logo
Czy wszyscy kurierzy są źli i niszczą paczki? Fot. PIOTR KAMIONKA / REPORTER / Zdjęcie poglądowe
Reklama.

Kto nigdy nie narzekał na swojego kuriera, niech pierwszy rzuci kamieniem. W większym gronie osób wystarczy rzucić hasło i błyskawicznie rusza dyskusja. W sieci również jest mnóstwo komentarzy: o rzucaniu paczkami lub ich niedostarczaniu w ogóle czy arogancji kuriera.

Oczywiście takie głosy nie biorą się znikąd, ale czy to reguła? Nie – i w rozmowie z naTemat.pl podkreślają to Adam i Kuba. Pierwszy z nich jest kurierem od trzech lat, drugi był nim przez kilka lat.

"Będę w domu po 17:00, wtedy proszę przyjść"

– Wiadomo, że wszystko zależy od człowieka i jego podejścia do wykonywanej pracy. Moim zdaniem proporcja wynosi 60:40 proc. na korzyść kurierów, którzy cieszą się dobrą opinią. Przy czym te 60 proc. są to kurierzy, którzy pracują od lat i wiedzą, że ten pies z trawnika to pupil pani Kowalskiej spod "trójki". Niedoświadczeni kurierzy mogą korzystać z ich doświadczenia, ale może nie chcą. Nie jestem w stanie tego wytłumaczyć, dla mnie jest to również niezrozumiałe – mówi Adam.

Ma też swoją teorię na temat opinii, które pojawiają się np. w sieci. – Ludziom nie chce się pisać pozytywnych komentarzy, typu "kurier jest super", bo paczka dotarła do nich nienaruszona i żyją dalej. Dlatego w większości pojawiają się takie, w których ludzie wylewają swoją złość, bo coś poszło nie tak. Z drugiej strony trudno im się dziwić – stwierdza.

I dodaje: – Ale ludzie narzekają na kurierów również dlatego, że nie wiedzą, jak ta praca wygląda od podszewki. Myślą sobie: skoro zapłaciłem za paczkę, to kurier ma mi ją przynieść w zębach pod same drzwi mojego domu, mimo że jestem w tym czasie w pracy. A jeśli mnie nie ma, to ma przychodzić w nieskończoność. Tylko niektórzy nie zdają sobie sprawy, że kurier też jest wtedy w pracy.

Kuba wspomina dwie sytuacje, które ciągle się powtarzały.

– Zawsze "uwielbiałem", jak padało zdanie, kiedy dzwoniłem do klienta: "Ale proszę pana, nie ma mnie teraz w domu, bo normalni ludzie o tej porze są w pracy". A ja, przepraszam bardzo, gdzie wtedy byłem? Na wakacjach? Albo inne zdanie: "Będę w domu po 17:00, wtedy proszę przyjechać". Cóż, jeśli ktoś zamawia paczkę do domu i w tym domu go nie ma, musi się liczyć z tym, że jak już wróci do domu, to kuriera na rejonie też już wtedy nie będzie. Kurier to też człowiek, ma swoje życie i nie pracuje po 18 godzin dziennie – mówi.

I dodaje: – Dziś technologia poszła już tak daleko, że można zamówić paczkę do paczkomatu, sklepu, na stację paliw. Można też ją zamówić do pracy.

"Kurier nie dostarcza przesyłek, zaznacza brak odbiorcy i firma nic z tym nie robi, istne dno z tej firmy"

Opinie ludzi o pracy kurierów

komentarz z sieci

Tylko że mnóstwo komentarzy dotyczy innej sytuacji – ktoś jest w domu, czeka na kuriera, ale ten nie puka do drzwi, tylko wrzuca awizo do skrzynki na listy.

– Po pierwsze, kurier nie ma obowiązku dzwonić do klienta z pytaniem: "czy jest ktoś w domu?" albo z informacją, że zjawi się z paczką za 5 minut. Ma jeden obowiązek: dwa razy podjąć próbę dostarczenia przesyłki pod wskazany adres. Jeśli ktoś jest w domu, a kurier się nie zjawił, trzeba złożyć skargę. Nie ma innego wyjścia. Ja zawsze zapowiadałem się telefonicznie klientom – opowiada Kuba.

– Szybki telefon ułatwia organizację pracy. A jeśli paczka jest za pobraniem, klient ma czas, żeby przygotować pieniądze – dodaje Adam.

A skoro już o paczkach za pobraniem mowa...

