Od początku było jednak wiadomo, że Madison Keys jest piekielnie silna. Było to jej bodajże 11. wygrane spotkanie z rzędu. Na początku miesiąca wygrała silnie obsadzony turniej WTA 500 w Adejaldzie. W tym roku rozłożyła już na łopatki takie przeciwniczki, jak Jessica Pegula, Jelena Ostapenko,Daria Kasatkina, Jelena Rybakina i Danielle Colins.
Komentatorzy zgodnie nazywają mecz Keys ze Świątek niezwykle emocjonującym widowiskiem. W pierwszym secie mieliśmy do czynienia z serią kosmicznych zwrotów akcji. Widać było, że Keys "nie leży" Idze Świątek i gra się jej po prostu trudno. Najpierw Polka prowadziła, potem Keys prawie ją dogoniła. Ostatecznie pierwszego seta Świątek wygrała, chociaż straciła aż 5 gemów.
Ale w drugim była bezradna. Madison Keys rozniosła ją "do jednego". Tie-break oznaczał kolejne zwroty akcji. Świątek miała już nawet piłkę meczową, ale nie udało się jej wykorzystać szansy. Bezbłędnie zagrała za to Keys, i to ona przeszła do finału.
Madison Keys zagra teraz pierwszy raz w finale Australian Open. W sobotę zmierzy się z Aryną Sabalenką. Białorusinka wspinała się z drugiej strony drabinki. W jej przypadku obyło się bez wpadek i bez większych problemów awansowała do finału. Sabalenka jest na fali, awansowała do trzeciego finału Australian Open w ciągu ostatnich trzech lat.