Rozpoznanie prowokatora na marszu Niepodległości nie jest łatwe. Ale środowiska "niepodległościowe" i "narodowe" są pewne, że na marszu (albo marszach) prowokatorzy się znajdą. Wiedzą też, gdzie ich szukać.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wiele o sposobie myślenia organizatorów prawicowo-narodowościowych igrzysk świadczy wpis Roberta Bąkiewicza. Ten przedstawiciel środowisk narodowych przez lata był organizatorem marszu, jako prezes stowarzyszenia. W wyniku jakichś wewnętrznych utargów, zatargów i potyczek przestał nim być, ale zapowiada, że i tak w marszu pójdzie.
Wystosował też apel na Twitterze, w którym zwraca się m.in. do policjantów. Wpierw zauważa, że wielu funkcjonariuszy wzięło sobie L4, domniemując, że "wielu z nich nie chce uczestniczyć w tym, co szykuje Tusk".
W rzeczywistości policja chce więcej pieniędzy, zarówno dla formacji, jak i na swoje pensje. Ale wróćmy do Bąkiewicza.
Były prezes stowarzyszenia organizującego Marsz Niepodległości ostrzega przed Tuskiem. Bo on na pewno coś knuje. "Dochodzi do nas coraz więcej informacji, że reżim Tuska planuje duże prowokacje podczas Marszu Niepodległości" – pisze Bąkiewicz, dodając, że "chcą, żeby Święto Niepodległości wyglądało jak dawniej za ich rządów".
Ale czy najsłynniejsze zamieszki były za Tuska?
I czy to tradycyjna już "wina Tuska"? W 2011 r. grupa uczestników marszu spaliła samochód telewizji TVN. W 2013 r. spłonęła instalacja pt. "Tęcza" na Placu Zbawiciela, zniszczono również budkę pod ambasadą Rosji. W 2014 roku doszło do poważnych starć z policją pod stadionem PGE Narodowy.
Od 2015 roku faktycznie bywało nieco spokojniej, ale potem nastąpiła kumulacja. W 2020 r. marsz odbył się w pandemii, mimo obowiązujących obostrzeń. Formalnie miał być "przejazdem", a nie przemarszem. Doszło do starć z policją, później do podpalenia racą okna jednego z mieszkań.
Największe zamieszki miały miejsce w rejonie ronda de Gaulle'a. Swoje miejsce w historii ma już "bitwa pod Empikiem" z roku 2020.
– Poziom agresji, którego doświadczaliśmy, był niespotykany. W naszą stronę latały hulajnogi, flary, kamienie. Obok nas doszło do pożaru wozu transmisyjnego TVP. Raca wpadła między kable, które zaczęły się palić, jeden z policjantów je gasił. Mój kolega dostał w głowę kawałkiem betonowej doniczki. Niestety kask ochronny nie wytrzymał i kolega trafił do szpitala ze wstrząsem mózgu. Nie był jedynym rannym po naszej stronie, a kilku kolegów przyznało się, że życie przeleciało im wtedy przed oczami – wspomina jeden z funkcjonariuszy na łamach "Gazety Policyjnej".
Potem do zamieszek doszło przy stacji PKP Warszawa Stadion.
Jak wytropić prowokatora?
Z lektury tweeta Bąkiewicza i odpowiedzi nań wiadomo, człowiek się prowokacji nie ustrzeże. Więc jakby się jakieś zamieszki jednak jakimś dziwnym trafem zdarzyły, to z pewnością ich sprawcami nie będą pokojowo jak zwykle nastawieni uczestnicy marszu.
Sam Bąkiewicz nie daje wytycznych co do tropienia prowokatorów. Ale już jego poplecznicy mają precyzyjne informacje na temat naturalnego habitatu elementu podburzającego. To okolice kamer TVN, TVP i – ogólnie rzecz ujmując – bezpośrednie sąsiedztwo dziennikarzy.
"Moja rada co roku: chcesz złapać prowokatorów, stań koło kamer TVN, oni wiedzą kto co kiedy jak. Nigdzie indziej nie trzeba Straży MN, tylko koło TVN!!" – pisze jeden z komentatorów Bąkiewiczowego tweeta. W podobnych duchu wypowiada się wielu innych. Niektórzy próbują z tego kpić, pytając, w jaki sposób uczestników marszu prowokował Empik, kiedyś zaś drzewa i kostka brukowa oraz inne elementy miejskiej infrastruktury.
Ale tu nie ma z czego żartować. Wiele osób całkowicie na serio pisze o "prowokujących" kamieniach czy kostce brukowej. "Sprawdzajcie czy jakiś dziwny remont nie jest przy trasie robiony, bo tam będą stosy kamieni, kostki brukowej! Każdy stosik dokumentujcie, oczy jak teleskopy i uszy jak radary! Czuwaj!" – radzi jeden z komentujących.
Bąkiewicz ma też radę dla policjantów. "Nie bierzcie udziału w przygotowywanych prowokacjach. Jeżeli jednak znajdziecie się w miejscu, w którym może dojść do prowokacji, zdejmijcie hełmy. To będzie jasny sygnał dla wszystkich, że jesteście razem z Polakami" – pisze.
Podejrzewam, że wielu policjantów nauczonych doświadczeniem lat poprzednich, szczególnie ci, którzy brali udział w bitwie pod Empikiem, raczej będzie wolało poprawić pasek pod brodą, zamiast go luzować.