logo
Trzecia rocznica śmierci Kamila Durczoka. Fot. MARCIN SMULCZYNSKI / SE/ EAST NEWS
Reklama.

Kamil Durczok zmarł 16 listopada 2021 roku w Katowicach. Jako powód zgonu dziennikarza podano zaostrzenie przewlekłej choroby i zatrzymanie krążenia. Zapisał się w historii jako dziennikarz telewizyjny, radiowy oraz publicysta.

Popularność zdobył dzięki pracy w telewizji, gdzie prowadził serwisy informacyjne. Od 1993 roku pracował w Telewizji Polskiej, natomiast w 2006 roku został dziennikarzem telewizji TVN. Kamil Durczok był redaktorem naczelnym i prowadzącym "Faktów" TVN.

Choć w jego życiu nie brakowało skandali (m.in. tych z oskarżeniami o mobbing i molestowanie seksualne), mógł liczyć na wsparcie żony. Z Marianną Dufek był w związku małżeńskim przez ponad dwie dekady. Owocem ich miłości był syn Kamil.

Ich drogi zaczęły się rozchodzić, gdy ona działała na południu Polski, on zaczął wielką karierę w Warszawie. Ich małżeństwo miało jeszcze sporo wzlotów i upadków. Ostatecznie nie udało im się wyjść z ostatniego kryzysu. Sprawa rozwodowa odbyła się 28 marca 2017 roku.

Po śmierci męża Dufek była aktywna publicznie. Opowiadała o przeszłości spędzonej z Durczokiem. Kilka razy też publikowała posty w social mediach o byłym mężu. Teraz w dniu jego 3. rocznicy śmierci postąpiła podobnie.

Pokazała zdjęcia dziennikarza z prywatnego archiwum. W kadrze widać m.in. ich psa. "Kochał dziennikarstwo i psy. To nas do końca łączyło. Reszta miłości i pasji była chwilowa. Dziś całą sforę ma już obok siebie. Trzy Borysy: briard, golden i owczarek. I owczarki Sasza i Dymitr. Kiedy na początku września odszedł nasz i trochę Jego też Borys III pomyślałam, że domknęły się kolejne drzwi. Wachuj ich tam na wiyrchu wszyskich Redaktorze" – napisała.

W ostatnich latach życia Kamil Durczok spędzał dużo czasu ze swoim ukochanym psem o imieniu Dymitr. Był to owczarek niemiecki. Po odejściu dziennikarza pupilem zajęła się jego mama.

W 2022 roku brat Durczoka, Dominik przekazał smutne wieści: "Dymisia wezwał Kamil. Walczyliśmy do końca. Niestety po wielu weterynaryjnych konsultacjach szanse naszego kochanego pieska na przede wszystkim brak cierpienia (pomijając pewność, że do pełni zdrowia by nie wrócił) były prawie zerowe".

Zwierzę od pewnego czasu miało problemy zdrowotne. "Od 1,5 miesiąca zmagał się z pogłębiającym się niedowładem czterokończynowym. Niestety dotychczasowe ścieżki leczenia oraz szerokie konsultacje środowiska weterynarzy na Śląsku nie przyniosły oczekiwanych efektów" – pisał brat Durczoka.