targi odbywają się na przemian we Francji i w Niemczech, organizatorzy powrócą do tego pomysłu. Bo w zeszłym roku cieszył się on naprawdę dużym powodzeniem.
W tym roku w Europie już nie będzie więcej tak dużych imprez targowych. Ale będą w Chinach i to już niedługo. I na pewno nie zabraknie tam wielu niespodzianek. W końcu producenci z Europy jasno deklarują, że będą starać się odzyskać utraconych klientów właśnie w Chinach.
A producenci z Chin będą konkurować między sobą. Także jak najbardziej będzie o czym pisać. Także już zapraszam na relacje z targów w Kantonie.