"Złodzieje" i "zbóje" – tak papież Franciszek określił duchownych-karierowiczów. W komentarzach po jego wypowiedzi internauci natychmiast wskazali dwa takie przypadki na naszym podwórku: ojca Rydzyka i arcybiskupa Głodzia. A co na to przedstawiciele polskiego Kościoła? – Karierowicze są na całym świecie. Ale niepoważne są prośby o wskazanie ich z nazwiska. Ja przynajmniej donosił nie będę – stwierdza w rozmowie z naTemat biskup Tadeusz Pieronek.
"Duchowni są tacy, jakie mamy społeczeństwo. Nie spadają z gwiazd i są skażeni tym, co lansuje współczesny świat. A skoro obecnie liczy się sukces, i to już dla ludzi młodych, podobna logika szukania smaczniejszych kąsków przenika też do struktur kościelnych" – tak pisał w 2008 roku na łamach "Polski The Times" ksiądz Krzysztof Stępniak, prodziekan Wydziału Socjologii Akademii Humanistycznej w Pułtusku i proboszcz parafii Strzegocin w diecezji płockiej.
Papież uderza. W polski Kościół też
Wtedy był to jeden z nielicznych tak odważnych głosów w polskim Kościele. Dziś może ich się pojawić więcej, po tym jak stanowisko w sprawie karierowiczostwa zabrał papież Franciszek. Nazwać je "odważnym" to zdecydowanie za mało. – Udają, że wchodzą do niej, ale to złodzieje i zbóje okradający Jezusa z chwały – stwierdził w poniedziałkowej homilii. Dodał też, że "chcą oni zysku wyłącznie dla siebie" i preferują "religię jak ze sklepu: ja dam ci chwałę, a ty dasz ją mnie".
Nikt nie ma chyba wątpliwości, że słowa te dotyczą także polskiego Kościoła.
– Karierowiczostwo funkcjonuje u nas tak jak pewnie w każdym środowisku. Dostrzegalne, zwłaszcza dla nas księży, jest zjawisko zabiegania o stanowiska, tytuły i godności kościelne – komentuje w rozmowie z naTemat ksiądz Wojciech Lemański, proboszcz parafii w podwarszawskiej Jasienicy.
Jak można scharakteryzować karierowicza w sutannie? Ksiądz Stępniak we wspomnianym tekście udziela następującej odpowiedzi: "To zwykle nie człowiek agresywny i grubiański, ale ksiądz z miłą powierzchownością, wspaniale mówiący o Ewangelii, o pogłębianiu duchowości, o służbie bliźniemu czy nawet pokorze, a jednocześnie wiedzący doskonale do kogo się uśmiechnąć, gdzie się pojawić, komu przysłużyć".
Karierowiczostwo zaczyna się zwykle bardzo wcześnie, tuż po ukończeniu seminarium duchownego. Jak pisze ks. Stępniak, młody duchowny, który chce się dalej uczyć na studiach doktoranckich, musi liczyć na zgodę przełożonego. Wybór nie zawsze pada na najpilniejszego, a często na tego, który zyska największe uznanie i najbardziej się przysłuży. "Ambicje, które same w sobie nie są niczym nagannym, biorą wtedy górę nad zdrowym rozsądkiem i etyką. Rodzą się niezdrowe zależności i relacje" – zwraca uwagę duchowny.
Głódź i Rydzyk? "Nie donoszę"
Resztę właściwie już znamy, czego dowodem są internetowe komentarze po wypowiedzi Franciszka. "Co ten papież znów wymyślił. Powinien przybyć do Polski, gdzie zrozumie, w jakim błędzie tkwi z punktu widzenia polskiej teologii. Toruńskie korepetycje z lansu i splendoru dla nieobytego Argetyńczyka obowiązkowo" – napisała pod naszym tekstem Agnieszka, wskazując na ojca Tadeusza Rydzyka. W tej i innych wypowiedziach to właśnie nazwisko redemptorysty, obok arcybiskupa Leszka Sławoja Głodzia, przewija się najczęściej.
– Ja bym się na konkretnych osobach nie zatrzymywał. Karierowicze to jest absolutny margines w Kościele, choć niestety najbardziej rzucający się w oczy. Słowa o zbójach i złodziejach nie odnoszą się do ogromnej większości księży, którzy przecież stanowią dla swoich wspólnot prawdziwe i codzienne oblicze Kościoła – podkreśla jednak ksiądz Lemański.
Z kolei biskup Tadeusz Pietronek jednocześnie chętnie definiuje kościelnego karierowicza i odmawia wskazania na konkretne przykłady. – Papież nie powiedział niczego nowego. Karierowiczem nazwałbym taką osobę, która nie służy wspólnocie, ale robi wszystko, by uzyskać dla siebie dobra. Potem gromadzi je, co trzeba jasno nazwać złodziejstwem – mówi. – Pytanie o ojca Rydzyka czy arcybiskupa Głodzia jest niepoważne. Ja nie jestem publicznym oskarżycielem, nie będę publicznie donosił. A może ja zapytam, czy w pana środowisku są karierowicze, co? – dodaje.
Słowa zadziałają?
Rozmówcy naTemat zgodnie podkreślają, że nie należy oczekiwać od Kościoła konkretnych działań w konsekwencji wypowiedzi papieża. – Konsekwencje powinny być takie jak zawsze, czyli trzeba identyfikować takie osoby i wytrącać im z ręki wszelkie możliwości robienia kariery. Ale karierowiczostwo jest zmorą współczesnego świata, nie tylko kościoła – przekonuje Pieronek.
Czytaj także: Na tacy 1,50 zł, a limuzyny za 400 tysięcy. O Kościele, który gubi swoją wiarygodność
Według księdza Lemańskiego już sama opinia Ojca Świętego powinna być okazać się skuteczna. – Te słowa sprawiły to, co można zrobić najwięcej w walce z karierowiczostwem. Myślę, że dziś każdy, kto zabiega o zrobienie kariery w Kościele, usłyszy, że te słowa odnoszą się właśnie do niego. Mam nadzieję, że każdy biskup czy arcybiskup zrobi wszystko, by tych słów nikt nie przypisywał jego osobie. Bo dzisiaj ten drogi samochód i pałac uwiera nawet bardziej niż ciasne mieszkanie w Domu Świętej Marty – mówi.
Jak zidentyfikować karierowiczów? Trzeba byłoby spersonifikować to zjawisko, wskazać palcem i powiedzieć "to ty". Jednak bardzo trudno cokolwiek tutaj udowodnić. To, że ktoś sprawuje funkcję biskupa, arcybiskupa, kanclerza, rektora czy dziekana, to wcale nie musi oznaczać, że jest karierowiczem – po prostu takie ma umiejętności i zdolności. Karierowiczostwo to dążenie do tego, by być wyżej niż inni, często za wysoką cenę, z pominięciem prawdziwej troski o wiernych, a czasem wręcz ich kosztem.