
"Złodzieje" i "zbóje" – tak papież Franciszek określił duchownych-karierowiczów. W komentarzach po jego wypowiedzi internauci natychmiast wskazali dwa takie przypadki na naszym podwórku: ojca Rydzyka i arcybiskupa Głodzia. A co na to przedstawiciele polskiego Kościoła? – Karierowicze są na całym świecie. Ale niepoważne są prośby o wskazanie ich z nazwiska. Ja przynajmniej donosił nie będę – stwierdza w rozmowie z naTemat biskup Tadeusz Pieronek.
Wtedy był to jeden z nielicznych tak odważnych głosów w polskim Kościele. Dziś może ich się pojawić więcej, po tym jak stanowisko w sprawie karierowiczostwa zabrał papież Franciszek. Nazwać je "odważnym" to zdecydowanie za mało. – Udają, że wchodzą do niej, ale to złodzieje i zbóje okradający Jezusa z chwały – stwierdził w poniedziałkowej homilii. Dodał też, że "chcą oni zysku wyłącznie dla siebie" i preferują "religię jak ze sklepu: ja dam ci chwałę, a ty dasz ją mnie".
– Karierowiczostwo funkcjonuje u nas tak jak pewnie w każdym środowisku. Dostrzegalne, zwłaszcza dla nas księży, jest zjawisko zabiegania o stanowiska, tytuły i godności kościelne – komentuje w rozmowie z naTemat ksiądz Wojciech Lemański, proboszcz parafii w podwarszawskiej Jasienicy.
Resztę właściwie już znamy, czego dowodem są internetowe komentarze po wypowiedzi Franciszka. "Co ten papież znów wymyślił. Powinien przybyć do Polski, gdzie zrozumie, w jakim błędzie tkwi z punktu widzenia polskiej teologii. Toruńskie korepetycje z lansu i splendoru dla nieobytego Argetyńczyka obowiązkowo" – napisała pod naszym tekstem Agnieszka, wskazując na ojca Tadeusza Rydzyka. W tej i innych wypowiedziach to właśnie nazwisko redemptorysty, obok arcybiskupa Leszka Sławoja Głodzia, przewija się najczęściej.
Pytanie o ojca Rydzyka czy arcybiskupa Głodzia jest niepoważne. Ja nie jestem publicznym oskarżycielem, nie będę publicznie donosił
Rozmówcy naTemat zgodnie podkreślają, że nie należy oczekiwać od Kościoła konkretnych działań w konsekwencji wypowiedzi papieża. – Konsekwencje powinny być takie jak zawsze, czyli trzeba identyfikować takie osoby i wytrącać im z ręki wszelkie możliwości robienia kariery. Ale karierowiczostwo jest zmorą współczesnego świata, nie tylko kościoła – przekonuje Pieronek.
Czytaj także: Na tacy 1,50 zł, a limuzyny za 400 tysięcy. O Kościele, który gubi swoją wiarygodność
Jak zidentyfikować karierowiczów? Trzeba byłoby spersonifikować to zjawisko, wskazać palcem i powiedzieć "to ty". Jednak bardzo trudno cokolwiek tutaj udowodnić. To, że ktoś sprawuje funkcję biskupa, arcybiskupa, kanclerza, rektora czy dziekana, to wcale nie musi oznaczać, że jest karierowiczem – po prostu takie ma umiejętności i zdolności. Karierowiczostwo to dążenie do tego, by być wyżej niż inni, często za wysoką cenę, z pominięciem prawdziwej troski o wiernych, a czasem wręcz ich kosztem.


