Władze Queensland w Australii poinformowały na początku tygodnia, że z laboratorium w tym kraju zniknęły setki próbek śmiertelnie niebezpiecznego wirusa. Trwa dochodzenie w tej sprawie. Co istotne, incydent miał miejsce w 2021 roku.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Setki próbek śmiertelnego wirusa Hendra zaginęło w 2021 roku w wyniku błędu w zakresie bezpieczeństwa biologicznego w państwowym laboratorium w Queensland w Australii.
Jak donoszą media w tym kraju, już wszczęto dochodzenie w tej kwestii. – To stanowi poważne naruszenie protokołu bezpieczeństwa biologicznego – powiedział w poniedziałek minister zdrowia Tim Nicholls.
W Australii z laboratorium zniknęły setki próbek groźnych wirusów
Co ważne, sytuacja miała miejsce trzy lata temu, ale dopiero teraz o tym poinformowano. Według raportu z sierpnia 2023 roku z Public Health Virology Laboratory w Queensland zaginęło 323 fiolki zawierające różne zakaźne wirusy. Wówczas odkryto, że nie jest jasne, gdzie są te próbki.
Materiał, który zawierał próbki wirusa Hendra, lyssawirusa i hantawirusa, najprawdopodobniej zaginął, gdy zepsuła się zamrażarka, w której przechowywano próbki. Raczej ich nie skradziono, a po prostu ktoś zaniedbał wypełnienie dokumentów przy przenoszeniu.
Główny Inspektor Zdrowia dr John Gerrard stwierdził, że naruszenie zasad prowadzenia dokumentacji jest poważne, ale na szczęście ryzyko dla ludzi jest bardzo niewielkie.
– Warto zauważyć, że poza zamrażarką niskotemperaturową próbki wirusa uległyby bardzo szybkiej degradacji i stałyby się niezakaźne – wyjaśnił.
– W ciągu ostatnich pięciu lat w Queensland nie wykryto żadnych przypadków Hendra ani Lyssavirus wśród ludzi, a w Australii nie odnotowano żadnych przypadków zakażeń wścieklizną u ludzi – dodał.
Wirus Hendra to choroba, która występuje w Australii
Wirus Hendra jest chorobą odzwierzęcą, co oznacza, że może przenosić się ze zwierząt na ludzi. W 1994 roku wirus rozprzestrzenił się w stajniach wyścigowych na przedmieściach Brisbane w Hendrze, zabijając trenera i 13 koni.
Od tego czasu w Australii odnotowano 66 ognisk choroby, w wyniku których zmarły cztery osoby i dziesiątki koni.
Na stronie polskiego resortu zdrowia można z kolei przeczytać, że "zakażenie wirusem Hendra jest rzadkim zakażeniem wirusowym wywoływanym przez wirusa Hendra, które charakteryzuje się występowaniem objawów grypopodobnych (gorączka, bóle mięśni, bóle głowy, senność), które pojawiają się po około tygodniu od bliskiego kontaktu z płynami ustrojowymi zakażonych koni".
"Opisywano również objawy neurologiczne (np. zawroty głowy, splątanie, ataksja) i postępującą niewydolność oddechową prowadzącą do śmierci" – czytamy. W kwestii koni obecnie dostępna jest szczepionka.
Hantavirus należy za to do rodziny wirusów, które mogą powodować poważne choroby i śmierć, a lyssavirus to grupa wirusów, które powodują wściekliznę.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.