
Amerykański Sekretarz Obrony Chuck Hagel potwierdził, że reżim Baszara Al-Assada co najmniej dwukrotnie użył broni chemicznej w walce przeciwko rebeliantom. To oświadczenie może mieć poważne konsekwencje, bo w grudniu zeszłego roku Barack Obama ostrzegał, że to czerwona linia, której Al-Assad nie może przekroczyć.
REKLAMA
Departament Obrony Stanów Zjednoczonych potwierdził, że ma dowody na dwukrotne użycie broni chemicznej w Syrii. Toczący się od marca 2011 roku konflikt zbrojny pochłonął życie około 70 tysięcy cywilów. Dotychczas jednak obie strony używały broni konwencjonalnej, a około 1000 ton broni chemicznej pozostawało w magazynach. Ddane amerykańskiego wywiadu wskazują jednak, że prezydent Baszar Al-Assad zdecydował się sięgnąć po te narzędzie.
Czytaj też: CNN demonizowała Iran i Syrię? Była dziennikarka stacji przerywa milczenie na temat manipulacji
Może to nieść za sobą inne skutki, niż śmierć kolejnych cywilów. Al-Assad być może sprowokował właśnie do reakcji Stany Zjednoczone. W grudniu 2012 roku Barack Obama groził, że użycie broni chemicznej to "czerwona linia", której syryjski dyktator nie może przekroczyć. Dlatego też publiczne ogłoszenie informacji o przekroczeniu tej cienkiej granicy może oznaczać, że władze USA już podjęły decyzję o podjęciu kroków wobec Al-Assada. Na razie jednak Hagel nie przedstawił żadnych konkretów – stwierdził, że jest na to za wcześnie.
Zobacz też: Sytuacja w Syrii coraz gorętsza. Izrael ostrzelał konwój broni i ośrodek badań wojskowych na terenie kraju
O Syrii piszemy na naszym blogu świat.natemat.pl.
"Sex Dżihad" w Syrii. Kobiety oddają się rebeliantom, by spełnić święty obowiązek Tunezyjski duchowny wydał edykt religijny (fatwę), który głosi, że obowiązkiem każdej muzułmanki jest pojechać do Syrii i zaoferować usługi seksualne walczącym tam rebeliantom. Wszystko po to, by podnieść ich morale… CZYTAJ WIĘCEJ

