Sekretarz generalny NATO Mark Rutte powiedział w czwartek, że nadszedł czas, aby "przejść do mentalności wojennej" i ostrzegł, że członkowie Sojuszu Północnoatlantyckiego nie są przygotowani na groźbę przyszłego konfliktu z Rosją.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Szef NATO znów ostrzega przed zagrożeniem ze strony Rosji
Szef NATO Mark Rutte uważa, że Moskwa "przygotowuje się do długoterminowej konfrontacji" z Zachodem. Określił obecną sytuację bezpieczeństwa jako "najgorszą" w swoim życiu. – Nie jesteśmy gotowi na to, co nas czeka za cztery, pięć lat – powiedział, wzywając członków NATO do zwiększenia wydatków na obronę.
Przypomnijmy, że państwa członkowskie NATO zobowiązały się do 2024 roku przeznaczać na obronność co najmniej 2 proc. PKB. Były premier Holandii stwierdził, że "potrzebne będzie znacznie więcej", gdyż niebezpieczeństwo "zbliża się do nas z pełną prędkością".
Rutte przypomniał też, że w czasie zimnej wojny państwa UE wydawały na obronność ponad 3 proc. PKB. – Jeśli teraz nie wydamy więcej pieniędzy, aby zapobiec wojnie, później zapłacimy o wiele wyższą cenę, walcząc z nią – padło.
Co ważne, obecnie Rosja przestawiła się na gospodarkę wojenną, a jej wydatki na obronę w 2025 roku mają stanowić jedną trzecią części rosyjskiego budżetu i być na najwyższym poziomem od czasów zimnej wojny.
Szacuje się, że obecnie średnie wydatki na obronność państw członkowskich NATO w Europie i Kanadzie wynoszą 2 proc., ale nie wszystkie z nich spełniają ten cel. Ponad 3 proc. w UE wydaje tylko Polska, Estonia, Łotwa i Grecja.
Tusk i Macron w Warszawie o wojnie w Ukrainie
O bezpieczeństwie w Europie i wojnie w Ukrainie rozmawiał także w czwartek w Warszawie z polskimi władzami prezydent Emanuel Macron. "Wyrażam uznanie dla roli Polski od początku agresywnej wojny Rosji w Ukrainie. Nie będzie pokoju w Ukrainie bez Ukraińców, a bezpieczeństwa w Europie bez Europejczyków, kontynuujmy wspólną pracę, aby to osiągnąć" – podkreślił w serwisie X Macron w podsumowaniu tej wizyty.
– Rozmawialiśmy o naszej wspólnej pracy na rzecz sprawiedliwego pokoju w Ukrainie. (...) Europa potrzebuje dzisiaj liderów jednoznacznie myślących o rosyjskiej agresji, którzy są poważani na świecie i mają jasny obraz tego, jak powinna wyglądać przyszłość w Europie – powiedział z kolei premier Donald Tusk podczas konferencji z Macronem.
Tymczasem Rosja po raz kolejny straszy Ukrainę i Zachód nową bronią. Mowa o pocisku balistycznym Oriesznik, który może przenosić głowicę jądrową. Władimir Putin zapowiada dalsze testy tej technologii, a amerykański wywiad ostrzega przed kolejnym atakiem, który może nastąpić w nadchodzących dniach.
Oriesznik jest pociskiem balistycznym średniego zasięgu, eksperymentalnym modelem opartym na starej technologii RS-26 Rubież. Pierwsze użycie tej broni miało miejsce 21 listopada, kiedy to pocisk został wystrzelony z Moskwy i w przeciągu paru minut spadł na miasto Dniepr. Rosja miała użyć go jako odpowiedź na ukraińskie ataki z wykorzystaniem amerykańskiej broni dalekiego zasięgu.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.