– Na Zachodzie takiej możliwości nie ma, u nas jest, co jest moim zdaniem głupotą. W przypadku paczek pobraniowych obdzwaniam klientów już w magazynie rano, by nie usłyszeć przed drzwiami: "Nie mam pieniędzy". A i tak do takich sytuacji dochodzi. Jedna pani zamawiała za pobraniem ten sam produkt z dostawą z trzech różnych firm kurierskich i odbierała tę, która przyszła najszybciej. W pozostałych przypadkach odmawiała przyjęcia paczki. Albo inna sytuacja, gdy klient płaci takim nominałem, że nie mam jak wydać. Raz pan był zły, bo nie miałem 25 groszy – opowiada Adam.

Jak wygląda typowy dzień kuriera

Nasi rozmówcy zgodnie twierdzą jednak: "pod wieloma względami jest to spoko robota". – Jeśli już wyjedziesz z magazynu z paczkami, to nikt ci nie stoi nad głową. Robisz po prostu swoje, oczywiście jeśli wszystko dobrze zaplanujesz i jesteś zorganizowany – zaznacza Kuba.

I dodaje: – Kiedy ja zaczynałem pracę, wyglądało to trochę inaczej. Nie było na przykład urządzeń do rozliczania paczek, z których dane trafiały na bieżąco do systemu, a koordynator monitorował, ile doręczyłeś paczek. Woziłem w samochodzie kartkę i długopis. I wtedy, ale tylko na początku, miałem kilka telefonów kontrolnych z pytaniem, jak mi idzie.

Adam: – Teraz, jeśli wszystko gra od A do Z, to nie dostaniesz z firmy żadnego telefonu. Jeśli źle dzieje się na rejonie (każdy kurier ma swój rejon do obsłużenia – red.), nie wykonujesz w 100 proc. tego, co powinieneś robić, to wtedy dziennie będziesz miał kilka telefonów od koordynatorów.

Wśród ludzi panuje też opinia, że praca kuriera polega wyłącznie na wyciąganiu paczek i przesyłek z samochodu. – Każdemu, kto tak uważa, polecam jeden tydzień pracy w tym fachu. Czasami naprawdę człowiek ma serdecznie dość samochodu, korków, ścisku na osiedlach czy pretensji ludzi – mówi Adam.

I precyzuje: – Moja praca nie zaczyna się od odpalenia silnika w samochodzie i nie kończy na dostarczeniu ostatniej paczki. O godz. 6:00 jestem na firmie i zaczynamy od sortowania paczek na poszczególne rejony. Później dzielimy i skanujemy paczki, sami ładujemy samochody. Potem ruszam w trasę – najczęściej wyjeżdża się o 7:30, ale na przykład w grudniu dopiero około 9:30. Tyle że grudzień, ze względu na Boże Narodzenie, rządzi się swoimi prawami.

"Kurier porażka!!! UNIKAĆ!!! Przesyłka opóźniona, robią sobie sami przekierowania na późniejsze terminy. Niedostarczona pod adres, tylko wrzucona do punktu pod fałszywym pretekstem niedziałającego domofonu. Nie polecam"

Opinie ludzi o pracy kurierów

komentarz z sieci

A czy kurier zawsze musi ścigać się z czasem?

– Jeżeli obsługujesz miasto i masz ogarnięty rejon, to jesteś w stanie wyrobić się w 10 godzin. Tak, rzadko kiedy pracuje się po 8 godzin. Przyjmuje się też, że optymalnie jest dostarczać 12-15 paczek na godzinę. Ale kurier ma też na głowie odbiory – czyli zabiera przesyłki, które nadają klienci. Kurier, który działa w mieście, ma do dostarczenia w ciągu dnia średnio 80-100 paczek. Drugie tyle odbiera od klientów – tłumaczy Adam.

– Zdarzało się, że doręczałem 8 paczek na godzinę. Dlaczego? Bo na przykład straż miejska chciała wlepić mandat, ponieważ stanąłem na kilkadziesiąt sekund w niedozwolonym miejscu. Ulice na osiedlach są wąskie, miejsc parkingowych brakuje, więc czasami inaczej się nie da – wtrąca Kuba. – Wiem, że na to również ludzie narzekają. Ja zawsze starałem się stanąć autem tak, żeby nie utrudniać przejazdu.

logo

Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek

Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.

