Prezydent Andrzej Duda udał się z wizytą do Armenii. Tam został zawieziony w m.in. do miejscowości Kerki. Problem w tym, że to rejon, który Armenia odebrała Azerbejdżanowi. Władze Azerbejdżanu uznały, że to wymierzona w ich kraj prowokacja i rozpętały piekło dyplomatycznych protestów. Na dywanik w Baku został wezwany polski ambasador.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Trudno było przypuszczać, że podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w Armenii coś może pójść nie tak. A jednak poszło, i to bardzo. Jak do tego doszło? Trudno dziś powiedzieć, kto zawinił. Duda faktycznie mógł zostać wykorzystany przez Armenię, ale dziwi fakt, że nikt z doradców i korpusu dyplomatycznego go nie ostrzegł.
Można też zadać pytanie, czy Duda faktycznie zrobił coś niestosownego. Bo zdania na ten temat z pewnością będą podzielone. Faktem jest, że ambasador został wezwany na dywanik właśnie z powodu Dudy.
Co się stało w Azerbejdżanie?
Jak informuje Biełsat, prezydent Andrzej Duda odwiedził z misją UE terytorium, które Baku uznaje za okupowane przez Ormian. Władze w Azerbejdżanie oceniły tę wizytę jako co najmniej nieprzemyślaną.
"Wyrażono protest w związku z wizytą prezydenta Polski Andrzeja Dudy w regionie przy granicy Armenii i Azerbejdżanu, w okolicy miejscowości Kerki, która jest wciąż pod okupacją Armenii. Wziął tam udział w antyazerbejdżańskiej propagandzie wraz z misją UE w Armenii, mimo wcześniejszych ostrzeżeń ze strony Azerbejdżanu" – podało w komunikacie ministerstwo spraw zagranicznych Azerbejdżanu.
Na nocie nie poprzestało. Do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Baku został wezwany Charge d'affaires Polski w Azerbejdżanie Michał Greczyło.
Karabach jest uznawany na arenie międzynarodowej za terytorium Azerbejdżanu. Jednak etniczni Ormianie zamieszkujący ten region cieszyli się niezależnością od Baku od wojny na początku lat 90. XX wieku.
Duda i Azerbejdżan. O co chodzi w aferze?
Prezydent odwiedził polski personel w punkcie obserwacyjnym Misji UE. Misja została ustanowiona w lutym 2023 roku na okres dwóch lat, a jej celem jest m.in. monitorowanie sytuacji i patrolowanie pogranicza Armenii i Azerbejdżanu. Szefem Misji Unii Europejskiej w Republice Armenii (EUMA) jest Markus Ritter, a wiceszefem jest Polak – Marek Kuberski.
Konflikt między Armenią a Azerbejdżanemtrwa od czasu uzyskania przez oba państwa niepodległości. Stało się to po rozpadzie ZSRR na początku lat 90. zeszłego wieku. Chodzi oczywiście o historię kilku rejonów i spory, czyje powinny być.
"Po ostatnich etapach wojny w 2020 i 2023 r. Azerbejdżan odzyskał kontrolę nad Górskim Karabachem – odizolowanym regionem w świetle prawa międzynarodowego przynależącym Azerbejdżanowi, lecz zamieszkanym do ubiegłego roku głównie przez ludność ormiańską. Do czasu azerskiej ofensywy w 2023 r. istniała tam nieuznawana republika wspierana przez Armenię" – przypomina Biełsat.
"Mimo deklarowanych celów przyczyniania się do stabilności w regionie i budowania zaufania między Azerbejdżanem a Armenią, misja jest intensywnie wykorzystywana jako antyazerbejdżańskie narzędzie propagandowe" – czytamy w komunikacie MSZ Azerbejżdanu.
Azerscy dyplomaci dodają, że "ta prowokacja jest sprzeczna ze stosunkami Azerbejdżanu i Polski i konieczne jest powstrzymywanie się przed krokami, które mają wpływ na uzasadnione interesy bezpieczeństwa Azerbejdżanu".
Duda w Armenii
– W niedługim czasie Polska obejmie przewodnictwo w Radzie Unii Europejskiej. Kwestia zbliżania Armenii – wielkiego narodu o wielotysiącletniej historii – do wspólnoty europejskiej ma dla nas ogromne znaczenie – mówił Andrzej Duda podczas konferencji prasowej z armeńskim prezydentem Wahagnem Chaczaturianem.
– Trzeba pamiętać o tym, że Armenia na poziomie państwowym przyjęła chrześcijaństwo w IV wieku, można więc śmiało mówić, że jest pierwszym na świecie państwem prawdziwie chrześcijańskim. Nie ma żadnych wątpliwości, że wkład Armenii w rozwój cywilizacji europejskiej jest ogromny – dodał prezydent Polski.