Pękające szyny, zerwana trakcja i odmawiający posłuszeństwa tabor. Tak siarczysty mróz uderza w PKP i sprawia, że wraca typowy już zimowy scenariusz - opóźnienia, marznący podróżni i coraz większy chaos w rozkładach.
- Za tego Nowaka to jednak wszystko zimą działa. Musiał tych kolejarzy nieźle przestraszyć! - usłyszałem w pociągu nie dalej, jak przedwczoraj. Jednak dzisiaj jadąc tą samą trasą musiałem już poczekać na niego o 15 minut dłużej. Łatwo się domyślić, jakie musiało być rozczarowanie starszej pani, która mówiła te słowa, jeżeli i dzisiaj chciała gdzieś pociągiem dojechać.
Bo po ubiegłorocznym, już wręcz legendarnym chaosie na kolei słysząc zapowiedź nawet najmniejszego opóźnienia, wyobrażamy sobie koniec spokojnej podróży. A atak mrozu powoduje, że na dworcach informują o kolejnych problemach coraz częściej
Utrzymująca się od kilku dni temperatura na poziomie - 20 stopni Celsjusza powoduje, że w wielu miejscach w kraju pękają szyny, lub zrywa się zmarznięta i obciążona trakcja. Z powodu mrozu problemy z właściwym działaniem miało też kilka składów.
Część pasażerów musiała dziś czekać na swój pociąg już nawet trzy godziny. Ci, którzy mieli więcej szczęścia doczekali się jego przyjazdu po godzinie. Sporo najpoważniejszych utrudnień zanotowano w okolicach Łodzi, gdzie przez kilka godzin pociągi omijały stację Łódź-Widzew.
Jak poinformowało PKP, w całym kraju pracuje około trzech tysięcy pracowników pogotowia technicznego.
Temperatura w dół, słupki sondaży też?
Nikt jeszcze nie znalazł dobrego sposobu, by poradzić sobie siłami przyrody. I trudno oczekiwać, by rząd potrafił zwyciężać z mrozem. Ale nowemu ministrowi transportu ciężka zima z pewnością nie pomoże.
Po spektakularnej porażce organizacyjnej na PKP w ubiegłym roku w głowach większości Polaków wciąż panuje przekonanie, że za każdą minutę, którą marzną w oczekiwaniu na opóźniony pociąg, głową powinien odpowiedzieć sam minister.
Sławomir Nowak długo bowiem będzie musiał odpowiadać za błędy i zaniechania swojego poprzednika, Cezarego Grabarczyka. To wręcz pewne, że jeżeli zimowe problemy na kolei się utrzymają, wielu zacznie mieć to za złe właśnie jemu.
Ale dla ministra Nowaka może być to też świetna okazja, by winy Grabarczyka z siebie zdjąć. Wystarczy tylko, eskalacji problemów polskich podróżnych dzięki niemu nie nastąpiła.