Polski Urząd do Spraw Cudzoziemców wydał ostrzeżenie dotyczące fałszywych listów, które rzekomo wzywają obywateli Ukrainy przebywających w Polsce do odbycia służby wojskowej. Urząd stanowczo zaprzeczył, jakoby był autorem takich dokumentów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"W związku z otrzymanymi sygnałami o fałszywych pismach wysyłanych do obywateli Ukrainy, Urząd do Spraw Cudzoziemców wyjaśnia, że nie jest autorem wezwań do odbycia służby wojskowej" – napisano w specjalnym komunikacie Urzędu ds. Spraw Cudzoziemców.
Tajemnicze pisma do Ukraińców. Urzędnicy reagują
"Sprawa dotyczy pism podszywających się pod Urząd do Spraw Cudzoziemców. Wzywają one obywateli Ukrainy do odbycia służby wojskowej, grożąc odpowiedzialnością prawną i ekstradycją" – dodano.
Urząd do Spraw Cudzoziemców zaznacza, że nie jest autorem tego typu listów. Tak wygląda to pismo.
Nie jest wykluczone, że te pisma to rosyjska dezinformacja. Jest ona dla Moskwy narzędziem strategicznym, które Kreml stosuje w celu wpływania na opinię publiczną, destabilizacji społeczeństw, siania niepewności i realizacji swoich interesów geopolitycznych.
Kampanie dezinformacyjne są realizowane za pomocą różnych środków, takich jak fałszywe wiadomości, manipulowanie faktami, prowokacje czy operacje psychologiczne. Fałszywe pisma dla Ukraińców wpisują się w ten schemat.
Dalszy ciąg artykułu pod naszą zbiórką – pomóżcie seniorom razem z nami!
Co jednak ważne, Ukraińcy mają obecnie problemy na froncie. Więcej ukraińskich żołnierzy zdezerterowało w pierwszych 10 miesiącach 2024 roku niż w poprzednich dwóch latach razem wziętych, a prokuratorzy wszczęli 60 tys. spraw przeciwko żołnierzom za porzucenie swoich pozycji – takie dane podał niedawno wpływowy "Financial Times".
Sytuacja na froncie w Ukrainie pozostaje trudna
Analitycy wojskowi cytowani w raporcie "FT" przypisali wzrost liczby dezercji niezdolności Ukrainy do rotacji wojsk i zapewnienia odpowiedniego odpoczynku, co prowadzi do wyczerpania, problemów ze zdrowiem psychicznym i rosnącej liczby ofiar. Jeden oficer z 123 Brygady ujawnił gazecie, że jego jednostka nie miała żadnej rotacji w ciągu trzech lat wojny.
O ocenę tych danych zapytaliśmy wówczas gen. Waldemara Skrzypczaka. – Na tę sytuację składają się dwie rzeczy. Ukraińcy: Zełenski, ich dowódcy nie mają pomysłu na to, jak tę wojnę skończyć – zaczął tłumaczyć naTemat.pl wojskowy, dodając, że straty, jakie ponosi armia ukraińska w tym roku, są tak duże, wręcz przerażające.
– Żołnierze są tego świadkami, w związku z tym nie chcą być ofiarami złego dowódcy, czy gierek politycznych w Kijowie, które nic Ukrainie nie przynoszą – wskazał generał.
W raporcie "FT" pojawił się też wątek dezercji ze szkoleń w Polsce. – O tym się nie mówi, ale to jest tajemnica poliszynela, że dezercje w Polsce mają miejsce – wyjaśnił były dowódca Wojsk Lądowych, wskazując, że ten proces trwa od dłuższego czasu.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.