Trump rozpętał burzę. Oto dlaczego groźby w stronę Panamy to krok do globalnego kryzysu
Najnowsze groźby Donalda Trumpa mogły wzbudzić niepokój. Nie tylko w regonie, ale dosłownie na całym świecie. Tym bardziej że jego ostatnie wypowiedzi są w zadziwiającym tonie. I nie chodzi tu tylko o Kanał Panamski.
Suwerenność nad Kanałem Panamskim jest "niepodlegająca negocjacjom" – to reakcja władz Panamy po tym, jak Donald Trump odmówił wykluczenia użycia siły militarnej w celu przejęcia kanału. Minister spraw zagranicznych Panamy, Javier Martínez-Acha odpowiedział wprost, że "jedynymi osobami odpowiedzialnymi za obsługę kanału są Panamczycy i tak już pozostanie".
Jak przypomina BBC, przez dziesięciolecia kontrolę nad Kanałem Panamskim sprawowały Stany Zjednoczone, ale na mocy traktatu podpisanego przez nieżyjącego już prezydenta USA Jimmy'ego Cartera w 1977 r., dokładnie 31 grudnia 1999 r. kanał został przekazany Panamczykom.
I właśnie tę przełomową decyzję Cartera, Trump publicznie nazwał "wielkim błędem". 7 stycznia powiedział dokładnie: "Spójrzcie, Kanał Panamski jest niezbędny dla naszego kraju. Jest obsługiwany przez Chiny. Chiny! A my daliśmy Kanał Panamski Panamie, nie daliśmy go Chinom. A oni go nadużyli. Nadużyli tego prezentu. Nawiasem mówiąc, nigdy nie powinien zostać przekazany".
– Opinie Trumpa, że mówił o pewnej kwocie pieniędzy, nie są prawdziwe. Nie otrzymaliśmy żadnej oferty, niech to będzie jasne – uciął Martínez-Acha.
Donald Trump zainteresował się również Grenlandią, przypomnijmy: chciał ją kupić już podczas swojej pierwszej kadencji w Białym Domu. Tylko że wtedy chyba nikt nie traktował tego poważnie.
Teraz zwiększa presję na Danię, co rodzi pytania o przyszłość strategicznej wyspy. Dlaczego Grenlandia nagle stała się tak ważna dla Trumpa i w ogóle – po co mu ona? Jak odbierają to na Grenlandii? O tym przeczytacie w naTemat, bo nasza reporterka Katarzyna Zuchowicz rozmawiała z Polakiem, który tam mieszka.
Czytaj także:Trump dociskany przez dziennikarzy, czy wykluczyłby użycie siły militarnej lub ekonomicznej w celu przejęcia Grenlandii i Kanału Panamskiego, stwierdził: "Nie, nie mogę tego zapewnić".
Wróćmy do mocarstwowych zapowiedzi Trumpa. Były słowa o Kanale Panamskim, Grenlandii, w międzyczasie dodał jeszcze sugestię, że USA mogłyby... wchłonąć Kanadę. Szczerze mówiąc, to wszystko brzmi jak trolling, albo jakaś licytacja w stylu, która zapowiedź okaże się najbardziej absurdalna. Trump przyzwyczaił nas, że lubi rzucić jedno zdanie, o którym potem toczy się debata. Najprościej byłoby powiedzieć, że po prostu robi, co chce.
Po ostatnich rewelacjach z Trumpem nie patyczkowali się dziennikarze CNN. "Imperialistyczne plany Donalda Trumpa wobec Grenlandii, Kanady i Panamy często przypominają brednie rekina rynku nieruchomości, który porównuje politykę zagraniczną i handlową do polowania na nowe interesy" – zwraca uwagę Stephen Collinson, reporter amerykańskiej stacji.
Jak dodał, w takim ekspansywnym nastawieniu jest metoda. "Trump, na swój wyjątkowy sposób, zmaga się z kwestiami bezpieczeństwa narodowego, z którymi USA muszą się zmierzyć w nowym świecie ukształtowanym przez wzrost znaczenia Chin, nierówności globalizacji, niestabilność wielkich mocarstw" – czytamy.
No i dochodzi jeszcze słynne hasło: "Make America Great Again", którym Trump – jak się później okazało – zbudował sobie autostradę do zwycięstwa w listopadowych wyborach prezydenckich. Tylko chyba niewielu się spodziewało, że kilka tygodni później zacznie snuć takie imperialistyczne wizje.
"Najwyraźniejszą drogą prezydenta-elekta do spełnienia jednej z jego obietnic dotyczących zmiany mapy świata może być zmiana nazwy Zatoki Meksykańskiej, którą obiecał zmienić na Zatokę Ameryki" – podkreśla stacja ABC News.
Mam wrażenie, że Trump sam do końca nie wie, czy trzeba traktować go serio. Lubi przecież choćby straszyć pozwami na lewo i prawo, ale niekoniecznie dopina swego. Używa wielkich słów w stronę przeciwników i prowadzi własną grę.
Kluczowe jest pytanie, na ile teraz zdecydował się podkręcić tempo? Przed nim druga kadencja w roli prezydenta USA. Ponownie staje na czele mocarstwa i dostaje narzędzia, które mogą go zachęcić, by dorzucać kolejne, zadziwiające obietnice.
Czytaj także: