Biznes, pasja, czy szaleństwo - Mikołaj Placek, prezes Oknoplastu wydał kilka milionów euro, by jego firma została top sponsorem włoskiego Interu Mediolan. W rozmowie z NaTemat prezes mówił o piłce, biznesie i... Puszczy Niepołomice.
Drugiego stycznia Oknoplast podpisał wart kilka milionów euro kontrakt, na mocy którego przez półtora sezonu będzie, obok Pirelli i Nike, głównym sponsorem 18-krotnego mistrza Włoch. Po konferencji rozmawialiśmy z prezesem spółki o sportowych i biznesowych wyborach na najbliższe lata.
Włoska liga nie ma najlepszego wizerunku – mówi się, że piłkarze grają bardzo taktycznie, mało tam popisów technicznych. Z drugiej strony słyszane są wciąż echa afery korupcyjnej – jaki wpływ miało to na waszą decyzję
Wizerunek jest, jaki jest, nam przyświecał cel biznesowy – jesteśmy drugą firmą we Włoszech pod względem liczby sprzedawanych okien, jesteśmy jedną z pięciu największych firm w Europie. Chcemy zwiększyć rozpoznawalność marki w Italii, zwiększyć sprzedaż – to były dwa główne cele, dla których zdecydowaliśmy się sponsorować Inter Mediolan.
Bycie top sponsorem klubu jest rzeczą niesamowicie prestiżową, bo i klub jest bardzo prestiżowy. Prezes Moratti sam wybiera sobie sponsorów, sprawdzając ich wcześniej. Moratti nie może sobie pozwolić na takich sponsorów, z jakimi nie mają problemu inne kluby – firmy bukmacherskie, czy firmy o złej reputacji.
Kontrakt z Interem pozwala Wam wykorzystywać w materiałach reklamowych wizerunki piłkarzy – ma Pan upatrzonych jakichś swoich ulubieńców, czy w reklamach pojawi się cała drużyna?
Myśleliśmy na pewno o Maiconie i Javierze Zanettim – póki co to jest tych dwóch piłkarzy, zobaczymy, może po drodze coś się jeszcze urodzi. Ich wizerunek możemy wykorzystywać w całeł Europie, ale przede wszystkim chodzi nam o rynek włoski.
Piłkarze to jest jeden element promocji, drugim jest logo top sponsora Interu. To jest coś, co w mojej opinii ma jakąś duszę i wagę.
W Interze gra wielu piłkarzy z ameryki południowej – przeszło Wam przez myśl, żeby za ich pomocą wypromować się właśnie w za oceanem?
Przez myśli mi przeszło, nie powiem, ale szczerze mówiąc, koncentrujemy się na Włoszech. Inter jest jednak brandem międzynarodowym i po ukazaniu się informacji, że zostaliśmy jego top sponsorem – o całej sprawie napisała nawet japońska agencja informacyjna. Widziałem też wpisy w Indonezji i Ameryce Południowej.
Oknoplast zainwestował w zagraniczny klub, spotkałem się z głosami, że przed Euro 2012 warto inwestować w kluby polskie – myślicie o takim ruchu?
Na każdym rynku mamy inną strategię – jeżeli chodzi o Inter Mediolan, decyzja była stricte biznesowa i dotyczyła głównie rynku włoskiego. Jeśli chodzi o Polskę – tutaj nasza strategia marketingowa jest zupełnie inna. Jesteśmy, co prawda, lokalnie, sponsorem drugoligowego klubu Puszcza Niepołomice, ale tu chodziło o lokalną społeczność, dlatego postanowiliśmy zasponsorować ten klub jakiś czas temu.
Podejrzewam, że i kontrakt nieco niższy
Nieco mniejszy, tak (śmiech). Polska piłka jest ciekawa, ale nie ma jednak najlepszego wizerunku.
Włochy to drugi największy rynek dla Was i na tym rynku jesteście drudzy – jaki procent przychodów zawdzięczacie rynkowi włoskiemu?
Nie jesteśmy na giełdzie, więc nie musimy się wszystkim chwalić. Pozytywną tego stroną jest właśnie to, że nie musimy informować inwestorów, więc nie udzielamy tak szczegółowych informacji – również po to, by nie wykorzystała ich nasza konkurencja.
Ale połowa przychodów spoza Polski?
Tak, 50 procent mamy zza granicy – z siedmiu rynków, na których mamy swoją sieć sprzedaży.
Eksportujecie do kilkunastu europejskich krajów, macie własną sieć sprzedaży w 8 z nich. Musicie myśleć o kolejnych – w którym kierunku chcecie się rozwijać?
Powiem tak, przez najbliższych kilka lat mamy dużo roboty na tych ośmiu rynkach, natomiast interesującymi rynkami będą dla nas kraje beneluksu, może zejdziemy na południe, zaczynamy w tej chwili budować struktury na Słowenii. Może też Serbia, Chorwacja, Szwajcaria.
Inwestycja w Inter to trochę biznes, trochę pasja i trochę promocja. W jakich proporcjach?
Najważniejszy jest biznes. Pasje moje, są moimi pasjami, ale jakby nie było biznesu, to i pasji by nie było. Chcieliśmy wejść na włoski rynek, podbudować naszą markę, wzmocnić rozpoznawalność. Myśleliśmy też o innych formach, ale piłka nożna jest we Włoszech religią. Połowa ludności to kibice, a Inter jest jedną z drużyn tzw. Wielkiej Trójki, ma 8 milionów kibiców. Dla nas to oznacza 8 – 9 milionów potencjalnych klientów.
Mówił pan, że połowa sprzedaży trafia za granicę, zatrudniacie około 800 osób – jak na Wasz biznes wpływa umocnienie się złotego do euro i, z drugiej strony, podniesienie składki rentowej po stronie pracodawców?
Składka rentowa wpływa na nas w jakiś sposób, ale ja to rozumiem. Jesteśmy w takiej sytuacji gospodarczej, w jakiej jesteśmy i rząd musi skądś brać te pieniądze. Jeżeli jest to przejściowe, to jest w porządku. Gorzej, jakby miało zostać na stałe – póki co podchodzę do tego ze zrozumieniem.
Mocny złoty wpływa, oczywiście, na nasze marże – stąd ten ruch, budowanie pozycji na rynkach zachodnich. W tym wypadku jesteśmy w stanie nie konkurować ceną i te ceny podnosić.
Gdzie się najlepiej zarabia, gdzie macie najwyższe marże?
Na różnych rynkach ta marża pierwszego stopnia bywa wyższa, lub niższa. Trzeba wziąć pod uwagę, że rynek okien w Europie jest bardzo konkurencyjny – producentów jest około 20 – 30 tysięcy. Tak naprawdę nie ma wielkich różnic między marżami na różnych rynkach. W tej chwili trzeba zwiększać produkcję i starać się nieco podnosić marże globalnie.
Przychody w zeszłym roku to 342 miliony złotych. Nie powie mi pan, jaką macie marże i zysk?
No nie powiem. O zysku też trudno mówić, bo grudzień jeszcze nie policzony, więc jeszcze za wcześnie.
Giełda.
Giełda... Ciekawy temat, interesujący, ale nie w tym momencie. Nie mamy problemów z płynnością, nawet mamy nadpłynność. Póki co jesteśmy w stanie finansować się z kredytów i środków własnych. Wejściu na giełdę musi przyświecać jakiś cel – póki co takiego celu nie mamy.