Ten zły kurier

Ludzie żalą się też w komentarzach, że paczka dotarła do nich uszkodzona i całą winę zrzucają na kuriera. Trzeba jednak mieć świadomość, że zanim przesyłka trafi do klienta, przechodzi przez ręce wielu osób, między innymi magazyniera w miejscu wysyłki, kilku kierowców, kolejnego magazyniera, a na końcu trafia do auta kuriera, który ją dostarcza.

– Ułamek kurierów źle obchodzi się z paczkami, to fakt. Nie żyjemy w świecie idealnym. Ale w 95 proc. przypadków, jeśli nadawca nieodopowiednio zabezpieczy paczkę, to ona przyjdzie uszkodzona na magazyn. Nie ma innej opcji. W pandemii na przykład wysyłane było wszystko: od ziemniaków, przez marchewki, po śmietanę i mleko. I zdarzało się, że w kartonie było mleko a pośrodku śmietana. Zabezpieczeniem był tylko karton. Albo ktoś nadał do punktu odkurzacz albo klucze. Luzem. Ale najłatwiej zrzucić winę na kuriera – wspomina Kuba.

"Zrobili dziurę w kartonie, uszkodzili towar i nie biorą za to żadnej odpowiedzialności!! Uszkodzenie takiego grubego kartonu bardzo wyraźnie wskazuje, w jaki sposób kurier obchodził się z paczką..."

Opinie ludzi o pracy kurierów

komentarz z sieci

Kuba kilkanaście miesięcy temu porzucił kurierkę. Ale wymienia inny zarzut klientów, który ciągle się powtarza w komentarzach: ktoś jest w domu, a i tak kurier zostawia awizo w skrzynce.

"W ciągu miesiąca już trzeci raz nie dostarczono przesyłki (adnotacja: brak adresata przesyłki w domu). Jest to ewidentne kłamstwo kuriera. W domu jest osoba niepełnosprawna wymagająca 24-godzinnego nadzoru, więc cały czas jest obecny opiekun, więc nie ma mowy o żadnej nieobecności. Firma jest nierzetelna, mająca klientów gdzieś... Najgorsze, że nie robi sobie nic z krytyki klientów"

Opinie ludzi o pracy kurierów

komentarz z sieci

– Sam doświadczam takich sytuacji jako klient. I szczerze, nie wiem, o co chodzi. Może takie podejście do obowiązków ma młodsze pokolenie? A może niektórzy nie chcą sobie po prostu ułatwiać pracy. Dzwoniąc do klienta, zawsze miałem pewność, że ktoś jest w domu i po przyjeździe nie całowałem przysłowiowej klamki. Jeśli nikogo nie ma w domu, tracisz jakieś 3 minuty. Jeśli masz 10 takich sytuacji, masz w plecy 30 minut – podkreśla.

Adamowi i Kubie opowiadam o sytuacji, której sam niedawno doświadczyłem. Czekałem na przesłykę zaadresowaną do domu. Rano dostałem maila, że będzie próba jej dostarczenia. Kilka godzin później otrzymałem kolejnego maila z firmy kurierskiej z informacją, że moją przesyłkę przekierowano do punktu odbiorów 200 metrów od bloku. Spacer nie był problem, ale chodzi o sam fakt: byłem cały czas w domu i kurier na pewno nie podjął próby dostarczenia paczki. Telefonu ode mnie nie odebrał. Klientów, którzy doświadczają tego samego, patrząc na komentarze, jest mnóstwo.

– I co mam ci powiedzieć.... Miałeś do czynienia z kurierem, który jest w tych 40 procentach, czyli robi, co chce, żeby tylko odbębnić robotę i wypchnąć gdzieś te paczki. A przecież mógł do ciebie zadzwonić i zapytać, czy to nie będzie problem, że zostawi paczkę w tym punkcie. Ja ostatnio czekałem w domu na paczkę, którą przekierowano kilka kilometrów od mojego domu – kwituje Kuba.

Adam dodaje z kolei, że rozmowy telefoniczne z klientami również potrafią podnieść ciśnienie.

– Niedawna sytuacja, która zdarza się nagminnie. Kilka czy kilkanaście minut przed przyjazdem dzwonię do klienta, ale nie odbiera. Mimo to jadę z paczką pod wskazany adres, bo może akurat nie mógł rozmawiać albo nie odbiera nieznanych numerów – co również jest częste. Jestem pod blokiem, dzwonię kolejny raz i tym razem klient odbiera. I słyszę: "Wie pan co, jestem teraz w pracy. Niedaleko, może by pan do mnie podjechał, bo ile to panu zajmie". A miejsce jego pracy jest kilka kilometrów dalej, więc jechałbym 30 minut i drugie tyle bym wracał. Zawsze wtedy odpowiadam, że nie ma takiej możliwości, bo to nie mój rejon – stwierdza kurier.

Choć bywają też zabawne sytuacje. Kuba wspomina na przykład, jak raz utknął na posesji klientki.

– Wszedłem na posesję, zostawiłem paczkę na ganku i na mojej drodze zjawił się pies. To był owczarek szkocki, taki sam jak słynny Lassie. Zadzwoniłem do klientki z informacją, że jej pies nie chce mnie wypuścić. Odparła, że on mi nic nie zrobi. Tyle że szczerzył kły i warczał. Po 30 minutach przyjechał dziadek klientki i mnie wypuścił. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy to było straszne – mówi.

Trzy paczki karmy na trzecie piętro i "wieczne awizo"

Ja schudłem w tej pracy jakieś 20 kilogramów. Kurier może wnieść do domu paczkę o maksymalnej wadze 31,5 kg. I chodziło się na przykład z trzema workami karmy dla psa na czwarte piętro w bloku bez windy. Jeśli dostałeś kilka takich turnusów pod rząd, było ciężko. Zdarzali się wyrozumiali klienci, którzy chcieli pomóc, ale rzadko – mówi Kuba.

Nasi rozmówcy podkreślają też, że na szczęście z wieloma klientami "można się dogadać". – Wiele razy zostawiałem paczki na posesjach, oczywiście zawsze w porozumieniu z klientem. W Niemczech na przykład kurierzy zostawiają paczki na klatkach schodowych, robią zdjęcie, informacja trafia do systemu i do klienta. I po sprawie. U nas chyba nigdy tak nie będzie – mówi Adam.

"Niekompetencja kuriera, który doręcza paczki do domu, przekracza już wszelkie możliwości. Pan nie potrafi przyjść do domu i wręczyć paczki osobiście, mimo że cały czas jest ktoś w domu, rzuca paczkami po ogrodzie. To nie pierwsza taka sytuacja, raz, gdy kurier dostarczył paczkę, był cholernie arogancki, jakby z łaski dostarczył mi moją przesyłkę. Nie polecam nikomu, ja osobiście przez jakiś czas nie skorzystam z ich usług"

Opinie ludzi o pracy kurierów

komentarz z sieci

Kuba: – Często zdarzało się, że kiedy pierwszy raz jechałem z paczką do klienta, słyszałem: "Na przyszłość: wszystkie paczki, które będę zamawiał, proszę zostawiać za domem, tylko proszę o sms-a". Wszystko zależy od podejścia drugiego człowieka. Raz klient kilka razy nie odbierał ode mnie telefonu, na sms-a też nie odpowiedział, a nie było go w domu. W końcu mu napisałem, że zostawiłem paczkę na posesji, ale oczywiście tak nie było. Oddzwonił do mnie 20 sekund później. Z pretensjami. Powiedziałem mu, że w takim razie jutro też przyjadę i jeśli znowu go nie będzie, paczka wróci do nadawcy. Pozwolił zostawić ją na posesji za domem.

– A wiesz, czym jest tzw. wieczne awizo? – pyta mnie Adam.

– Nie – odpowiadam.

– To sytuacja, kiedy klient tak wyprowadza kuriera z równowagi, że ten, kiedy ma dostarczyć paczkę, po prostu zostawia awizo. I nie obchodzi go, że będzie miał przez to mniejszą skuteczność albo do firmy wpłynie skarga. Nie pochwalam takich praktyk, ale z drugiej strony, ile razy można wysłuchiwać pretensji i krytyki, która w wielu przypadkach jest naprawdę nieuzasadniona – mówi Adam. – Ja zawsze staram się załagodzić sporne sytuacje – dodaje.

"Niestety ostatnio jakość usług znacznie się pogorszyła. Pomimo oczekiwania na kuriera w domu przez kilka dni, ten przesyłkę zawiózł do punktu odbioru, pisząc w system, że nikogo nie zastał"

Opinie ludzi o pracy kurierów

komentarz z sieci

Tylko że przez wszystkie tego typu akcje w Polskę idzie opinia, że kurierzy to źli ludzie. – W firmach zwraca się na to uwagę, są różne szkolenia, potrącenia z wynagrodzenia. Ale – jak widać – nie na wszystkich to działa – podsumowuje Adam.

Czytaj także: